Rozdział 1

711 64 29
                                    

Ponownie wrócił do nudnej codzienności, wypełnionej monotonnymi wydarzeniami. Codziennie rano wstawał, by przygotować śniadanie dla siebie i swojego partnera, po którym wychodzili do pracy. Czasem, gdy wyjątkowo postanowili wstać nieco wcześniej, brali wspólnie prysznic, ciesząc się przyjemnie ciepłą wodą oraz swoją bliskością. Później obaj pracowali do późna, a gdy wreszcie mogli sobie na coś pozwolić, nie mieli na to całkowicie siły.

Jimin czasem zastanawiał się, dlaczego zadurzył się w Yoongim. Znali się od trzech lat i nie przypominał sobie, by kiedykolwiek zmieniał swoje zachowanie, nawyki, schematy. Mężczyzna pozostał taki sam, będąc dla Parka niezwykle przejrzystym, jakby zrobiony został ze szkła. I choć kiedyś doceniał to, że wie o nim wszystko, to prawdopodobnie właśnie ta dziwna klarowność starszego nudziła Jimina.

Starszy nie był dla niego żadnym wyzwaniem, zagadką. Nie mógł odkrywać jego kolejnych cech, które w mniejszym bądź większym stopniu wpłynęłyby na ich relacje. Nie mógł dowiadywać się wciąż nowych rzeczy, a jedynie stwierdzać fakty, znane mu od kilku lat.

Za to Jungkook był zupełnym przeciwieństwem. Tak naprawdę wiedział tylko, że wspaniale całuje, masując swoimi wargami te niższego. Że potrafi z łatwością znaleźć najczulsze miejsce na jego ciele, poświęcając mu tyle uwagi, że zapewne od mokrych pocałunków i lekkich podgryzań osiągnąłby spełnienie. Na sobie dowiedział się również, że jego zmienność podczas stosunku była nieziemska, jakby stworzony był do seksu.

Znów poczuł te dłonie, które błądziły po jego ciele, pozostawiając po sobie parzące ślady. Słyszał ciche posapywania, pomruki, które zmieniały się w coraz głośniejsze jęki mężczyzn, tonących w ekstazie. Ta noc na długo zostanie mu w pamięci i wiedział o tym doskonale, czując zapach jego perfum na swojej koszulce.

Cicho zmierzał do swojej sypialni, wracając do swojego domu dopiero późnym wieczorem. Postanowili zostać ze sobą do końca dnia, nie mogąc wyobrazić sobie mijających dób bez swojego dotyku, pocałunków, kuszących zaczepek. Zadziałali na siebie jak najsilniejszy narkotyk, który ukajał wszystkie zszargane nerwy i rozwiązywał napotkane problemy jedynie po jednym użyciu.

Zmrużył oczy z bólu, gdy mocniej ruszył biodrem. Choć nie odczuwał tego, wykonując codzienne czynności, to przy pewniejszych i mocniejszych ruchach odczuwał ten przyjemny dyskomfort, jakby Jeon wciąż jakąś cząstką w nim był.

Zagryzł wargę, gdy przed jego oczami pojawił się obraz spoconego Jungkooka, którego twarz była zaraz nad jego. Patrzyli sobie w przymglone przyjemnością oczy, co jakiś czas zamykając je z nadmiaru pozytywnych uczuć. Jednak wciąż starali się wracać do swoich tęczówek, w których jakby zasiano cudowny pył, łączący ich ze sobą. Nie pozwalający na dłuższą rozłąkę, która nastąpiła kilkanaście godzin później.

Zatęsknił za płynnymi ruchami, które doprowadzały go do szaleństwa i zmuszały do wypowiadania słów, które nigdy miały nie opuścić jego gardła. Kochał moment, kiedy początkowo wolne ruchy zmieniały się w mocniejsze i bardziej energiczne, doprowadzając jego ciało na granice, której Jeon długo nie chciał przekroczyć. Dźwięk ich ciał obijających się o siebie był zbyt piękny, by mógł pozwolić na jego szybkie zniknięcie.

Chciał, by ten odgłos wsiąkł w ściany. By ludzie słyszeli, jak dwa grzeszne serca oddają swoją miłość diabłu. Chciał wszystkich uświadomić, że to był właśnie moment, gdy spragnionego dotyku i nowych doznać ciała przylgnęły do siebie, stapiając się w namiętnym tańcu w ogniu pożądania.

A Jimin poddawał się, błagalnie łkając, gdy tempo nagle zmieniało się na wolne. Szybkie i mocne ruchy stały się niepewne i momentami Jeon nawet całkowicie się zatrzymywał, jedynie całując jego wargi. Widocznie podniecał go widok zdesperowanego Parka, który starał się ruszyć jakkolwiek biodrami, by tylko móc osiągnąć orgazm. Niestety, uścisk młodszego mu to uniemożliwiał.

Fake love ⚛ j.jk+k.th;j.jk+p.jm;m.yg+p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz