2.

840 42 11
                                    

Od samego ranka trwają gorączkowe przygotowania do przyjazdu króla Pablo i Gregorio. Była nawet już krawcowa, która przywiozła suknie specjalnie szytą dla mnie na tę okazje. Ludmiła jest podekscytowana do granic możliwości łącznie z Camilą i Francescą. Ja przechodzę obok tego obojętnie, dla mnie będą rozpieszczonymi synkami królów. Mówiłam już, że zawsze tak jest? Mogę się mylić, a jeżeli już będę się myliła, to mam nadzieję, że nie będę tego żałowała.

- Violetta, wieczorem jest bal nie zapominaj o tym. Francesca i reszta może być maksymalnie do szesnastej - mówiła moja mama.

- Dobrze, pamiętam o tym. Chociaż nie obraziłabym się gdyby moi przyjaciele mogli uczestniczyć w tej uroczystości - odparłam stuprocentowo szczera.

- Już ci mówiłam coś na ten temat. To zamknięte przyjęcie dla ludzi z zewnątrz, wyłącznie rodzina królewska nasza i naszych gości - przewróciłam oczami.

- W porządku, mogę iść?

- Federico czeka na ciebie na zewnątrz - oznajmiła, a ja przytaknęłam i z gracją udałam się w stronę wyjścia na zewnątrz. Faktycznie, niedaleko w ogrodzie stał Federico. Spokojnym krokiem do niego podeszłam i delikatnie się uśmiechnęłam:

- Cześć - przywitałam się.

- Cześć, Violu - posłał w moją stronę delikatny uśmiech - potrzebuję twojej pomocy - zmarszczyłam brwi, ale gestem głowy nakłoniłam aby mówił dalej.

- Zakochałem się w Ludmile - odparł, a ja wytrzeszczyłam oczy i wstrzymałam oddech. Przełknęłam ślinę i trochę niespokojna stałam obok niego. - Obawiam się, że kiedy zjawią się inny mężczyźni, mogą przypaść jej do gustu.

- I co ja mam z tym zrobić? - spytałam, a on wzruszył ramionami. - To jest twoja sprawa, Fede.

- Ja wiem - odpowiedział zniesmaczony. - Chodzi mi o to, żebyś jakoś porozmawiała z nią i czasem coś o mnie napomniała.

- W porządku, to mogę dla ciebie zrobić - przytaknęłam, a on się uśmiechnął.

- Dziękuje, Vi - po chwili ktoś zaczął nawoływać imię Federico przez co chłopak szybko się ulotnił. Westchnęłam cicho i wróciłam do środka szykując się powoli do wieczornego balu.

***

Zanim jednak nastał wieczór po szkole przyszła do mnie Francesca razem z Camilą. Obydwie pomogły mi się przygotować na to wydarzenie, choć doskonale wiedziały, że nie jestem do tego dobrze nastawiona. Głównie tutaj chodzi o to żebym kogoś poznała, aby na przyszłość mieć męża. Irytujące jest to, że to właśnie moi rodzice postanawiają rozplanować moją przyszłość, pomimo tego, że to ja o niej decyduje. Nigdy nie zrozumiem dlaczego tak jest i często zastanawiam się czy moi rówieśnicy mają tak samo.

- Księżniczko - obok mnie pojawiła się jedna z służących. - Królowa panienkę woła.

- Dziękuję - odparłam, a następnie wstałam z koca i skierowałam się do środka, gdzie trwają ostatnie poprawki przed balem. Wszystko wygląda naprawdę pięknie, ale nie mam ochoty ma żaden taniec czy użeranie się z tymi mężczyznami.

- Violetta, zaraz rozpoczynamy, gdzie się podziewałaś? - moim oczom ukazała się moja mama.

- Byłam na dworzu, przepraszam - westchnęłam.

- Załóż diadem - zwróciła uwagę na szczegół. Bez zbędnego mówienia skierowałam się na górę do mojego pokoju. Z westchnieniem podeszłam do lustra, a z półki wzięłam diadem po czym założyłam go na głowę. Obejrzałam się ostatni raz w lustrze i wyszłam z komnaty, kierując się z powrotem na dół.

princess || violetta x leonDonde viven las historias. Descúbrelo ahora