1.

970 40 8
                                    

Od rana miałam zajęcia etykiety, wkrótce ma do nas zawitać król Pablo i jego syn. Nie specjalnie mnie to wszystko interesuje, jednak rodzice nalegają żebym wygłosiła chociażby króciutką przemowę i zatańczyła taniec z księciem. Nigdy nie lubiłam tego typu uroczystości, ale jako księżniczka muszę na nich przebywać. Może to dziwne, że mam w ogóle pasję. Od zawsze kochałam śpiewać i nadal robię to potajemnie przed rodzicami. Oni by mi na to nie pozwolili, pomimo tego jak bardzo mnie kochają. Według nich muszę być przykładem do naśladowania, a nie zajmować się muzyką. Kiedyś ujawniłam im ten sekret, ale zostałam wyśmiana. Tak więc do tej pory robię to potajemnie wieczorem lub nocą.

- Dziękuje panienko, na dzisiaj to tyle - kobieta uśmiechnęła się do mnie, a następnie delikatnie złożyła pokłon po czym wyszła z mojej komnaty. Odetchnęłam cichutko i podeszłam do balkonu. Położyłam dłonie na barierce i rozejrzałam się dookoła. Chciałabym się spotkać z moimi przyjaciółmi i odwiedzić ich szkołę albo chociażby zamienić się z nimi na jeden dzień. Poczuć się jak zwykły człowiek bez wyższej rangi.

Po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi, odwróciłam się do tyłu i podeszłam otworzyć. Po drugiej stronie zobaczyłam Ludmiłę. Uśmiechnęłam się do blondynki i wpuściłam ją do środka.

- Cześć - przywitała się, a ja przytaknęłam w geście przywitania. - Chciałabyś iść ze mną do ogrodu? - spytała. Odwróciłam się w jej stronę po zamknięciu drzwi:

- W jakiej sprawie?

- Po prostu. Nie chce siedzieć ciągle w zamku, poza tym już za trzy godziny przyjdzie Francesca i Camila, a potem mamy ćwiczenia przemówienia - przewróciłam oczami. Zachichotałam cicho pod nosem i zgodziłam się.

- Odziedziczyłaś patent po Federico? - zagadnęłam, kiedy wyszłyśmy z komnaty.

- Jest sposób bycia jest bardzo fajny, podoba mi się i chciałabym być taka jak on, ale nie w nie dosłownym tego słowa znaczeniu - uprzedziła. - Jednak zdaje sobie sprawę, że lata tej nauki nie pójdą na marne i gdzieś tam zawsze to będzie się pojawiać - przytaknęłam na jej słowa i rozejrzałam się dookoła po wyjściu z pałacu. Szliśmy w cieszy dopóki dziewczyna ponownie się nie odezwała:

- Byłaś kiedyś zakochana? - spojrzałam na nią niezrozumiale.

- Co to znaczy? - spojrzała na mnie ze strachem i machnęła ręką.

- Kochasz swoją rodzine, prawda? - przytaknęłam. - To jakbyś kochała kogoś innego, chłopaka. Żywiła do niego uczucia, obdarzyła miłością.

- Nie, definitywnie nie - zaprzeczyłam. - Jakie to uczucie? - byłam ciekawa jak się wtedy czuje człowiek. Nigdy w moim otoczeniu nie było mężczyzny, który by mi się podobał, a co dopiero bym się w nim „zakochała".

- Na widok takiej osoby jesteś wręcz wniebowzięta, tryskasz radością, po prostu ją kochasz. Tylko nie tak jak mamę, tatę czy brata. Kochasz tą osobę w taki inny specjalny sposób - parsknęła. - I za nic w świecie nie potrafię ci tego wytłumaczyć. Musiałabyś sama się zakochać.

- Nikt mi się nigdy nie podobał - wyznałam.

- Bo nie przywiązywałaś większej uwagi do chłopców, którzy kręcili się wokół ciebie - westchnęła. - Miałaś miłość od swoich rodziców czy królestwa, ale przyjdzie ten moment, w której to nie tej miłości będziesz potrzebować.

- Ale jak ja mam ją nagle tak potrzebować, skoro wcześniej jej nie potrzebowałam?

- Zobaczysz, to się czuje. Spojrzysz na taką osobę, serce zaczyna bić ci szybciej i.. to wszystko samo się tworzy. To nie ty wybierasz w kim się zakochasz, twoje serce tak - uśmiechnęła się delikatnie i usiadła na ławeczce. Przysiadłam się do kuzynki i w spokoju oglądałam przyrodę, która mnie otaczała. To jest wręcz przerażające ile ja nie wiem o współczesnym świecie. Może kiedyś przyjdzie taki moment, w którym nudne życie księżniczki się skończy.

***

Wieczorem razem z Ludmiłą i Federico udałam się na jazdę konną. Uwielbiam konie, to piękne zwierzęta i zachowują się jakby miały duszę. Może weźmy pod uwagę to, że dla mnie nawet przedmioty mają duszę. Do tego pogoda była piękna i nie mogłam nie wykorzystać tego wieczoru na jazdę.

- Wkrótce przyjeżdża król Pablo wraz ze swoim synem i król Gregorio ze swoim synem - odezwała się Ludmiła. Spojrzałam na nią i wzruszyłam ramionami. - Książę Leon i Diego - dodała.

- Masz zamiar któregoś z nich poderwać? - spytał Federico, najwidoczniej rozbawiony reakcją blondynki.

- Tak - przytaknęła. - Leon jest taki przystojny, uh - rozmarzyła się. Przewróciłam oczami na słowa kuzynki. - A ty, Violetta? Nic, a nic?

- Ludmiło, pozwól, że nie będę się ekscytować mężczyznami. Kiedyś przyjdzie na to czas, a teraz nie potrzebuję tego - odparłam. Potrząsnęłam wodzami, a koń ruszył szybciej do przodu.

Może ze mną jest coś nie tak? Nawet ich na oczy nie widziałam, może zmienię zdanie. Tak czy inaczej nie jestem do tego nastawiona pozytywnie. Możemy zacząć na początek od tego, że nigdy nie miałam chłopaka i nic nie wiem na ten temat. To chyba logiczne.

Dojechałam do stajni królewskiej po czym zeszłam z konia i zdjęłam kask. Podałam kask stajennej, a sama ruszyłam w stronę pałacu. Bardzo lubię chodzić w spodniach, są wygodne jednak na codzień muszę chodzić w sukienkach, lub tak po prostu należy chodzić. Kto wie? Tym się nigdy nie interesowałam.

- Tak szybko wróciliście? - spytał jeden ze strażników, z którym często rozmawiam i przy tym nie jestem samotna.

- Dzisiaj pojechaliśmy krótszą drogą - odpowiedziałam, a następnie zniknęłam w wnętrzu budynku.

***

Po wykąpaniu się usiadłam na moim krześle na balkonie i czekałam aż Francesca zaloguje się na Skype'a, abym mogła z nią porozmawiać przez kamerkę. Dzisiaj nie mieli czasu żeby przyjść, a ja sama chcę również wkrótce do nich wybrać. Zobaczyć jak żyją, jak mija im dzień. Wiem tylko to co mi mówią, nic więcej. W tym samym momencie na telefonie wyskoczyło mi powiadomienie, że Fran już jest. Kliknęłam zieloną słuchawkę i czekałam aż odbierze:

- Cześć Violu! - przywitała się.

- Cześć - uśmiechnęłam się delikatnie w stronę przyjaciółki.

- Jak ci minął dzień? I jeszcze raz przepraszam, że nie przyszłam dzisiaj, ale musiałam poświęcić swój czas dla nauki - wydęła wargę.

- Jak zwykle miałam lekcje, potem nic nie robiłam, a na koniec byłam na przejażdżce konnej z Ludmiłą i Federico. W porządku, rozumiem cię. Chciałabym jutro lub w najbliższym czasie odwiedzić cię w domu.

- Naprawdę? Król i królowa tobie pozwolą? - zdziwiła się, ale widziałam podekscytowanie w jej oczach.

- Porozmawiam z nimi jutro - uśmiechnęłam się.

- Cieszę się! - uśmiechnęła się szeroko w stronę telefonu. - Słyszałam, że wkrótce przyjeżdża król Pablo i Gregorio z swoimi synami.

- Tak, Ludmiła jest podekscytowana księciem Leonem, czy jak on tam miał - machnęłam na to lekceważąco dłonią.

- Tak! - zapiszczała. - Książę Leon jest ideałem i zazdroszczę ci, że będziesz mogła go poznać - zaświergotała.

- Jeżeli chcesz go poznać to nie ma problemu, nie jestem nim zainteresowana - powiedziałam od niechcenia.

- Jeszcze będziesz mi o nim non stop mówić, zaufaj mi - puściła do mnie oczko wirtualnie. - Muszę iść, mam kolację. Dobrej nocy! - odparła, a następnie się rozłączyła. Wróciłam do środka komnaty i położyłam się na łóżku, zamknęłam powieki i po niedługiej chwili zasnęłam.

princess || violetta x leonDonde viven las historias. Descúbrelo ahora