Rozwydrzony wiatr

11 1 0
                                    


Rozwydrzony wiatr

Porozrzucał płótna po polach

Z figlarnym uśmiechem

Na ustach.

Biegałam strudzona

Do samego wieczora

Aż opadła mi

Z ramion chusta.

Prosiłam błagałam:

Zatrzymaj się wietrze

Na chwilę.

Bądź dobry bądź miły –

Aż śmiały się ze mnie motyle

Które frunęły opodal.


Lecz uciekł okrutny

Zostawił płaczącą

Wśród skłóceń

Bo mi było żal

Jego pieszczot

A nie lnianych płócień.

Moje wiersze - pierwszeWhere stories live. Discover now