Rozdział 1

332 15 2
                                    

*MARINETTE*

Dzisiaj idę do tej nowej szkoły. Energii mam tak dużo, że nawet w uszach ją czuję. Jestem taka podekscytowana, że chyba zaraz nie wytrzymam.

-Aaaa!! Tikki!!! Dobra, już wstaje.

Tikki to moja suczka, jak na razie to mały szczeniak york'a. Jest mega urocza, ale od czasu do czasu potrafi pokazać pazurki.

Tikki obudziła mnie o siódmej, lekcje zaczynam dopiero za dziesięć dziewiąta, więc mam jeszcze trochę czasu. Chociaż nie. Tato coś mówił, że mam o ósmej być u dyrektorki placówki i przewodniczący mojej nowej klasy ma mnie oprowadzić po szkole.

Podeszłam do szafy i wybrałam  z niej ładny komplet, był to granatowe jeansy ala ogrodniczki z długimi  nogawkami do tego biała bluzka z rękawami trzy czwarte. Zabrałam ubrania do łazienki, tam wykonałam swoją poranną rutynę. Z łazienki wyszłam już prawie gotowa. Zeszłam na dół do kuchni, aby zrobić śniadanie. Jak zwykle jadłam sama, ponieważ rodzice pojechali na trening. Na śniadanie  zrobiłam sobie kanapki z serem, rzodkiewką i natką pietruszki. Po zjedzeniu posiłku ponownie udałam się do łazienki, aby się uczesać, umyć zęby i lekko pomalować (korektor, tusz do rzęs i pomadka regenerująca na usta). Kiedy skończyłam, zerknęłam na zegarek i zamurowało mnie. Była za pięć ósma. Zabrałam swoją torbę z zeszytami i tabletem, ubrałam swoją ulubioną różową kurtkę z futerkiem, założyłam czarne kozaki na trzy centymetrowym grubym obcasie. Zamknęłam dom i poszłam do szkoły. Szczęście, że mam tylko minutę drogi do budynku.

Weszłam i zapytałam kogoś gdzie znajduje się gabinet pani dyrektor. Uzyskałam odpowiedź. Udałam się w kierunku, który został mi wytłumaczony.

Zapukałam do drzwi, kiedy usłyszałam "proszę wejść", otworzyłam je nieśmiało. Moim oczom ukazał się duży, jasny i przestronny gabinet. Za biurkiem siedziała starsza pani z brązowymi włosami spiętymi w koka z tyłu głowy. Na nosie miała okulary z fioletowymi oprawkami, oczy natomiast były tak ciemne, można powiedzieć, że aż czarne. Ubrana była w różową koszulą i do tego niebieski garnitur.

Jak tylko przeniosłam wzrok na osobę siedzącą na przeciwko kobiety, od razu zostałam pochłonięta przez przepiękne, szmaragdowo zielone oczy. To pewnie ten przewodniczący mojej nowej klasy. Chłopak tak na oko miał 180cm wzrostu, złociste blond włosy w "artystycznym nieładzie". Ubrany był w czarną bluzkę z długim rękawem z napisem "Moją pasją jest muzyka". Miał granatowe, jeansowe spodnie z dziurami na kolanach. Na stopach miał czarne trampki od mojego ulubionego projektanta.

- Witaj, ty pewnie jesteś Marinette Cheng.- Pokiwałam tylko twierdząco głową.- Dobrze, to jest....

-  Jestem Adrien Agreste. Niezwykle czarujący, przystojny, pewny siebie, nowy kolega.

- Skromny pod niebiosy. Czekaj,czekaj...AGRESTE?!? - wymamrotałam, tak, aby mnie nie usłyszeli.

-Mówiłaś coś?

- Nie!

- No dobrze, rodzice pewnie ci mówili, że zapisali, cię do klasy sportowej?

Co? Jaka klasa sportowa??

-Mhm...-oczywiście skłamałam.

- Proszę oto twój plan lekcji, numer szafki i kluczyk do niej. Adrien oprowadzisz koleżankę po szkole.

- O czywiście pani dyrektor.

Wyszliśmy z gabinetu i jakaś dziewczyna o brązowych włosach odepchnęła Adriena ode mnie.

- JAK TY MOŻESZ?!?!?! NIE POZWOLĘ, ŻEBY KOLEJNA DZIEWCZYNA ZOSTAŁA TWOJĄ OFIARĄ!! A ty chodź ze mną, ja cię oprowadzę po szkole.

*ADRIEN*

O nie! Znowu ta Alya. Jak ona mnie wnerwia. Marinette to moja nowa zabawka. A laska mojego kumpla nie zepsuje mi zabawy! JUŻ WIEM!!

Oby Alya naopowiadała jej na mój temat. Dziewczyna się mnie wystraszy i nie będzie taka łatwa. O szykuje się niezła zabawa. Ta dziewczynka będzie miała piekło jak jeszcze w tym miesiącu nie będzie moja.

Nastolatki odeszły. O szykuj się Marinette Cheng. Już nie długo, a będziesz kolejną na liście zaliczonych przez młodego Agresta.

------------------------

Bad team MIRACULOUSWhere stories live. Discover now