Rozdział Pierwszy - Kiss

79 16 12
                                    

Jonghyun doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego życie stanęło na głowie. Siedział w salonie i rozmawiał z żabą. O pierwszej w nocy.

Wpuścił płaza do środka, kiedy poczuł jak odsłonięta skóra zaczyna boleśnie piec od ujemnej temperatury. Stwierdził, że jeśli jego mózg uparcie nie chce zacząć funkcjonować normalnie, to może porozmawiać ze zwierzęciem, a kolejnego dnia po prostu puścić to w niepamięć.

Jak się dowiedział, żaba nazywała się Choi Minho i jeszcze parę miesięcy wcześniej pracowała jako jeden z ważniejszych członków w jednej z wielkich korporacji. Miał swoje biuro, ładne dochody, masę ludzi pod sobą, a każda laska na jego widok miała rozkładać nogi.

Niestety, pewnego dnia do jego biura zawitała pewna cyganka, najpewniej nasłana przez, którąś z biednych dziewcząt, które dały zaciągnąć się do łóżka, a potem zostały wyrzucone z apartamentowca i zostawione same z dziećmi, bo przecież na co biznesmenowi prezerwatywy. Kobieta zaproponowała mu wróżenie z ręki, a znudzony mężczyzna przystał na propozycję, żeby dowiedzieć się, że jest chamem i prostakiem, a za swoje grzechy zapłaci bardzo srogo. Kobieta powiedziała, że jeśli nie naprawi tamtych błędów zostanie żabą, dopóki nie znajdzie księcia lub księżniczki, którzy zaklęcie mięli zdjąć pocałunkiem. Obwieszona tanią biżuterią z sieciówki cyganka została chwilę potem wyciągnięta z biurowca przez ochronę, a mężczyzna zamierzał dalej żyć beztrosko.

Niestety kolejnego dnia obudził się jako żaba.

Szybko stracił posadę, młode matki pomyślały, że już nie ma co liczyć na alimenty, a rodzina zaczęła rozkładać jego majątek. Z wpływowego biznesmena został bezdomnym płazem, który cały czas zastanawiał się jak dostać się do samolotu do Londynu i przekonać do pocałunku kogoś z rodziny królewskiej.

Jednak nawet ta odpowiedź nie była wystarczająca na wszystkie pytania gwiazdora. No bo to, że jakaś cyganka zrzuciła na niego klątwę, nie tłumaczyło jakim do cholery cudem wdrapał się na jego balkon. Mimo wszystko na jakiś czas wolał to przemilczeć.

Było to dobrym wyborem, bo dowiedział się, że do zdjęcia cygańskiego czaru wystarczył przydomek księcia. Nie musiał mieć szlacheckich korzeni, a w jego żyłach nie musiała płynąć "błękitna" krew. Wystarczyło, że pół świata nazywało go księciem.

-Czyli jak cię pocałuje, to mam z tobą spokój?- Dopytał się, chcąc już iść spać i zapomnieć o dziwacznej sytuacji.

-No... Nie do końca- westchnienie, jakie wydał z siebie Kim, raczej nie należało do tych pełnych ulgi, tylko sfrustrowanych, bo skrzek żaby nie napawał go teraz optymizmem. -Bo problem polega na tym, że jestem bez grosza przy duszy i... Czy mógłbym zostać tu dopóki nie wrócę na swoje miejsce?

Zirytowany pytaniem Jonghyun zaczął masować skronie, w myślach licząc do dziesięciu i z powrotem. Czyli nie dość, że miał całować gadającego, potrafiącego czytać płaza, który rzekomo był wpływowym biznesmenem, to miał tego biznesmena trzymać w domu przez najbliższe kilka miesięcy, aż temu nie uda się wytłumaczyć połowie Seoulu, że jakaś cyganka zmieniła go w zwierzę? Do tego dochodziły koszty wyżywienia, najpewniej jakieś ubrania i inne tym podobne. Nie był skąpy, ale nie miał ochoty pomagać facetowi (a raczej żabie), którego nie znał i jego pozycja jest wątpliwa.

Bo przecież zawsze mógł być bezdomnym, starym oblechem, który naraził się cygance, chcąc ukraść któryś z tych plastikowych pierścionków, które przez sporą ilość złotej plakatówki wyglądały na drogocenne. W takim wypadku, jeśli faktycznie pocałunek zmieniłby żabę w człowieka, Idol najpewniej dostał by czymś ciężkim w głowę, a starzec okradłby go ze wszystkiego co w apartamencie było drogie. Nie wiadomo było też, czy po takim ciosie Kim w ogóle by się jeszcze obudził.

The Prince & The FrogWhere stories live. Discover now