15 |do życia|

1.9K 150 0
                                    

Lola Kinney

Dzisiaj jest wielki dzień i nie wiem, dla którego z nas bardziej. Oboje nie spaliśmy za dobrze, dlatego ja nakładam mocniejszy makijaż, co chwile dopytując go, czy wyglądam dobrze, gdy on martwi się o swój wyjazd, jak i o moje pójście na uczelnie.

Nie opuszcza mnie na krok.

W tej chwili trzyma dłoń na mojej głowie i delikatnie ją masuje.

– Nie martw się – chociaż sama to robię – To będzie nasz dzień.

– Zadzwoniłem do ochroniarza – cholera jasna – Nie będzie za tobą chodził, ale będzie w pobliżu. Nie kłóć się ze mną o to.

– Nie będę – mówi cichutko – Andy będzie tam ze mną...

– Rozmawiałem z nią i z Jensenem, gdybym był za daleko.

– Co się może wydarzyć? – nagle jestem bardziej zdenerwowana, niż byłam chwile temu – Przestań mnie stresować.

– Przepraszam – całuje mnie w czubek głowy.

– Co będziecie dzisiaj ustalać?

Krzywi się, jego ręka przestaje poruszać się na mojej głowie.

– Pierdoły. Pewnie chłopaki będą chcieli pogadać o tekstach, może coś napiszemy, jak będzie dobre flow.

– Flow, mówisz?

– Jeszcze nie zapoznałem cię z procesem tworzenia. Wieczorem przy kolacji?

– Będziesz wieczorem w domu?

– No jasne – według niego nic się nie zmieni i to mnie uspokaja. Przyciągam go do siebie, póki nie opiera brody o czubek mojej głowy.

– Chciałbym móc tam z tobą.

– Tak, to na pewno by wszystko ułatwiło – kpię z niego.

– Audi czy Ferrari?

Dlaczego mam jechać moim rozpadającym się samochodem, skoro on oferuje mi swój? Mam się przejmować, co napiszą strony plotkarskie lub co pomyślą ludzie? Nie stać mnie na taki samochód, to prawda, ale czy to znaczy, że muszę z tego rezygnować?

Czy na to pytanie jest dobra odpowiedź?

Niezależność.

Feminizm.

Równouprawnienie.

Władza, jaką ma nad tobą facet.

Różnica pomiędzy stanami konta.

– Ferrari.

To nie ja utrudniam sobie życie.

To ludzie to robią, mimo, że nie mają do tego prawa.

To mój mężczyzna.

Mogę jeździć jego cholernym samochodem, nawet jeśli świat mi nie ufa.

– Dobry wybór.

To pierwszy dzień, który od tygodni spędzimy osobno. Staliśmy się jedną z tych przyklejonych do siebie par i teraz na nowo musimy wkroczyć w świat.

– Kocham cię – szepcze mi do ucha.

– No to niech nasza miłość wygra ze światem!

Unoszę rękę do góry, niczym superbohater.. i uderzam Luke'a w nos.

Znowu.

– Cóż, może w trasie unikniesz kolejnych uszkodzeń.

– Wolałbym milion uszkodzeń z tobą, niż..

Nie daję mu dokończyć, bo wybucham śmiechem.

– O mój Boże, Luke'u Robercie Hemmingsie, koniec z tymi tekstami z komedii romantycznych.

– Następny tekst wyjmuję z dupy.

Wyciągam rękę do tyłu, żeby poklepać go po pośladku.

– Z tego ładnego tyłka?

– Wstawaj, bo zaraz się spóźnisz.

Wstaję szybko, zanim na zawsze przywrę do tego krzesła i do niego.

Rozdzielamy się na parkingu, na którym jakimś cudem nikt nas nie łapie.

Jeszcze nie odkryli, gdzie konkretnie mieszkamy, ale w tym miejscu to nie będzie trudne. Wiem, jak wygląda jego ochroniarz, dlatego uspokajam się, gdy zauważam go w samochodzie za sobą. Normalnie nie jestem tak spostrzegawcza, ale czuję, że tego teraz potrzebuję. Nie chciałam jechać tam sama, dlatego jadę po Andy.

Gdy wsiada do samochodu, uświadamiam sobie, jak długo jej nie widziałam. Tęskniłam za moją przyjaciółką. Ściskamy się dłużej, niż to konieczne, a ona zaczyna opowiadać mi o moim ikonicznym wideo z mostu w San Francisco. Informuję ją, że unikam mediów społecznościowych, bo próbuję żyć, zamiast oszaleć, a ona mówi mi, że ten filmik jest warty Oscara. Moja przyjaciółka jest szalona. Nie chcę rozmawiać tylko o moim związku. Nie wiem, co u niej, bo zaniedbałam ją. Dlatego gdy zaczyna opowiadać, zaczynam rozumieć, jak dużo sama straciłam z jej życia.

Bycie ze sławnym chłopakiem może czyni nasz związek bardziej burzliwym, ale to nie znaczy, że jest lepszy od związku mojej przyjaciółki.

– Czy sprawa na uczelni ucichła?

– Dzisiaj się przekonany, ale Lily i Sara są na ciebie złe. Twierdzą, że je oszukałaś i nie mogą zrozumieć, dlaczego im nie powiedziałaś. Przepraszam, wyglądałam się, że wiedziałam...

– Cholera, nawet nie miałem czasu do nich napisać. Może nie powinnam jechać tym samochodem.

– Przestań – mówi Andy – Twój samochód to grat, to kwestia bezpieczeństwa.

Parskam nerwowym śmiechem.

– Kocham ten samochód.

– Cóż, ja też – rozsiada się wygodnie w skórzanym fotelu i włącza radio, o którym zapomniałam, a w nim.. piosenka chłopaków.

Obie wybuchamy śmiechem i dokładnie w tej samej chwili zaczynamy śpiewać.

Jesteśmy  w tym beznadziejne.

Nawet nie wiem, skąd zna tekst, jednak mam pewność, że będzie ze mną na dobre i na złe.

ardor {Luke Robert Hemmings}Where stories live. Discover now