*17

39 3 0
                                    

- Co Ci się stało w twarz? - zapytała delikatnie przejeżdżając palcami po ranie na jego policzku. - Co się stało jak odleciałam? - widziała jak chłopak zaciska zęby, jego uwydatniona szczęka mówiła sama za siebie

- To nic Mia.

- To przez niego mam racje? - Powoli kiwnął głową. - Mówiłam Ci, że jak musisz to żebyś zrobił to innym razem, nie wtedy. Mogło Ci się coś stać.

- Gdybyś wiedział co mówił. - Nicolas powiedział cicho zaciskając dłonie na kołdrze i odwracając się w drugą stronę.

- Jesteś uroczy. - Mia powiedziała wstając i udając się w kierunku kuchni. Kiedyś jej powie, prędzej czy później. Niekoniecznie dziś.

***

Nadzieja jest czymś złudnym. Czymś nietrwałym. Daje nam promyk światła dzięki, któremu usilnie wierzymy. Daje światło gdy powątpiewamy. Jednocześnie jest piękna, sprawia że mamy siłę do walki, a determinacja nie zna wtedy granic. Co jednak gdy umiera? Jest czymś okrutnym. Pozostawia po sobie gorycz i łzy na naszej duszy. Bo przecież miałam nadzieję. Nadzieję na lepsze jutro.

Szykując śniadanie dla mojego przyjaciela nie wiedziałam co mam czuć. Byłam zagubiony. Bo przecież to Miller’a darzę tym szczególnym uczuciem. Jednak czy nienawiść nie przeważa nad miłością? Nie potrafiłam tego określić. Jedyne czego byłam w tym momencie pewna, to że nie da się kochać dwóch osób naraz.

Nicolas naprawdę nie wiedział co ma myśleć o zachowaniu Mii. Siedział zamyślony, nawet nie zauważył kiedy jego przyjaciółka wróciła ze śniadaniem w rękach. Dopiero gdy starsza się odezwała Jones wybudził się z transu.

-Ubieraj się, zaraz wychodzimy.

-Och, tak już- powiedział nie składnie podnosząc się z łóżka.

***

Będąc w studiu nie mogłam doczekać się kiedy stamtąd wyjdziemy.  To samo mogę powiedzieć o Nicku, który z niewzruszonym wyrazem twarzy obserwował co się dookoła nas działo.

- Mia ta piosenka jest świetna - Thomas poklepał mnie z uznaniem po ramieniu. - Nada się na debiut - uśmiechnął się, a jego oczy zniknęły za przymkniętymi powiekami. Wyglądał przez to jak mochi, na samą myśl automatycznie zgłodniałam. Uśmiechnęłam się delikatnie słysząc jego słowa. Zerknęłam kątem oka na Nick’a, który patrzył znudzonym wzrokiem na Thomas'a. Mógł mi powiedzieć, że nie chce ze mną iść, nie miałabym wyrzutów sumienia, że teraz się nudzi. 

Byliśmy już po przesłuchaniach, menadżer stwierdził, że jesteśmy świetni i przyjął nas niemal od razu. Byłam zdziwiony, że poszło tak gładko. Co prawda wiedziałam, że Jones na pewno się dostanie, ale co do siebie miałam pewne wątpliwości. 

- Za dwa dni możecie wprowadzać się do domu. - Powiedział menadżer Kim, który nagle pojawił się w pomieszczeniu. Dwa dni, a moje marzenia wreszcie się spełnią, wewnętrznie piszczałam ze szczęścia. 

Po godzinie spędzonej na omawianiu wszystkiego związanego z zespołem mogliśmy wyjść. Złapałam szatyna pod ramię i w podskokach kierowałam się w stronę swojego domu. Mój entuzjazm zaczął udzielać się także Nicolasowi. 

W pewnym momencie zatrzymałam się, zamarłam, a mój oddech ugrzązł ściśnięty przez gardło. Po drugiej stronie ulicy dostrzegłam wysokiego bruneta o czekoladowych oczach, który uwieszony na ramieniu niezbyt wysokiej szatynki śmiał się w niebo głosy. Zacisnęłam usta i ruszyłam dalej patrząc wprost przed siebie. 

Miller czemu cały czas na ciebie wpadam?

Powodem twojego uśmiechu była zawsze moja bliskość. Co się z nami stało? 

PRETTY LIARWhere stories live. Discover now