Epilog

51 14 9
                                    

*trzy lata później*

-Tata!- Jonghyun zaśmiał się cicho widząc jak wołająca go dziewczynka biegnie korytarzem. -Patrz co mam!

-No pokaż- powiedział, biorąc pociechę na ręce i kierując się do salonu, gdzie usiadł na sofie.

Pięciolatka od razu pokazała mu kolorowe magazyny z przed kilku lat. Kim zaskoczony spojrzał na siebie samego na okładce. Skąd mała miała te gazety?

-Znalazłam je pod łóżkiem w waszym pokoju- powiedziała zadowolona i pokazała na jedno słowo na okładce. -I tutaj pisze, że tata jest księciem. 

Pocałował pociechę w czoło, widząc jak ta prostuje się dumna z tego, że umie przeczytać jakieś słowo. Odłożył czasopisma na stolik kawowy i uśmiechnął się ciepło do dziewczynki.

-Kiedyś byłem. Przynajmniej tak mówili inni- wytłumaczył.

-A czemu już nie jesteś, tato?

-Opowiem ci historię, ale to będzie nasz sekret, dobrze?- Na potwierdzenie dostał radosne skinięcie głowy i zachichotał, kiedy długie, ciemne włosy jego pociechy wpadły mu do oczu. -Kiedyś byłem piosenkarzem i wszyscy mówili, że jestem muzycznym księciem. I gdyby tak nie mówili, to pewnie nie siedziałabyś tutaj dzisiaj ze mną, bo nie było by taty Minho. 

-Dlaczego?

-Bo był żabą. I wdrapał się na taki bardzo wysoki budynek i powiedział, że zła czarownica zamieniła go w żabę, bo nie kochał takiej innej pani. I że muszę go pocałować, żeby znowu był człowiekiem

-Jak w tej bajce?

-Tak. Jak w bajce.

-I co potem?

-Pocałowałem tą żabę i zmieniła się w tatę Minho. Ale żeby nie musieć jeździć na koncerty i tutaj zostać, musiałem porozmawiać z szefami. No i nie podpisałem takiego papierka i dzisiaj już nie jestem ani piosenkarzem, ani księciem, tylko twoim tatą.

-A to prawda, że wujek Taemin z tobą tańczył?

-Czasem tańczył nawet za mnie- zapewnił ze śmiechem.

 †††††  

Choi przełknął ciężko ślinę, kiedy starszy położył przed nim stos magazynów. Zaśmiał się nerwowo, bo wiedział, że składowanie tego skończy się dla niego nie najlepiej.

-I co mi teraz powiesz, huh?- zapytał, nadal nie zamierzając zmienić zirytowanej miny na jakąkolwiek inną. -Może się okaże, że ta cała cyganka na twoje życzenie zmieniła cię w żabę?

W tym momencie Minho prychnął śmiechem. To o to chodziło? A on bał się, że ten zacznie go podejrzewać o oglądanie innych idoli pojawiających się w tych gazetach.

-Jakoś musiałem sobie radzić jak jechałeś w trasę i sam siedziałem w domu- powiedział, a "groźna" mina Jonghyuna natychmiast zniknęła, zastąpiona zaskoczeniem. -No co? Wolałbyś, żebym tu spraszał dziwki? Chyba zaspokajanie się do twoich zdjęć nie jest takie złe? A uparłeś się, że nie mam kupować twoich albumów, nie dawałeś sobie robić zdjęć, a te tutaj były po prostu najlepsze.

Jjong nie spodziewał się takiej odpowiedzi, ale odetchnął z ulgą, siadając na łóżku. Na prawdę spodziewał się misternie uknutej intrygi polegającej na uwiedzeniu go. Może jeszcze okazało by się, że to wymyślili jego przyjaciele.

-Tak w ogóle gdzie to znalazłeś?- Zapytał biznesmen, odkładając stosik gazet pod łóżko. 

-Nie ja. Mała. A potem przyleciała do mnie, krzycząc, że jestem księciem- powiedział, a potem oboje się zaśmiali.

-No ba. Takim na białym koniu- skomentował młodszy, puszczając Jjongowi oczko, przez co zaraz dostał w ramię. -No co? Przecież nie kłamię.

-Zbok.

  †††††   

Jonghyun nie żałował. Oczywiście miał świadomość, że swoim odejściem zawiódł fanów, ale wiedział, że zrobił dobrze.

Pomysł o dziecku przyszedł mu do głowy podczas jednego z fansignów, kiedy jedna z fanek przyniosła swoją pociechę, która zaśmiewała się na widok pluszaków. Wtedy skupił się na pisaniu ostatniego albumu i nad zawieszeniem swojej kariery. I tak miał tyle pieniędzy, że głowa bolała, poza tym Minho wcale nie zamierzał porzucać pracy.

A nawet gdyby stało się coś, że nagle stracili by pieniądze, Jonghyun był wstanie pracować na dwie albo i trzy zmiany. Po prostu chciał założyć rodzinę, a teraz wiedział, że byłby w stanie zrobić dla niej wszystko.

Więc był niemal wniebowzięty, kiedy okazało się, że udało się i może zabrać tą kulkę szczęścia do domu. Wiedział, że łatwo nie będzie, bo właściwie nie miał żadnego doświadczenia z mentalnością dziewczyn, więc okres dojrzewaniem mógł być piekłem. 

Wiedział też, że chociaż z płcią przeciwną Minho miał całkiem duże doświadczenia, to za nic w świecie nie pozwoli żeby to Żabol starał się rozwiązywać nastoletnie problemy ich córeczki. Wolałby, żeby ta nie miała spaczonego światopoglądu albo wyszła na puszczalską, przez genialne rady Choi.

Mimo wszystkiego co mogło pójść nie tak, cieszył się z tego, że dokładnie tak to się potoczyło. Chociaż w pewnym sensie stał się kurą domową, chociaż na prawdę brakowało mu tych wszystkich wspierających go fanów, wiedział, że tak jest dobrze.

Cieszył się też, że nie tylko on nareszcie się ustatkował. I chociaż związek najstarszego polegał na jakiejś bardzo skomplikowanej więzi z udkami z kurczaka w ostrej panierce, to uśmiech musiał pojawić mu się na twarzy, kiedy rozentuzjazmowany Taemin skakał po kanapie i opowiadał czego to mu nie kupił Kibum na rocznicę, której pewnie nie było, ale to nie był powód do kłótni. Najważniejsze, że Key zamiast szukać dziury w całym i obrażać o byle co, dogryzał innym jeśli chociaż trochę sprawili najmłodszemu przykrość. 

No i że nie ważne jak dziwny byłby związek z przekąskami z KFC, to Onew był szczęśliwy. Bo o to chodziło w związkach, o szczęście. 

Tak też, ilekroć starszy Kim przypominał sobie pamiętną noc na balkonie, musiał się uśmiechnąć. Bo nie ważne jak nienormalna była ta historia od początku do końca, to najważniejsze było, że teraz był szczęśliwy, kiedy co rano przyjemne mizianie go po brzuchy przerywała rozbrykana dziewczynka, która zaczynała wypytywać co będą robili przez calutki dzień

~~~~~~~~~~

W sumie to trochę mi przykro, że to kończymy, ale to już epilog. Niestety nic więcej tu nie będzie. Mam nadzieję, że miło czytało wam się to opowiadanie, bo mi piszało się je bardzo miło.

I chociaż ta książka nie bije jakichś rekordów, to jestem z niej bardzo dumna. Jest pierwszą książką, która mi się podoba i ją skończyłam.

Dziękuję wszystkim, którzy doczytali to od początku do końca. A teraz mogę jedynie życzyć wam miłego dnia

The Prince & The FrogWhere stories live. Discover now