„All of this isn't just a coincidence"

436 28 0
                                    

Yoongi twierdził, że jest chory .
Oczywiście, jego zdanie o samym sobie poważnie odbiegało od prawdy. Zwyczajnie się bał. Miał naprawdę dużą kolekcję lęków, mniej lub bardziej poważnych. Najgorszy i najbardziej uciążliwy z nich wszystkich był lęk przed mieszkaniem pod jednym dachem z drugą osobą. Zabawne, prawda ? Przecież nikt normalny nie boi się takich rzeczy.

Jego strach nie wziął się jednak z aspołecznej postawy wobec otaczającego go świata jakby mogło się wydawać na pierwszy rzut oka, ale głęboko zakorzenionej w podświadomości chłopaka myśli o tym,że mógłby kogoś ponownie skrzywdzić.
Nieistotne byłoby w takim momencie to, jaką rolę w jego życiu odgrywałaby ofiara, czy byłaby bliska czy zupełnie obca. Ważne ze cierpiałaby przez niego.

Po odejściu z domu rodzinnego każdego dnia zatrzymywał się w innym miejscu. Nie był w stanie zasnąć po raz kolejny w tym samym łóżku, już i tak skażonym samą jego obecnością.
Zazwyczaj były to dość ubogo wyposażone schroniska dla bezdomnych, skąd każdego ranka udawał się do pracy w pobliskiej kawiarence, chociaż mimo ciężkiej pracy i tak nie miał wystarczająco dużo  środków na wynajem mieszkania czy chociażby pokój w obskórnym motelu.
Czasami, znacznie rzadziej, nocował u znajomych jednak ilość znajomych była ograniczona.

Jednego dnia los postanowił po raz kolejny dać o sobie znać. Kiedy wieczorem, po sprawdzeniu w kawiarnianym komputerze kolejnego schroniska,udał się do niego i zadzwonił do drzwi,
a opiekunka odpowiedziała mu, że nie ma już miejsc, pomyślał ze za chwilę rozpłacze się z bezsilności.

Nie mógł jednak zrobić niczego innego niż spędzić tę  noc pod gołym niebem. Nie byłoby tak źle, gdyby nie fakt, że zaczynało padać.

- Oczywiście... -podniósł głowę ku niebu - Już nigdy mi nie odpuścisz, nie? - Krzyknął, jakby sam Bóg miał go usłyszeć.
Nie to, że miał mu to za złe. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że musiał zapłacić za to co zrobił.
A wolał spędzić tę noc na dworze, niż po raz kolejny być w tym samym schronisku.

Gdy deszcz zaczynał się nasilać, zakrył czarne i zniszczone włosy kapturem równie zniszczonej bluzy i podbiegł pod dach najbliższej kamienicy.
Witaj w nowym domu , pomyślał i wygiął usta w charakterystycznym dla niego, krzywym i ironicznym uśmiechu,który po chwili powiększył się na samą myśl o tym, jak przerażająco musiałby teraz wyglądać dla przypadkowego przechodnia.
Jak chory psychicznie. Ale nie szkodzi, skoro i tak dokładnie to samo o sobie myślał, prawda ?
I nic nie zmieni jego zdania.
Nie zasługiwał nawet na dobrą samoocenę. Nie był tego wszystkiego wart.

Zdjął z siebie bluzę zwinąwszy ją na kształt poduszki, podłożył sobie pod głowę i zanim się obejrzał, usnął.

A później zupełnie nieświadomie łzy przez długi czas spływały po policzkach samotnego chłopca.

...przepraszam, mamusiu. Mam nadzieję, że jest ci tam lepiej niż było tutaj, ze mną. Kocham cię .

lucky charm | m.yg • p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz