Rozdział 3

891 49 3
                                    

                             Ivaley
Udało się. Caroline, Elena i Bonnie zerwały się ze szkoły i zawiozły mnie do Damona. To dobre dziewczyny. Może dam im drugą szansę. W końcu to nie one wymordowały mi rodzinę. Podczas drogi Elena opowiedziała mi o swojej relacji z Damonem, i o tym, że chciałaby ją wyprostować. Oczywiście musiałam skorzystać z okazji i użyłam tego, jako karty przetargowej. Skromnie powiem, że jestem genialna w takich sprawach i jestem w stanie naprawić prawie każdy związek. Tak, jak przewidziałam spotkanie z Damonem poszło, jak z płatka. Patrzył się we mnie, tymi swoimi błękitnymi oczami, jak w obraz. Jakby, tak się nad tym zastanowić, to chyba faktycznie jestem suką. No, cóż. W tej chwili siedzę przy dębowym stole, w salonie Salvatore'ów. Damon siedzi przede mną, a dziewczyny po przeciwnych stronach stołu. Kurde, to będzie trudniejsze niż myślałam, jeśli on będzie się, tak na mnie patrzył. Jego oczy faktycznie są niesamowite. Zabawne, jak potrafię manipulować ludźmi, a z równowagi wyprowadza mnie zwykły, małomiasteczkowy, muszę przyznać całkiem przystojny, przeciętniak."Ogarnij się"- Myślę, ale kiedy go widzę, czuję się, tak nieswojo... bezbronna. Jak ktoś, kto nie ma kontroli nad sytuacją. O, nie. Nigdy więcej. Ta myśl daje mi się skupić. No i również wyobrażenie, że będę musiała potem przeprowadzić z nim, swego rodzaju, terapię związkową i, jeśli pozwolę, żeby zamącił mi w głowie, nie będzie to łatwe. Koncentruję się więc i podnoszę na niego wzrok. Przez chwilę panuje głucha cisza, a zaraz potem Damon zaczyna mówić:
- Pierwsze, co musisz wiedzieć, to to, że Stefan nie jest teraz sobą. Przechodzi trudny okres. Mężczyzna na, którego polecenie Stefan zamordował twoich bliskich, to Klaus.
O Boże. Jeden z Pierwotnych. Jeżeli to Klaus manipulował Stefanem, to ten drugi ma już u mnie niezłe alibi. Tak, się składa, że wiem kim jest Klaus (ja ogólnie, wiem dużo rzeczy) i jeśli to prawda, to nie zazdroszczę Stefanowi.
- Aktualnie Stefan znajduje się poza jego kontrolą, aczkolwiek wcześniej został zmuszony do wyłączenia swojego człowieczeństwa. Zaślepia go pragnienie zemsty.
Skąd ja to znam.
- Jakie są jego słabe punkty? - Pytam.
- Ehhh.. Kiedyś była to Katherine. Wampirzyca, która nas przemieniła. Obaj mieliśmy na jej punkcie obsesję i zrobilibyśmy dla niej wszystko. Obu nam przeszło. Głównie dlatego, że Katherine to manipulacyjna, zakłamana suka.
Już się z nią utożsamiam.
- No, dobrze. Mówiłeś, że to był kiedyś jego słaby punkt. Co jest nim teraz?
- Elena. I ja. Stefan zrobi wszystko, żeby nas ratować nawet pod wpływem hipnozy Klausa.
Damon chyba nie zdaje sobie teraz sprawy, że dostarczył mi informacji, jak zabić Stefana, grożąc albo jemu, albo jego eks-niedziewczynie- Elenie.
- Co jeszcze?
- Wiem, że nic Cię teraz nie przekona, ze zrozumiałych względów, ale proszę cię. Ja. Okaż mu litość. To mój brat. - Damon patrzy na mnie z błagalnym wyrazem twarzy.
Cholera. Nienawidzę go. Jak tu przyszłam miałam pewność, że dostanę informację, jak rozszarpać młodszego Salvatore'a na strzępy, ale po tej prośbie czuję, że nie mogę zawieść człowieka, którego przecież, prawie nie znam. Znowu ta obezwładniająca bezsilność.
- Ehhhh... Dobrze. Nie zabiję go, pomimo tego, że zasługuje. Ale robię to tylko ze względu na ciebie.
Patrzę mu w oczy, a w salonie zalega cisza.
-Dobrze, w takim razie, które z was pierwsze się ze mną spotka, w ramach naprawiania waszego związku?- Patrzę to na Damona, to na Elenę.
Oni patrzą po sobie i bezsłownie podejmują decyzję.
-Ja.- Mówi Damon.
-Świetnie. Przyjedź po mnie jutro o ósmej.
Odsuwam krzesło, wstaję od stołu i kieruje się do drzwi. Reszta dalej zostaje przy stole. Ubieram płaszcz i w momencie, w którym mam zamiar chwycić za klamkę, drzwi otwierają się z hukiem. Przede mną stoi Stefan Salvatore. Przez chwilę stoję bez ruchu, jak i również on. Wydaje mi się, że mnie pamięta. I dobrze. Niech wie, kim jest dziewczyna, która zaraz skopie jego nieśmiertelny ryj.
- Wyjdź.- Nie mam pojęcia czemu to powiedziałam.
- Co?- Gapi się na mnie.
- Wyjdź za drzwi. Nie chcę uplamić waszej starodawnej podłogi twoją krwią.
Widocznie, jeszcze nic do niego nie dociera, ale wycofuje się za ganek.
Przez chwilę stoję naprzeciw niego i rozkoszuje się chwilą. On też stoi i wodzi wzrokiem, zdezorientowany. Stwierdzam, że nie ma dłużej po co czekać i rzucam się na niego z pięściami. Jest wampirem, wiadomo, że jest szybszy, dlatego właśnie wykorzystuję element zaskoczenia. Okładam go po twarzy z zimnym wyrachowaniem. Podejrzewam, że wciąż nie za bardzo ogarnia, kto i dlaczego go atakuje, ale jego instynkt naturalnie nakazuje mu się bronić. Uderza mnie w twarz i czuję spływającą z mojego czoła krew. To tylko bardziej mnie rozjusza i stwierdzam, że nie będę się dłużej z nim bawić. Walę mu łokciem między zęby, tak żeby nie mógł mnie ugryźć, zwabiony zapachem mojej krwi. Póki się nie zregeneruje, jego kły są bezużyteczne. Zeskakuję z niego, żeby go obezwładnić, ale jest szybszy. Łapie mnie za nogi i ciągnie po trawie. Szamotam się przez chwilę, ale wiem, że jest silniejszy. Kiedy przejeżdżam na klatce wzdłuż plombu kwiatów, wyrywam z ogrodzenia, kawałek drewnianego palika. Wykręcam głowę i widzę, że Stefan zaraz potknie się o kamień. Czekam na ten moment, po czym wykorzystuję sytuację i wykopuję swoją nogę z uścisku jego dłoni. Podbiegam do niego i wbijam mu palik w klatkę, mijając serce, na prośbę Damona. Jestem pewna, że teraz kiedy jęczy i pluje własną krwią, już wie kim jestem.
- To za moją rodzinę.-Syczę tylko, po czym zostawiam go na trawniku, gdzie zapewne za chwilę znajdzie go Damon. Patrzę, na swoje ręce. Są całe w wampirzej krwi. Gdyby ktoś nie wiedział, wampirza krew różni się od ludzkiej tym, że jest trzy razy gęstsza i prawie czarna.
- Fu.- Mówię do siebie po czym ze stoickim spokojem zmywam ją z siebie w pobliskiej fontannie. Po chwili podnoszę się i kieruję się w stronę mojego mieszkania. Kto by pomyślał. Rozpruwacz z Monterey. Pokonany przez śmiertelniczkę. Czuję, jak na mojej twarzy maluje się ten sam uśmiech samozadowolenia, co kiedy Damon zgodził się na naszą umowę. Lecz tym razem, nie zamierzam go tłumić.

Pamiętniki Wampirów: Zawsze będę walczyćWhere stories live. Discover now