1 |Jak sobie radzić|

4.5K 225 11
                                    

Lola Kinney

Trzęsę się w jego ramionach na tylnym siedzeniu samochodu Caluma. Luke tuli mnie do siebie i na szczęście nie każe nim mówić. Jestem przerażona. Sławni ludzie, moja sława.. znaczy moja sława, którą kiedyś mogłabym mieć ze względu na mój talent aktorski.. nie jestem na to gotowa i wolałabym, żeby to szło wolniej i inaczej.

Może nie powinnam być aktorką, zdecydowanie nie powinnam nią być.

Moczę mu koszulkę moimi łzami.. ale także smarkami, o Boże, co za wstyd. Nie chcę być, aż tak wygodną dziewczyną. Dopiero teraz dostrzegam, że ma na sobie czarną koszule, a nie byle co.. ubrał się tak dla mnie, a ja mu to zasmarkałam.

No i proszę.

Kolejna fala płaczu i smarków.

Nie wiem, jak to zatrzymać.

– Macie chusteczkę? – nie poznaję własnego głosu.

Ktoś rzuca paczkę na kolana Luke'a, a on wyjmuje mi jedną. W jego oczach widać irytację i zdenerwowanie. Wiem, że nie na mnie, wiem, że mój płacz tu nie pomaga, ale byłam przerażona, myślę, że w jakiś sposób dalej jestem.

– Zjadłbym coś, a wy? – pyta Mike'a z przedniego siedzenia.

– Nie mam ochoty na publiczne miejsca – mówi mój chłopak – Może już nigdy nie wyjdę, kurwa, z domu.

– Kto mówił coś o publicznym miejscu? Jedźmy do mnie, ostatnio uczyłem się robić sushi. Mam tonę ryby, ryżu i całego innego potrzebnego gówna.

– Serio? Nie możemy zamówić gotowego? – jęczy Calum.

– A gdzie tu zabawa?

Mój brzuch wybiera sobie te chwile, żeby wydać dźwięk.

Znowu chowam twarz w koszuli Luke'a.

Natrafiam na własne smarki...

Fuj..

Jedno i drugie ścieram chusteczką.

– Przepraszam, że cię pobrudziłam, to obrzydliwe.

Luke całuje mnie w głowę, jakby nic takiego się nie stało.

– To twój dzień, możesz robić, co chcesz – zdecydowanie nie jest to tym, na co miałam ochotę.

– Nie chcę już płakać – szepczę – I chcę ci to wyprać albo kupić nową, przepraszam.

– Wszystko będzie dobrze – podziwiam go za wiarę w to, chociaż może przekonuje do tego nas oboje.

Luke nawet nie każe mi stanąć na własne nogi, gdy docieramy do domu Mike'a. Byłam tu wcześniej tylko raz, ale to zdecydowanie najcieplej i najlepiej urządzony dom, jest tu przytulnie i ma kominek, czego brakuje pozostałym dwum domom. Calum mieszka bardziej w chatce, w której chłopacy grillują, a tutaj jest tak ciepło i domowo. Dom Ashtona to z kolei miejsce, gdzie jest pełno firmowych rzeczy i perskich dywanów

Uprawiałam seks na prawdziwym perskim dywanie.

To nasza mała tajemnica, Ashton by nas zabił, gdyby się dowiedział.

Wracając do chwili obecnej. Luke niesie mnie przodem na barana, nie chcąc nawet słuchać o tym, że potrafię stać na dwóch nogach. Nie protestuję, jestem zbyt zmęczona.

Calum idzie po wino i piwo, które Mike trzyma w piwnicy. My jesteśmy w kuchni i patrzymy na Mike'a, który wszystko przygotowuje.

– Myślałem o tym od dłuższego czasu – mówi Ashton – Fani szaleją, bo musza się wszystkiego domyślać, gazety szaleją, bo nic nie wiedzą. A co gdyby dać im to, co chcecie? – kontynuuje – Wprowadzimy cię do naszego życia, będziemy pokazywać, że jesteś tutaj z nami. Jednak ty nie będziesz musiała tego robić. My jesteśmy sławni, my dajemy ci sławę, a nie ty ją od nas zabierasz. Rozumiesz?

– Ja nie żyję w mediach społecznościowych...

– Możemy pozakładać ci konta i po prostu będziemy cię tam oznaczać.

– Nie chcę, żeby to gówno się pogłębiało! – krzyczy Luke – Chcę ją trzymać od tego z dała!

– Na to już za późno – mówi ten spokojny – Sprawmy, żeby to oni grali w naszą grę.

– Boję się – przyznaję się szczerze – Boję się, że gdziekolwiek nie pójdę będę oceniana przez bycie twoją dziewczyną.

– Lola, tak będzie – utwierdza mnie w tym – W szczególności, że chcesz być aktorką.

– To niesprawiedliwe! – krzyczę – Dlaczego nie mogą się odczepić?! Dlaczego?

– Bo nie traktują nas, jak ludzi, a jak postacie z filmu – mówi Mike – Mogą wybierać sobie kogo lubią, a kogo nie, tworzyć własne zakończenia i zmieniać nasze uczucia pod własne. Jesteśmy dla nich filmem, postaciami, nie ludźmi.

– To, kurwa, głupie – mówi Luke – Nie robimy nic nadzwyczajnego.

– A jednak oni chcą w tym uczestniczyć, żeby nas poznać – to męczące – Jeśli sami damy im jak najwiecej, media dadzą nam spokój. Bądźmy swoją własną reklamą.

– Nie boisz się, że to się nasili? – pytam.

– Będą mówić, o tym o czym my mówimy, co im rzucamy.

– Okej – zgadza się z nim mój chłopak – Zacznijmy już teraz. Muszę przebrać te koszule – całuje mnie w głowę – Zaraz wrócę.

– Tak strasznie przepraszam...

– Żadnych więcej łez, Lola, uczcijmy twój sukces.

Chcę się cieszyć sukcesem, Luke'm i może nowo zdobytymi przyjaciółmi.

Tylko chciałabym, żeby moi także mogli tu być...

ardor {Luke Robert Hemmings}Where stories live. Discover now