Harry

2.3K 232 27
                                    


Drugi dzisiaj :) 

~ ~ ~ ~ ~


Harry

25 listopada


– Harry, czekam na wyjaśnienia – powiedziała Anne, patrząc na mnie morderczym wzrokiem.

Nie rozmawiali długo z Louisem, tylko kilka formalnych zdań. Oboje rzucaliśmy sobie znaczące spojrzenia podczas tej rozmowy, będąc całkowicie świadomymi, że nasze małżeństwo, któremu sami postanowiliśmy dać szansę, nie będzie respektowane. Ale szczerze? Miałem to gdzieś, kiedy chyba od początku zakochałem się w Louisie Tomlinsonie.

Poza tym to moje życie.

– Już wszystko wiesz, mamo – odpowiedziałem, wzruszając ramionami. – Wzięliśmy ślub, co tu więcej mówić?

Matka zgromiła mnie wzrokiem. Jeśli dalej będę się odzywał do niej w ten sposób, to na pewno nie wytrzyma długo i zaraz wybuchnie.

– Nawet go nie znasz.

– Znam coraz lepiej – zripostowałem natychmiast. – I czy wam się to podoba, czy nie, mamy zamiar z Louisem spróbować, kiedy tylko wróci na Ziemię.

Anne prychnęła znacząco.

– A Nick? Masz zamiar przekreślić wieloletni związek tylko dlatego, że masz taki kaprys?

Odruchowo skrzywiłem się, wiedziałem, że nie odpuści tego tematu, przecież on był dla niej najcudowniejszy na świecie. Cholerny pozorant.

– Nie wiesz, jaki jest Nick.

– Nie wiem? Jest czuły, opiekuńczy...

– Zdradzał mnie – przerwałem jej. – Nakryłem go w łóżku z jakąś kobietą i jestem święcie przekonany, że to nie była jego pierwsza zdrada. Nie raz o tym słyszałem, ale zawsze wierzyłem w jego kłamstwa. To Louis jest czuły i opiekuńczy. Przez te kilka dni u niego nie zrobił nic bez mojej zgody.

Anne otworzyła usta, ale wyglądało, jakby w końcu brakło jej argumentów.

I co, mamo? Zaskoczona?

Nie miałem pojęcia, dlaczego oni wszyscy tak uwielbiali Nicka. Tylko Gemma od razu się na nim poznała, reszta wierzyła w niego, jak w Boga. I tak naprawdę nie miałem ochoty tego przyznawać, ale ja do pewnego czasu też taki byłem, na szczęście przejrzałem w końcu na oczy.

– Czyje to dziecko? – zapytała, zmieniając temat.

– Dzieci, mamo. To bliźniaki i na szczęście nie mają nic wspólnego z tym palantem, którym jest Grimshaw.

Znowu pokiwała głową, patrząc na mnie z politowaniem.

– Nie dasz sobie rady z dwójką dzieci – oznajmiła.

Zaśmiałem się odruchowo. Może miała rację, ale nie miałem zamiaru jej w tym utwierdzać.

– Owszem, dam. Poza tym, kto ci powiedział, że będę je samotnie wychowywał, przecież one mają ojca, z powietrza się nie wzięły.

Anne znowu zacisnęła usta i dobrze wiedziałem, że znowu zaczynałem irytować ją coraz bardziej.

– Myślisz, że on będzie z tobą? Harry, jesteś jeszcze takim głupim dzieckiem. Łudzisz się, że obcy człowiek będzie z tobą tylko dlatego, że macie dzieci? Zachowałeś się... – urwała.

– Co, mamo? – zapytałem. – Co chciałaś powiedzieć? Że dałem się przelecieć jak dziwka i teraz mam za swoje?

Czułem, jak łzy zaczynają napływać mi do oczu. Gdzieś w środku cały czas się tego bałem, że Louis potraktuje mnie tak samo, jak Nick, ale usilnie chciałem wierzyć, że on okaże się inny.

– Wyjdź stąd – warknąłem, wstając i wskazując na drzwi.

Nie miałem ochoty jej w tym momencie widzieć. O dziwo nie protestowała, jedynie wstała i wyszła obrażona na mnie i prawdopodobnie też na cały świat, a Robin podążył za nią. Robin, który praktycznie przez cały czas nie zabrał głosu, jednak teraz zatrzymał się i poklepał mnie po ramieniu.

– Przejdzie jej – powiedział. – A ten chłopak chyba nie jest taki zły, lubi cię i ma dobrą pracę...

Zaśmiałem się przez łzy.

– Dziękuję – odpowiedziałem.

– Trzymaj się, Harry, i jakby coś się działo...

Pokiwałem głową. Chociaż na niego mogłem teraz liczyć.

Poszedłem do kuchni, ocierając łzy rękawem. Coś mi się przypomniało, więc znalazłem te wszystkie skierowania, które dostałem i wyciągnąłem z nich małe zdjęcie. Uśmiechnąłem się, widząc na nim te dwie małe kuleczki. Moje.

Byłem głupi, że w ogóle myślałem, żeby je oddać do adopcji. Faktycznie świat mi się w tamtym momencie zawalił, i zawalił po raz kolejny, kiedy w czwartek dowiedziałem się, że to bliźnięta, ale już kochałem je całym sercem.

– Damy radę, prawda? – zapytałem, wieszając zdjęcie na lodówce. – Tylko jeszcze musimy powiedzieć waszemu tacie.

To było chyba najgorsze, co mnie czekało. Bałem się, jak zareaguje na tę wiadomość Louis. Przecież nie pokażę mu zdjęcia, oznajmiając, że wpadliśmy (i to nawet jak bardzo). Musiałem to jakoś umiejętnie rozegrać.

So let's count the starsWhere stories live. Discover now