18° Life

5.3K 385 149
                                    

Niestety nadszedł ten okropny dzień urodzin Yoongiego. Od samego rana zaczął się paskudnie. Zaspałem na zajęcia, nie zjadłem śniadania, nie było cieplej wody więc musiałem wziąć zimny prysznic, a na dodatek wszystkiego zaczęło padać a ja zapomniałem wziąć parasol.

Cudownie.

Szczęśliwie chociaż zajęcia minęły bez zbędnych komplikacji i juz po 14 mogłem spokojnie wrócić do domku, by pogrążyć się w rozpaczy.

Godzinę przed czasem przyszedł do mnie Jimin, tak jakby musiał mnie pilnować. Przecież nie ucieknę. No może przez chwilę rozważałem ten plan, no ale szkoda by mi było zmarnować prezent. W końcu te słuchawki nie były najtańsze.

U Yoongiego byliśmy 5 minut przed czasem. Praktycznie wszyscy już byli, wiec przynajmniej nie musieliśmy siedzieć w niezręcznej ciszy oczekując innych gości.

Wręczyłem Minowi prezent, złożyłem mu życzenia i usiadłem na kanapie obok Hoseoka (którego spotkałem wcześniej na urodzinach Jimina) i dwójki nieznanych mi chłopaków. Westchnąłem ciężko i sięgnąłem po stojącą na stoliku butelkę piwa.

Gdy zebrali się juz wszyscy goście odśpiewaliśmy Yoongiemu sto lat. Ogólnie było raczej miło. Nawet nie przeszkadzała mi obecność obcych ludzi. Przynajmniej nie tak bardzo jak się obawiałem.

Wszystko było cacy dopóki nie pojawił się On. Przyszedł spóźniony jakieś dwie godziny. Miał zaczerwienione policzki od mrozu i wyglądał cholernie seksownie. Wiatr rozwiał jego włosy sprawiając, że wyglądał naprawdę uroczo. Musiał być dziś u fryzjera, bo gdy go wczoraj widziałem miał czerwone włosy. Dziś był blondynem. Pasował mu ten kolor. Z resztą on we wszystkim wyglądał dobrze.

Dlaczego on musiał tu przyjść? I dlaczego do cholery musiał usiąść właśnie koło mnie? Znając życie byłem już cały czerwony na twarzy i alkohol nie ma z rym nic wspólnego.

- Podasz mi piwo? - prawie podskoczyłem wylewając na siebie zawartość trzymanej w reku butelki, kiedy usłyszałem jego donośny glos przy moim uchu.

- Słucham?

- Zapytałem czy podasz mi piwo.

- Umm... Jasne.

Sięgnąłem po stojącą butelkę i oczywiście nie byłbym sobą gdybym czegoś nie strącił.

Tym razem padło na butelkę wina, której zawartość wylądowała na spodniach i koszuli Yoongiego. Chłopak spojrzał na mnie nienawistnym wzrokiem i przeklął siarczyście. Ja zrobiłem się chyba równie czerwony co rozlane wino.

- Przepraszam Hyung! Tak mi przykro! Nie wiem jak to się mogło stać.

- Ech... Daj spokój dzieciaku. Co się stało to się nie odstanie.

- Chodź Hyung, trzeba to zaprać bo zostanie plama - Jimin złapał Yoongiego za rękę i pociągnął go do łazienki.

Patrzyłem jeszcze za nimi przez dobre kilka minut. Z zamyślenia wyrwało mnie delikatne szturchnięcie w ramię. Odwróciłem się w stronę winowajcy i zamrugałem kilka razy.

- Nie martw się. Yoongi może i wygląda na strasznego ale Jiminie jakoś go udobrucha.

- Znasz Jimina?

- Mamy razem parę zajęć na uczelni.

Jak ja mogłem przegapić fakt, że ta dwójka się zna? Przecież powinienem był zauważyć. W końcu często zaglądam między zajęciami do Jimina.

Ja pierdole. Zabijcie mnie. Proszę.

- Długo znasz Yoongiego?

- Cztery lata. Jimin mi go przedstawił. A ty?

- Chodziliśmy razem do podstawówki. Od tamtego czasu nie mogę się od niego uwolnić - uśmiechnął się szeroko, a ja gdybym stał to niechybnie bym upadł, bo na ten widok na pewno zmiękły by mi kolana. - Yoongi to gbur, ale ma też swoją słodką stronę. Niestety nie wszystkim ją ukazuje.

- Myśl o uroczej stronie Yoongiego jest trochę przerażająca.

Jakimś cudem udało mi się przetrwać resztę wieczoru bez większych wpadek. I choć niechętnie to muszę przyznać, że było całkiem fajnie. Szczególnie kiedy wypiłem na tyle dużo by nie przejmować się tym, że chłopak, który mi się podoba siedzi kolo mnie i cały czas się na mnie patrzy. Co z tego, że przez cały czas bylem czerwony jak burak i język mi się plątał jak tylko miałem się do niego odezwać. Pewnie i tak mnie nie zapamiętał. W końcu jestem tylko nic nie znaczącym Jeon Jungkookiem.

The Boy || TaeKookWhere stories live. Discover now