Rozdział Siódmy - Lovers

48 8 0
                                    

Na stoliku do kawy stały dwa kieliszki do wina, a Choi siłował się już z trzecią butelką trunku wyskokowego. Oczywiście nie pili wszystkiego na raz. Okazjonalnie pociągali z kieliszków, spokojnie oglądając kolejne komedie romantyczne, zaproponowane jako 10 najciekawszych produkcji komediowych minionego roku. 

Rozlał czerwony alkohol do kieliszków, a potem westchnął szybko zerkając na kolejną wiadomość od upartego Kibuma. Najwyraźniej ten w pełni korzystał sobie z wolnego tygodnia, sam na sam z Taeminem w jakimś domku na Jeju, bo o tej porze nie miał do roboty nic innego jak wypisywanie wiadomości w stylu "Czy zdeprawowałeś już trochę naszego dinozaura". 

Oczywiście wiedział jak głupi i dziecinny był ten zakład i gdyby ktoś (a zwłaszcza Jonghyun) poza nim samym i Kibumem dowiedział się o to co sobie wymyślili, już mógłby szykować się na wyjazd na drugą stronę kraju, uciekając przed gniewem, teraz roześmianego, Kima. To nie tak, że chciał się z niego ponabijać albo potraktować jak jedną z tych lasek, które dymał jeszcze jakiś rok wcześniej. Starszy był dla niego na prawdę ważny i nie pomyślałby o tym, żeby robić sobie z niego żarty. 

A tym bardziej z jego rzekomej cnoty. 

Po prostu był facetem. Faceci lubili seks i nie było w tym nic dziwnego. A Choi Minho był przecież prawdziwym samcem alfa. 

Dlatego jeśli miał możliwość zaspokojenie jednej z najbardziej prymitywnych potrzeb i zyskanie na tym coś więcej niż satysfakcję z dobrego seksu, to od razu chciał się na to skusić. A Key był po prostu takim typem człowieka, który okazywał miłość i przywiązanie przez dogryzanie innym. Tak też, nie miał na myśli nic złego, kiedy pisał do biznesmena kolejną wiadomość, a po prostu traktował to jak żart, pokazujący, że na prawdę jest przywiązany do swoich przyjaciół. 

Widać było, że idol jest już dość mocno wstawiony. Po opróżnieniu kolejnego kieliszka na jego policzkach pojawiły się blade rumieńce, a wzrok był trochę zamglony. Mimo to sam Kim czuł się świetnie i swobodnie śmiał się z kolejnej sceny w filmie, niezbyt rozumiejąc czemu Minho nie podziela jego entuzjazmu.

No cóż. Młodszy był zbyt pochłonięty obserwowaniem Jonghyuna, żeby chociaż trochę zwrócić uwagę na kolejny z kolei film. 

Nie mógł się napatrzeć na to, jak ten swobodnie czuje się wygodnie o niego oparty, jak z zapartym tchem skupia się na punkcie kulminacyjnym, kiedy to główni bohaterowie mięli wyznać sobie miłość, chociaż kilka miesięcy wcześniej ich związek rozpadł się przez kłótnię. Jak śmiał się z tego jak jakaś głupia baba zaryła głową w arbuza i skończyła cała w czerwonym soku. 

I wiedział, że gdyby ktoś próbował starszemu wcisnąć, że zostanie potraktowany tak jak tamte lafiryndy, zrobiłby wszystko, żeby ten tylko nie myślał o nim w ten sposób. Bo tamte dziewczyny to nie było to. Miał potrzeby, one też i tak oboje korzystali, zaspakajając je. Nie były jednak w żadnym stopniu tak ważne jak Jjong i gdyby nawet mógł mieć je wszystkie, w zamian za siedzącego koło niego idola, od razu odmówił by takiej transakcji. 

Bo Kim Jonghyun po prostu, kawałek po kawałku, zdobył całe jego serce, a potem zamknął w szkatułce, do której kluczyk schował tak, że sam już nie wiedział gdzie się znajduje. 

Tak było lepiej, bo doskonale wiedział, że nigdy w życiu nie byłby w stanie podzielić się Choi z kimkolwiek innym. I chociaż często sobie dogryzali, a Minho nie był wirtuozem gotowania i niejednokrotnie prawie spalił kuchnię, to wiedział, że życie bez tej żaby było by puste i niepełne. 

  †††††    

-Dziwię się, że nazywają cię księciem- zauważył biznesmen, układając Jonghyuna na łóżku.

The Prince & The FrogWhere stories live. Discover now