rozdział 9

31 2 0
                                    

Słyszałam tylko ciche tykanie zegara, chociaż było bardzo późno ja nie mogłam zasnąć. Nagle rozległ się dzwonek mojego telefonu. Szybko pobiegłam by odebrać. Na wyświetlaczu widniał numer pani Asi. Miałam ochotę rzucić telefonem o ścianę, jednak mimo to odebrałam.
-Dzień dobry- odezwałam się nie pewnie
-Cześć Gosiu. Bardzo żałuję tego co zrobiłam. Naprawdę dziękuję ci za to że nadal się nie poddałaś. Miałaś rację, jeśli nadal chcesz wystartować w zawodach, to spotykamy się jutro o 8 pod stajnią.
-ok- odpowiedziałam i błyskawicznie rozłączyłam się, ponieważ mnie zatkało
Łzy spływały wolno po moich policzkach, po raz pierwszy w życiu płakałam ze wzruszenia. Byłam bardzo wdzięczna pani Asi pomimo to że się poddała. Ale ona poddała się z powodu troski o mnie.

Budzik dzwonił uporczywie. Najchętniej zignorowała bym to i poszła spać. Jednak dziś był mój wielki dzień- zawody. Byłam bardzo podekscytowana. Szybko ubrałam się w moją starą koszulę konkursową, czarną marynarkę i białe bryczesy. Do torby spakowałam kanapki, herbatę i ubrania na przebranie. Przygotowałam pyszną owsiankę na śniadanie i zjadłam ją ze smakiem.
Później wyszłam z domu, miałam nadzieję że pani Asia przygotowała Natashę i wcale nie myliłam się, ponieważ gdy byłam na miejscu Natasha stała już grzecznie w koniowozie. Pani Asia uśmiechała się serdecznie i ciepło mnie przywitała.

z życia koniaryWhere stories live. Discover now