12 |Golden Gate Bridge|

2K 154 0
                                    

Luke Robert Hemmings

Chcieliśmy zobaczyć to miejsce wieczorem. Przyznam, że gdy tędy przejeżdżaliśmy nie zwracałem uwagi na ten most i widok z niego, czy na niego.

Jednak teraz jest inaczej.

Jakimś cudem nie ma tu nikogo poza nami.

Może to dlatego, że jest prawie pierwsza w nocy, a może coś chce dać nam czas i okazje na uczynienie tej chwili wyjątkową.

Wierzę w przeznaczenie, w siły wyższe, a nawet w Boga.

Cóż, pewnie przeznaczenie i Bóg się dyskwalifikują..

To nie miejsce na to, ale dla mnie Bóg jest czymś innym, niż odwiedzaniem kościoła, czy cierpieniem za grzechy. Nie chcę zbłaźnić, nie chcę, żeby ktoś mnie przez to oceniał. Próbuję powiedzieć, że wierzę w kogoś kto na de mną czuwa i kogoś kto wie, co dla mnie dobre, nawet, gdy ja tego nie wiem. Wierzę, że tam jest ktoś do kogo mogę się pomodlić, czy my się wyżalić, a on zawsze tam dla mnie będzie. Moja relacja z Bogiem jest czymś w rodzaju powiernika dla moich złych dni.

Sądzę, że on nie oczekuje ode mnie, że nie będę popełniał błędów, a co jedynie, że będę się czuł dobrze sam ze sobą.

Dla każdego Bóg jest kimś innym i nie uważam, żeby moja wizja była gorsza lub lepsza.

Czy to przed nim chcę składać kiedyś przysięgę? Czy to mu chcę powierzyć moją miłość i wieczność? Myślę, że tak, ponieważ on chce dla mnie tego, co najlepsze.

Odbiegłem od tematu jakim jest ta cholerna chwila.

Lola wysiada z samochodu i uśmiecha się od ucha do ucha. Robię to samo.

Może to przeznaczenie, może to siły wyższe, a może to Bóg, ale po prostu coś pozwala zapomnieć mi o całym świecie.

Podchodzę do mojej dziewczyny, która jest dla mnie czymś więcej, niż przypadkiem i chwilą. Biorę jej twarz w dłonie, ale szybko zmieniam położenie na jej tyłek i owijam wokół siebie. Dopiero, gdy jesteśmy na tej samej wysokości, gdy nie ma pomiędzy nami przepaści, całuję ją, chcąc zapamiętać te chwile na pieprzoną wieczność.

Bo oboje zasługujemy, żeby mieć takie momenty, niczym z komedii romantycznej, każdy na to zasługuje.

Lola uśmiecha się wprost w moje usta, śmieje się na mój niespodziewany atak.

Zaczynam śpiewać naszą balladę o San Francisco i śpiewam na cały głos, obracając się z moją dziewczyną dookoła własnej osi.

Lola śmieje się razem ze mną, gdy próbuje złapać oddech i śpiewać jeszcze głośniej.

Gdy zaczyna śpiewać ze mną, fałszując, myląc słowa i więcej się śmiejąc niż śpiewając, wiem, że jest tu ze mną z właściwych powodów.

– Kocham Lole Kinney! – krzyczę patrząc w stronę mostu, w stronę przepaści, w stronę wszystkiego nad czym każdego śnią stoję.

– Kocham Luke'a Roberta Hemmingsa!

Całuję ją jeszcze raz, kładę na masce mojego drogiego samochodu i daję jej kolejny pocałunek, o którym będzie zawsze pamiętać, gdy będzie się pojawiać przy tym moście.

To nie most Brooklyński, który dzieli dwie strony Nowego Jorku, ale to miejsce, gdzie uświadamiam sobie, jak bardzo jestem wdzięczny za te dziewczynę.

Gdy trącam nosem jej nos, słyszę oklaski i telefony wycelowane w naszą stronę.

I nagle ta jedna dobra chwila, zmienia się w coś, czego nigdy nie chciałem.

Dzięki, że daliście nam chociaż tyle.

Lola chowa głowę pod moją koszulką, przy tych wszystkich ludziach, jakby nie mogła uwierzyć, źe dopadają nas tutaj. Przyciągam ją bliżej siebie, próbując ochronić przed tym wszystkim. Podnoszę ją, jak małpkę, owiniętą dookoła mnie.

– Czy moglibyście proszę się odsunąć? – kurwa – I przestać robić zdjęcia? To jest prywatna chwila, a nie..

– Możemy zrobić sobie z wami zdjęcie?

– Nie – rzadko odmawiam – Proszę, wrócicie do swoich zajęć i dajcie nam..

– To może być jedyna okazja, żeby was spotkać! A ty odmawiasz..

– To mój prywatny czas! Z moją prywatną dziewczyną, która nie jest w tym świecie! – krzyczę – Nie chcemy publiczności!

– Odkąd z nią jesteś, jesteś okropny dla wszystkich! – tak, jakby mnie znali – My jesteśmy tu dla ciebie!

I co mam odpowiedzieć?

Co mam zrobić w takiej sytuacji?

Wsadzam Lole do samochodu i odjeżdżam stamtąd bez słowa.

Gdy mój telefon zaczyna wibrować, jak szalony..

– Nie oglądaj tego – warczę do Loli – Nie oglądaj..

– Kocham cię – mówi mi – Kocham cię, za te magię, którą tam zrobiłeś z niczego. Kocham cię, tak bardzo.

– W tej chwili nie czuję się dobrze ze samym sobą.

– A ja i tak cię kocham.

Gdyby dało się rozdzielić te dwa żucia...

ardor {Luke Robert Hemmings}Donde viven las historias. Descúbrelo ahora