Rozdział 6

251 23 11
                                    

Dzień wyjazdu. Moment, na który tyle czekał z zapartym tchem, choć jednocześnie jak najbardziej chciał go odwlec w czasie. Móc dokładnie zastanowić się nad wszystkim, dokonać wyboru, by bez żadnych zbędnych wątpliwości spędzić wyjazd, podczas którego miał zapomnieć o otaczających go codziennych problemach. O monotonii, która nie odstępowała go na krok. W której skład weszły długie rozmyślania nad swoimi własnymi uczuciami, przyszłością.

Wciąż gubił się we własnych emocjach, nie mogąc znaleźć odpowiedniej drogi, skleić z rozsypanki odpowiedź, której tak długo szukał. Jakby ktoś bezkarnie i niepostrzeżenie skradł jeden, najważniejszy element układanki, nie chcąc zobaczyć jej w całości.

Obserwować, jak szaleje przez poczucie winy i zakazane pożądanie. Przez miłość i cielesną potrzebę bliskości.

A Park z każdym dniem miał wciąż większe wrażenie, że stacza się coraz bardziej, nieubłaganie kierując się w stronę pustki. Stanu tak okropnego, że na samą myśl po jego ciele przebiegały dreszcze, by przypomnieć mu, jak niewiele może zdziałać. Jak szybko zniknęły wszystkie możliwe drogi ucieczki.

Westchnął zamyślony, wpatrując się w mijający za oknem krajobraz. Wszystko tak szybko znikało z jego zasięgu wzroku, że nawet nie potrafił im się dokładnie przyjrzeć, musząc zadowolić się jedynie zapamiętanymi zarysami. Zupełnie jak w przypadku Jeona, którego nie mógł bez żadnych konsekwencji obserwować codziennie, zapamiętując każdy szczegół. Po wspólnych nocach, podczas których miał wrażenie, że jego osoba już nigdy nie będzie dla niego zagadką, następnego samotnego ranka pozostawały tylko mniej lub bardziej wyraźne zarysy, które były niczym cień, zależny od intensywności padającego światła.

Jednak jego dotyk czuł nieprzerwanie, w każdej możliwej sekundzie. Myślał o nim, nawet nieświadomie, jakby wyrył na jego ciele niewidoczne dla nikogo tatuaże. Nieznane, tajemnicze hieroglify, których nikt nie mógł zobaczyć. Które dyktowały własne, nikomu nieznane zasady. Został naznaczony wbrew własnej woli. A może za swoim własnym pozwoleniem?

Nie wiedział dokładnie.

Związek to nie tylko seks, Jiji.

Tak, Namjoon miał zdecydowaną rację. Cała relacja nie polegała na tej cholernie przyjemnej czynności, a jednak była niesamowicie ważna dla niego. Zwłaszcza w jego przypadku, kiedy poziom jego libido był momentami niecodziennie wysoki, a ciało domagało się odpowiednich pieszczot, by uciszyć podniecenie na kilka następnych godzin. Utulić do snu, by zregenerowane ponownie się odezwało.

Choć czuł, jak ochota na cokolwiek coraz bardziej mu mijała. Jakby brzydził się siebie, nie chciał widzieć nikogo ani nad sobą, ani pod. Zbyt nieczysty, by kogokolwiek dotykać. By go dotykano, jakby przy najdelikatniejszym muśnięciu miał rozpaść się w ramionach dbającego o jego przyjemność mężczyzny.

Czuł, że cała wina już wniknęła w jego ciało, znalazła się w krwiobiegu, zatruwając organizm. Kierując kończynami, dając im nowe życie, niezależne już od mózgu. Jakby rozsądek spadł na drugi plan, nic nie znaczący, niepotrzebny.

— Jimin? — usłyszał po swojej lewej stronie, więc spojrzał nieco wystraszony, przez nagłe wyrwanie ze świata własnych wątpliwości, na starszego. Dopiero po chwili zorientował się, że znajdowali się właśnie pod domem Taehyunga i Jungkooka.

I mógł się tylko domyślać, o co poprosi go starszy.

— Tak? — odpowiedział, widząc, że Min czeka tylko na to, aby Jimin zaczął ponownie kontaktować i zwracać uwagę na otaczającą go rzeczywistość.

— Pójdziesz po nich? Ja w tym czasie zrobię miejsce w bagażniku na ich bagaże. Może tak być?

Na te pytanie Park chwilowo się zamyślił. Bardzo chciał się nie zgodzić, zostać w bezpiecznej odległości od tej dwójki, móc ponownie utonąć w oceanie rozmyślań, by znaleźć drogę na powierzchnię. Jednak mimo wszystko obawiał się, do czego może dojść, gdy tylko Jungkook oraz Yoongi spotkają się bez jego obecności. Sami, wpatrzeni w siebie z udawaną niewiedzą, zdezorientowaniem. A jednak Jeon wiedział o wszystkim doskonale i Park miał wrażenie, że bez problemu mógłby powiedzieć jego partnerowi coś, co mogłoby naprowadzić go na odpowiednie tory.

Fake love ⚛ j.jk+k.th;j.jk+p.jm;m.yg+p.jmΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα