Kiedy On Ląduje W Szpitalu Cz.1

10.1K 426 158
                                    

Midorya Izuku

Ty i Izuku, na drodze do szkoły,  zostaliście wciągnięci w sam środek walki Best Jeanist'a z nieznanym Wam złoczyńcą. Zielonowłosy od razu pobiegł pomóc, a Ty starałaś się pomagać policji i ewakuować obywateli. Sama ledwo uniknęłaś poważniejszych obrażeń, ale martwiłaś się o Izuku. Kiedy tylko udało się opanować sytuację, zaczęłaś go szukać. Wskazówką okazał się być ambulans, do którego chłopak został siłą wpakowany. Widziałaś tylko powykręcane ręce swojego chłopaka, zanim odjechali. 

***

-Kiedy będę mogła do niego wejść? - Buntowałaś się w recepcji. Kiedy tylko znalazłaś czas, postanowiłaś zajrzeć do zielonowłosego. Z tego co mówiła Ci jego mama, ma obie ręce w gipsie i mnóstwo zadrapań. Znowu przesadził z darem. 

-Na pewno nie teraz - mruknęła kobieta wpatrzona w papiery. 

-A to dlaczego? - Zmarszczyłaś brwi. Chyba miałaś prawo zajrzeć do swojego chłopaka.

-Może przebywać z nim tylko rodzina. 

-A myśli pani, że kim ja jestem? - Brnęłaś dalej, a Twoja rozmówczyni w końcu uniosła wzrok. Jej oczy były przekrwione, musiała nie spać długi czas. A nóż uda się ją zmęczyć i ustąpi. 

-Kim dokładnie?

-... Narzeczoną - powiedziałaś,  nieco naginając prawdę. Większa szansa, że cię wpuszczą. 

Kobieta podrapała się po skroni i zaczęła stukać palcami w klawiaturę. Stałaś oparta o blat, nie spuszczając z niej wzroku, będąc zdeterminowaną. Minutę później recepcjonistka podała ci numer pokoju. Szpital był duży, a korytarze kręte, więc trochę zajęło Ci dojście pod pokój 217. Na szczęście bywałaś tu na tyle często, że niedługo później, zapukawszy oczywiście, weszłaś do pokoju Midoryi. 

-Przeszkadzam? - Spytałaś, widząc na krześle jego mamę. Uśmiechnęła się na Twój widok. 

-Nie (Imię). Wiesz, że jesteś zawsze mile widziana - przytuliłaś ją na powitanie, jednocześnie patrząc na śpiącą twarz zielonowłosego. Dłonie miał całe w bandażach, worki pod oczami i siniaki w różnych miejscach. Nie wyglądał najlepiej. 

-Jak on się czuje? 

-Ech, mówi, że bywało gorzej, ale przecież sama wiesz. Nie powie nam prawdy tylko, żebyśmy się nie martwiły - mruknęła. Nic nie powiedziałaś. Kobieta miała wiele racji. Bo w końcu, kto zna lepiej własnego syna, aniżeli matka? No, w tym przypadku to chyba All Might, ale jego zostawmy w spokoju. Poza tym, to nie kobieta! (Chyba, czy ktoś zaglądał mu w spodnie? Ach, w sumie to tak. Już mieliśmy ten rozdział. Wracając do scenariusza...) - Zostaniesz na dłużej? Nie chcę zostawiać go w obcych rękach, a sama chciałabym się trochę odświeżyć...

-Tak, jasne - uśmiechnęłaś się pokrzepiająco - Poczekam z nim tyle, ile będzie pani potrzebowała.

-Dziękuję (Imię) - zielonowłosa otarła łzy z kąciki oczu. Czasami zapominałaś, że płaczliwość Midorya odziedziczył po niej. 

Po tych słowach wyszła, a Ty usiadłaś na jej miejsce. Bez słowa chwyciłaś chłopaka za rękę i lekko ścisnęłaś. 

-Co my z tobą mamy, Izuku - mruknęłaś, gładząc go kciukiem. Poczułaś, jak delikatnie zaciska swoją rękę na Twojej. Myślałaś, że może się obudził, ale jego senna mimika była niezachwiana. 

Bakugou Katsuki

Zdziwiłaś się, kiedy okazało się, że Bakugou nie ma w szkole. O niczym Cię nie poinformował, dlatego od razu po powrocie do domu napisałaś do niego parę wiadomości, a kiedy nie odczytał, zadzwoniłaś. Telefon odebrała jego mama, która poinformowała Cię, że chłopak natknął się na złoczyńców wracając w nocy z zakupów i nadwyrężył swoje ręce, a teraz siedzą w szpitalu i czekają na wyniki badań. Nie myśląc wiele, wsiadłaś w autobus i pognałaś sprawdzić, jak się czuje.

Boku no Hero Academia - Scenariusze [PL]Where stories live. Discover now