rozdział 8

46 0 0
                                    

Z ciekawością spojrzałam w kalendarz, już jutro zawody. Nie mogę w to uwierzyć, jeszcze całkiem niedawno leżałam w szpitalu... Dziś czeka mnie dużo obowiązków. Szybko idę do kuchni by zaparzyć gorącą herbatę. Pośpiesznie ubrałam się. Zjadłam pyszne śniadanie i wyszłam z domu.
Gdy przybyłam do stajni usłyszałam głośne rżenie. Ze zdziwieniem rozejrzałam się po stajni. To Natasha witała mnie tak ciepło. Ze zdziwieniem podeszłam bliżej. W boksie klaczki stała uśmiechnięta pani Asia. Na mój widok odezwała się z radością w głosie.
-Cieszę się że jesteś. Jestem z ciebie dumna że pomimo wszystko nie poddałaś się. Jutro zawody, zapewne jesteś podenerwowana.
-Jestem i nie zamierzam się poddać
Sama nie wiem o co chodziło pani Asi, nigdy nie odezwała się do mnie w ten sposób. Po chwili osiodłałam Natashę wspólnie z moją instruktorką by było szybciej.
Gdy doszłam na ujeżdżalnię ze zdziwieniem przetarłam oczy. Zamiast dawnego czworoboku, ustawiony był parkur. Kocham skakać więc niezmiernie się ucieszyłam. Szybko wsiadłam na konia, ponieważ byłam bardzo podekscytowana. Kłus i galop i byłam już gotowa do skoków.
- Teraz pojedziemy sobie ten parkur. Tylko uważaj, nie za szybko!- odezwała się pani Asia
Jednak ja już nie słuchałam, w myślach już kolejno skakałam ustawione przeszkody. Wzięłam głęboki oddech, miałam długą przerwę od skoków więc mogłam nie dać sobie rady. Nie chciałam jednak martwić pani Asi. Zagalopowałam, w galopie wszystko wyglądało inaczej. Właśnie najeżdżałam na pomarańczową stacjonatę, wyglądała na koszmarnie wysoką. Zamknęłam oczy i poczułam jak przelatujemy nad przeszkodą. Później stało się coś dziwnego, Natasha gwałtownie przyśpieszyła, usłyszałam "zwolnij" jednak ja nie potrafiłam. Spróbowałam najechać w kierunku następnej przeszkody i w ostatniej chwili się udało. Nagle straciłam kontrolę. Natasha wpadła z łoskotem w kolejną stacjonatę, później poczułam już tylko jak spadam. Usłyszałam głośny krzyk "Żyjesz??!!" , powoli otworzyłam oczy i usiadłam. Nie miałam jednak siły odpowiedzieć. Pani Asia podeszła do mnie bliżej.
- Nic ci nie jest? Byłam bardzo nieodpowiedzialna! Teraz żałuję że wymyśliłam sobie twój start w zawodach. To bardzo niebezpieczne a ty nie jesteś wystarczająco przygotowana. Chyba zrezygnujemy z tych zawodów.
Zatkało mnie, bardzo się zdziwiłam. Kobieta która wcześniej kazała mi się nie poddawać, teraz ona sama się poddaję. Ja nie po to tak się starałam by teraz zrezygnować.
- Miałyśmy się nie poddawać, tu chodzi o dobro naszej stadniny. Ale skoro nie jestem już tu potrzebna i na nic się nie przydałam, to może lepiej pójdę!
Po tych słowach wstałam i uciekłam.

Było już późno, siedziałam w swoim pokoju i słuchałam muzyki. Jednak skupiałam się na dzisiejszych wydarzeniach. Przeanalizowałam dosłownie wszystko.

z życia koniaryWhere stories live. Discover now