Rozdział 5

282 10 4
                                    

*MARINETTE*

Wczoraj był poniedziałek, a też przy okazji mój pierwszy dzień w nowym liceum w Paryżu. Także wczoraj miałam pierwsze zajęcia z Agreste'm, znanym również jako zwyczajnym licealnym podrywaczem. Ciągle myślę o tym co wydarzył się w szatni.

Nic nie wiem o żadnej imprezie. Od wczorajszego incydentu Adrien się do mnie nie odezwał. Ani na facebook'u, ani nie zadzwonił. Zapadł się pod ziemię, czy co?

Mniejsza z nim. Dzisiaj jest wtorek. Nic specjalnego, ale też muszę iść do szkoły co się wiąże z tym, że muszę znowu spędzić pół dnia z Agreste'm. Nie tylko w szkole, ale też po niej, ponieważ moja nowa wychowawczyni postanowiła, że ten debil będzie dawał mi korepetycje. Po prostu zajebiście.

Wchodząc do szkoły natknęłam się na tą dziewczynę Al.. Ala... Alya!

- Jesteś, chodź puki jeszcze go nie ma w szkole.- Od razu wiedziałam o jakiego "go" jej chodzi, więc poszłyśmy szybko do instytucji, która łączy analfabetów. W skrócie poszłyśmy do szkoły.

Weszłyśmy do szatni, aby się przebrać i zabrać książki. Akurat dzisiaj miałam tylko dwie lekcje z podręcznikiem. Kiedy się oporządziłyśmy, wyszłyśmy z szatni. W przejściu w korytarzu minęłyśmy się z Kim'em i Max'em, chłopaki poszli się przebrać, a my pod salę od geografii.

Niestety zastałam tam nie przyjemny widok. Przed klasą stali Adrien z jakąś blond lafiryndą, która udaje, że umie się całować. Jak dla mnie to ona się bardziej ślini niż całuje.

- Alya, kto to jest, ta blondyna z Adrien'em?

- To Chloe, córka burmistrza Paryża i dziewczyna Adrien'a. Lepiej jej nie wchodź w drogę. Ona z Adrien'em "żądzą " naszą klasą. Mimo że on  na każdym kroku ją zdradza to ona też ma niezłą listę swoich kochanków na jedną noc.

Kiedy Alya skończyła swoją wypowiedź w tej samej chwili nasza parka się od siebie oderwała. Adrien przez chwilę patrzył jej głęboko w oczy, ale ten moment przerwał dzwonek na lekcje. Weszliśmy całą klasą na geografię.

*OSTATNIE 5 MINUT LEKCJI*

-Hej, zaczekajcie chwilę na przerwie.-Powiedział Adrien. Czego on może chcieć od całej klasy. *DZWONEK*- dzisiaj mamy ostatnie dwie lekcje to godzina wychowawcza i w-f. Nie chcemy iść, więc całą klasą idziemy do kina. Ja stawiam bilety i popkorn. Po angielskim widzimy się w szatni, WSZYSCY.

Jeżeli oni idą na waksy to nie chcę być gorsza. Zerwę się, ale na pewno nie pójdę z nimi do kina. Przejdę się do domu, a mamie sprzedam jakiś kit o tym, że odwołali mi lekcje.

***

Reszta zajęć minęła mi spokojnie. Żadnych "podrywów" ze strony Adrien'a nie było do tej pory. Jak na razie spoko. Aktualnie mamy przerwę przed angielskim. Poszłam do toalety, a kiedy wychodzę centralnie przed drzwiami widzę te znienawidzone przeze mnie intensywne zielone oczy.

Biorę głęboki oddech i rzucam od nie chcenia.

- Dobra, nie mam czasu na zabawę. Czego ode mnie chcesz tym razem?

- Od razu tak nie miło. Mari ja jestem twoim przyjacielem-Wziął kosmyk moich włosów i założył mi za ucho, przytrzymał swoją dłoń na moim policzku. Dlaczego on ma tak ciepłe dłonie?- A z tego co pamiętam to przyjaciele odnoszą się do siebie miło i uprzejmie. Wracając do twojego pytania tooo... idziesz z nami do kina, prawda?

- Nie, też się zrywam z ostatnich dwóch lekcji, ale idę do domu, z nie z twoją paczką. Więc skoro już to wiesz to daj mi święty spokój. Cały dzień miałeś mnie w dupie, więc nie udawaj, że teraz cię obchodzę.

- Oj Mari, Mari...

- Mari mogą do mnie mówić tylko przyjaciele i osoby, którym pozwoliłam.

Na moje słowa westchnął.

- Dobrze, Księżniczko...-ostrożnie zaczął się do mnie zbliżać. Najpierw o krok, ja odpowiedziałam mu tym samym. Tylko, że  ja cofnęłam się o krok do tyłu. I tak się oddalałam do niego, dopóki nie napotkałam ściany za sobą. - Uważasz, że mam cię w dupie? - Pokiwałam lekko twierdząco głową. - A ja uważam inaczej. Chyba nie wiesz, ale od wczoraj ciągle i nie przerwanie chodzisz mi po głowie. - Zaczął się do mnie bardzo mocno zbliżać.

Nasze twarze dzieliły milimetry. Adrien poprowadził ręce z moich bioder na uda. Właściwie nie przeszkadzało mi to. Podrzucił mnie tak, że nie dotykałam podłogi. Abym nie wypadła mu to podtrzymywał mnie jedną ręką w tali a drugą trzymał mnie za udo. Instynktownie oplotłam nogi wokół jego bioder, a rękoma szyję chłpaka. Zielonooki był niebezpiecznie blisko mnie i moich ust.

Niestety ( albo stety) jedynie musną moje wargi swoimi. Na szczęście zawiedzenie nie trwało długo, ponieważ po chwili wpił się w nie ponownie tylko bardziej namiętnie. Nieśmiale oddałam pocałunek.

Bad team MIRACULOUSOnde as histórias ganham vida. Descobre agora