46° Life

4.2K 368 167
                                    

- Tutaj Kookie! - hyung machał rękoma nad głową, by zwrócić na siebie moją uwagę.

Uśmiechnąłem się niepewnie i podszedłem do niego, starając się nie gapić zbytnio na jego idealną twarz.

Nie wyszło.

- Prze...przepraszam za spóźnienie. Autobus mi uciekł.

- Nic nie szkodzi. Już kupiłem bilety, a seans jeszcze się nie zaczął.

Skinąłem głową i od razu odwróciłem wzrok nie chcąc się zrobić jeszcze bardziej czerwonym. Prawda była taka, że chciałem w ogóle nie przyjść. No ale Taehyung zapewne by mnie zabił gdyby się o tym dowiedział, a ja jestem za młody by umierać.

- Podciąłeś włosy - stwierdzenie, nie pytanie. A więc zauważył.

- Um... Wpadały mi już do oczu więc musiałem.

Wyciągnął rękę i przejechał po moich odstających kosmykach.

O mój Boże.
Chyba zaraz zemdleję.

- Pasują ci.

Dobra. Teraz to juz na pewno zrobiłem się czerwony jak burak. Głupie nadwrażliwe naczynka krwionośne.

Na salę kinową weszliśmy w ciszy. Film był nawet ciekawy, choć zdaje mi się, że więcej uwagi poświęciłem skupionej twarzy hyunga niż ekranowi. No ale to nie moja wina, że jest taki cholernie przystojny. Przynajmniej (skoro był tak bardzo skupiony na filmie) mogłem przyglądać mu się bezkarnie. Przynajmniej mam taką nadzieję. Bo jeśli nie to pewnie wyszedłem na totalnego świra.

W sumie, dzień jak co dzień.

- I co sądzisz o filmie?

- Całkiem interesujący - proszę nie pytaj o fabułę, proszę nie pytaj o fabułę.

- Też tak sądzę. Co myślisz o głównym bohaterze?

Kurwa.

- Eeee... - wymyśl coś Jungkook. No dalej. - Był całkiem przystojny. Znaczy się miał bardzo ładne oczy i w ogóle.

Brawo Jeon. To wcale nie zabrzmiało pedalsko. Po prostu nic już nie mów.

- Naprawdę? - no i się zaczyna. Dlaczego nie potrafię powiedzieć nic sensownego? - Ja tam myślę, że jego przyjaciel był przystojniejszy. Był nawet trochę do ciebie podobny.

Otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia. Czy on właśnie w ten dziwny i okrężny sposób  powiedział, że jestem przystojny? I w dodatku puścił mi oczko? Cholera, chyba potrzebuję świeżego powietrza inaczej zaraz serio zejdę tu na zawał.

- To jak, masz ochotę na piwo? Niedaleko stąd jest fajna knajpa.

Odpowiedziałem nieśmiałym skinieniem głowy i ruszyłem za nim w kierunku wspomnianego wcześniej lokalu. Zastanawiam się, czy on jest serio tak mało spostrzegawczy, czy tylko udaje, że nie widzi moich zaczerwienionych policzków i drżących dłoni. Pewnie to drugie. W końcu zauważył, że zmieniłem fryzurę. Nawet Jimin nie zwrócił na to uwagi, a on raczej wyłapuje takie rzeczy.

- To tutaj - weszliśmy do środka i zajęliśmy jeden z nielicznych wolnych stolików. Jak na środowy wieczór to było tu bardzo dużo ludzi. - Zamawiaj co chcesz, ja stawiam.

- Nie trzeba...

- Daj spokój. Ja cię tu zaprosiłem, więc ja płacę. 

Skoro tak nalegał, to nie mogłem odmówić. Nie chcąc go jednak zbytnio naciągać zamówiłem sobie jedynie piwo, które powoli siorbałem. On zresztą też niewiele pił. I potwornie się na mnie gapił. Chyba zaczynam rozumieć jak on musiał się czuć na tamtej stołówce.

- Jesteś naprawdę śliczny.

Chyba właśnie zakrztusiłem się piwem. 

- Um... Dziękuję, ale do ciebie wciąż mi daleko. 

Boże. Czy ja to powiedziałem na głos? Chyba tak. Matko. Chyba zaraz zapadnę się pod ziemię, tam gdzie moje miejsce. 

- Uroczy. 

- Słucham?

- Jesteś naprawdę uroczy kiedy się tak rumienisz - i znów puścił mi oczko. A może to jakiś tik nerwowy? Tak. To na pewno to. No bo przecież on nie może ze mną flirtować. Po co miałby to robić? - O czym tak myślisz?

- Zastanawiam się czy ze mną flirtujesz - dlaczego ja nigdy nie myślę zanim coś powiem? IDIOTA!!!

- I do czego doszedłeś? - dlaczego on musi się tak piekielnie seksownie uśmiechać?

- Że nie miałbyś powodu by to robić i pewnie nadinterpretuję fakty. No bo niby dlaczego miałbyś ze mną flirtować? 

- A chciałbyś?

- Co?

- Czy chciałbyś bym z tobą flirtował?

No dobra... Takiego pytania to się po nim nie spodziewałem. I co ja mam mu teraz powiedzieć? Przecież nie powiem: "Jak cholera. Nie marzę o niczym innym." 

- Dlaczego się tak uśmiechasz? O Boże. Powiedziałem to na głos, prawda?

Skinął głową, a ja przybiłem sobie mentalnego face palma. Dziś jest piękny dzień by umrzeć. Żyłem długim i szczęśliwym życiem. Co prawda niczego nie osiągnąłem. Nawet się z nikim nie całowałem. No ale trudno. Po czymś takim chyba nie chcę dłużej żyć. 

The Boy || TaeKookWhere stories live. Discover now