42

3.6K 151 41
                                    

-Draco, czy ty możesz się w końcu pośpieszyć?
-Nie, nie chce mi się...
-Mówiłam ci już kiedyś, że cię nienawidzę?
-Przynajmniej milion razy...
Spojrzała na leżącego w łóżku mężczyznę. Budziła się obok niego każdego dnia, jednak dalej nie mogła do tego przywyknąć. Codziennie zakochiwała się w nim na nowo. Stała teraz nad łóżkiem, prawiąc mu wyrzuty, jednak nie potrafiła się na niego złościć. Rzuciła się obok niego, gniotąc dopiero co wyprasowaną sukienkę. Spojrzała w jego głębokie, stalowoszare oczy, które zawsze będą takie same.
-To może dla odmiany powiem ci, że cię kocham?-spytała, uśmiechając się uroczo.
Kąciki jego ust znacznie uniosły się ku górze. Pocałował delikatnie jej usta, mocno przyciągając ją do siebie.
-O fuu...-nagle przerwał im pewien ukochany, dobrze znajomy głos. W drzwiach ich wspólnej sypialni stał mały, uroczy, blond włosy chłopiec.
-Brian!-krzyknął Draco z udawanym wyrzutem. Zerwał się z łóżka i podbiegł do syna, biorąc go na swoje silne ręce. -Mam nadzieję, że nikt się o tym nie dowie... Gdyby ktoś się dowiedział, że ja i Granger... to znaczy twoja matka, moja żona... CO ZA WSTYD!-krzyknął idealnie naśladując oburzenie. Hermiona zaśmiała się, rzucając w nich poduszką.
-Stop przemocy w domu!-wrzasnął, wybiegając z pokoju razem z synem na rękach. Kobieta prychnęła, po czym wstała z łóżka i pobiegła za nimi.
-Draco! Nie rób ze mnie potwora!-wrzasnęła na cały dom. Zbiegła po schodach, dobiegając do Dracona i Briana.
-Słońce, kiedy ty nim jesteś...-odezwał się, robiąc niewinną minę. Po chwili roześmiał się szczerze, podając jej kubek kawy. Brian już siedział, zajadając w pośpiechu swoje kanapki. -Prawda synu?-spytał Draco, dobrze zdając sobie sprawę, że wcale ich nie słuchał.
-Yyy... tak, tato-odparł niepewnie.
-Moja krew-orzekł dumnie Draco, wypinając pierś. Hermiona jedynie trzepnęła go w głowę, robiąc nieco urażoną minę.
-Brian idzie dzisiaj do Hogwartu... Mówię to, na wypadek gdybyś zapomniał...
Blondyn zrobił dość głupią minę, próbując za wszelką cenę przypomnieć sobie kiedy jego syn zrobił się taki duży by iść do szkoły.
-Synu, masz za wszelką cenę iść do Slytherinu! Jak nie, to będziesz najmłodszym z rodu Malfoyów, który zostanie wydziedziczony...
-Draco!-krzyknęła oburzona dziewczyna, po raz kolejny trzepiąc go w głowę.
-No co?! Moja reputacja została zniszczona przez kogoś takiego jak... ty. Nie mogę dopuścić by to samo spotkało naszego syna...
Widząc jednak minę swojej żony, szybko się poprawił.
-Żartowałem-powiedział szybko. -Żartowałem, naprawdę żartowałem- i po raz kolejny tego dnia, czule ją pocałował. Nie potrwało to jednak długo, bo przerwało im głośne i pełne obrzydzenia "O fuu...!" Briana.
Roześmiali się i poszli się ubrać. Następnie wyszli obładowani bagażami malca. Draco nie przestawał złośliwie mówić jak to bosko dziś wygląda oraz, że nadrabia urodą za żonę i syna, który musiał odziedziczyć po niej geny, Hermiona, że jeżeli jej mąż zaraz się nie zamknie to nie ręczy za siebie, a także Briana mówiącego o tym, że skoro profesor Snape nie uczy w szkole, z pewnością musi być tam beznadziejnie. Dotarli na peron 9 i 3/4 bezustannie dyskutując. Minęli się z Harrym (Draco uśmiechnął się do niego sztucznie), przywitali się z Ronem (Draco nie powstrzymał się od złośliwego komentarza na temat jego włosów), spotkali Ginny (Draco nie obył się od fałszywych uprzejmości). Następnie przyszedł czas na pożegnanie. Hermiona wycierała łzy w chusteczki, a Draco obejmował ją ramieniem, specjalnie szeroko się uśmiechając do jej wszystkich znajomych. Złośliwość okazała się jego cechą wrodzoną, z której nigdy nie wyrośnie. Brian machał im z okna przedziału, szczerze się do nich uśmiechając.
-Synu! Czy to dzieciak Weasleya?! Szybko stamtąd uciekaj zanim namieszają ci w mózgu i pójdziesz przez nich do Gryffindoru!- krzyknął Draco dostrzegając obok Briana rudowłosą dziewczynkę. Co jak co, ale wszystko co rude musiało być spokrewnione z Weasleyami.
-Zamknij się Draco! Brian nie słuchaj ojca...-zaczęła, jednak nie dane było jej skończyć, bo chłopiec z przestraszoną miną opuścił przedział, a pociąg ruszył. -Świetnie!-krzyknęła zarazem poirytowana i rozbawiona. -Nienawidzę cię-oświadczyła dobitnie, nie mogąc powstrzymać się od uśmiechu.
-No przecież wiem-westchnął teatralnie mężczyzna, namiętnie całując. Nie zważając na oburzone szepty przyjaciół, Hermiona odwzajemniła pocałunek, mocno go przytulając. Można by powiedzieć, że Draco miał stanowczo za dużo wad. Jednak takiego go kochała i nie zamierzała za nic w świecie przestać. Obydwoje każdego dnia pielęgnowali swą miłość, nie wyobrażając sobie, że mogłoby być inaczej. Zaczęli od pocałunku na pustym, mugolskim peronie. Spowodowanym silnym impulsem czy zauroczeniem. Skończyli na wielkim dworcu King's Cross, połączeni wielką, nierozrywalną miłością, żegnając swojego syna, który dopiero miał zacząć swoją historie.

The Magic World - Dramione (Zakończone)Where stories live. Discover now