Rozdział 2

553 66 18
                                    

Niespiesznie mieszał zawartość garnka, pusto wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt gdzieś na blacie. W końcu mógł zostać sam na sam ze swoimi myślami, ze spokojem każdą z nich analizując, jednak wbrew jego oczekiwaniom, odczuwał coraz większy niepokój.

Te wszystkie myśli, które pokazywały się na chwilę w jego głowie, by po chwili zniknąć, coraz bardziej go męczyły. Nie sądził, że wewnętrzna walka z nieuzgodnionymi zasadami będzie aż tak problematyczna.

Przez długie spekulacje, jego umysł ogarniały coraz bardziej absurdalne wyobrażenia, których pojawiało się coraz więcej z każdą samotną sekundą. Zapewne uniknąłby tego, gdyby spędzał czas ze swoim partnerem, jednak Yoongi od samego rana siedział w swoim "biurze", wypełniając swoje obowiązki, które zabrał ze sobą do domu. Ciężko pracował, by ten przepełniony brązem pokój mógł stać się cudownym miejscem dla ich przyszłego, adoptowanego dziecka.

Właśnie świadomość, że Min chciał spełnić jego marzenie, sprawiała, że Park czuł się wyjątkowo źle z tym, co zrobił. Skusiło go szaleństwo, które odczuł, gdy tylko nagie ciała zbliżyły się do siebie w ten zakazany sposób, a nieco większe dłonie bezkarnie dotykały każdy milimetr jego ciała.

Wspomnienia z tamtej nocy nie potrafiły go opuścić, przez co coraz trudniej było mu patrzeć Minowi prosto w przepełnione szczęściem oczy. Pierwszy raz w życiu doświadczał tak okropnie odczuwalnego poczucia winy. Wiedział, że pojawiło się z przez niego, jednak nawet skrucha, którą wciąż odczuwał, nie sprawiła, że czuł się lżej. Musiał z kimś o tym porozmawiać, ale z kim?

Oczywistym było, że Yoongi jak i Taehyung odpadają, ponieważ są to właśnie osoby, które za wszelką cenę miały się o tym nie dowiedzieć. Na samą myśl, że Kim odwróciłby się od niego, a Min po prostu wystawił jego walizki przed dom, jego ciało przechodził nieprzyjemny dreszcz.

W końcu postanowił choć na chwilę odsunąć od siebie irytujące oraz niepokojące myśli, by ze sztucznie beztroskim uśmiechem przynieść swojemu ukochanemu ciepły obiad, którego zapewne tak wyczekiwał. Podczas pracy bardzo szybko robił się głodny, dlatego widok parującego jedzenia był dla niego niczym błogosławieństwo.

Wziął głęboki oddech i zapukał, zaraz uchylając drewno dzielące go od starszego. Widząc skupioną minę Yoongiego postanowił się nie odzywać, a po prostu podejść i cicho postawić talerz na ciemnym biurku. Domyślał się, że mężczyzna jest zapracowany, dlatego nie chciał mu przeszkadzać.

Jednak gdy tylko zaczął zbliżać się do mebla, Min przeniósł na niego wzrok i uśmiechnął się ciepło, obserwując każdy ruch jego sympatii. Pomimo czasu, który razem spędzili, Jimin był dla niego tak samo piękny, a z każdym dniem jakby świecił jeszcze jaśniej w jego życiu. Kochał go i nie wyobrażał sobie życia bez Parka u swojego boku, przy którym budziłby się każdego ranka oraz zasypiał każdego wieczoru.

— Cudownie pachnie — mruknął cicho, patrząc na wypełniony po brzegi talerz i odsunął się od biurka, łapiąc młodszego za dłoń.

Powoli przyciągnął go na swoje kolana, wtulając twarz w jego cudownie pachnącą szyję. Uwielbiał zapach jego żelu pod prysznic, dlatego z uśmiechem upajał się nim. Lecz o wiele bardziej wolał, gdy mieszał on się z potem spowodowanym podnieceniem.

— Mam nadzieję, że tak samo smakuje — odpowiedział Park, gładząc starszego po roztrzepanych włosach.

Miał przeczucie, że Min zapewne niezliczoną ilość razy przeczesywał je z natłoku myśli lub zaciskał na nich pięść, by choć trochę odpocząć. Dlatego z troską powoli przywracał je do ładu, czując ciepły oddech na swoim obojczyku, na którym poczuł zaraz delikatne muśnięcie.

Fake love ⚛ j.jk+k.th;j.jk+p.jm;m.yg+p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz