Harry
9 maja
Można by powiedzieć, że dosłownie wybiegłem ze szpitala, kiedy w końcu mnie wypisali i Louis miał ze mnie przez to niezły ubaw, ale cieszyłem się, że wracam do domu.
Właściwie miałem trochę planów, trzeba było urządzić chłopcom pokój, a Lou mówił, że wszystkie rzeczy, które zamówiłem już przyszły, chociaż pewnie trochę zdziwiła go ich ilość. Nie moja wina, że spora część z nich była taka piękna, że nie mogłem się oprzeć. Poza tym trzeba było posprzątać, zrobić pranie i parę innych rzeczy.
Tyle pracy...
I jeszcze za kilka dni mieliśmy jakieś kosmiczne spotkanie – nie mógłbym sobie tego odmówić.
Wpadłem do domu i od razu poszedłem do pokoju chłopaków.
– Wow – powiedziałem od razu. Kolor był prześliczny. Rozejrzałem się dookoła, uważając, żeby nie przewrócić się o stojące na środku mebelki. – Pięknie. Teraz trzeba tylko to porozkładać – stwierdziłem. – Ta szafka pójdzie tam... Albo nie, tam – pokazałem na inną część pokoju. – Tak, tutaj zdecydowanie będzie lepiej.
– Może najpierw coś zjesz albo odpoczniesz? – zapytał mój mąż.
– Nie mam czasu – stwierdziłem. – Odpoczywałem cały tydzień, trzeba to wszystko zrobić.
Podszedłem do niego, bo opierał się o framugę drzwi i pociągnąłem za rękę do środka.
– Teraz weź, przesuń tę szafkę tam – nakazałem, wskazując mebel i miejsce palcem. – Myślę, że dobrze będzie wyglądać tutaj – zastanowiłem się. – Tak, zdecydowanie tutaj – przytaknąłem sam sobie.
Rozglądałem się po pokoju, żeby to wszystko jakoś rozlokować i żeby wyglądało dobrze, bo jeszcze musiały dojść tutaj te wszystkie ozdoby.
– Lou, gdzie masz te ramki, które zamówiłem? – zapytałem. – W ogóle zamówiłem jeszcze kilka ramek do salonu. Myślę, że fajnie będzie wyglądać, kiedy wstawimy tam jakieś twoje zdjęcia z kosmosu albo nasze wspólne z wakacji.
Louis jedynie przytaknął, nie mówiąc nic więcej, ale ja miałem ambitne plany. Chciałem, żeby to miejsce wyglądało jak dom, bo w końcu go tworzyliśmy, prawda? Byliśmy rodziną, która niedługo się powiększy. Miało być tutaj przytulnie i bezpiecznie. Krótko mówiąc, tak, żebyśmy chętnie spędzali tutaj czas, a nie uciekali stąd, szukając jakichś przypadkowych kochanków.
Wzdrygnąłem się na samą myśl.
Nie, tak nie może być.
– Zrobię herbatę, dobrze? – zaproponowałem. – A ty możesz w tym czasie przestawić tę szafkę w tamto miejsce? – zapytałem.
– Oczywiście – odpowiedział Louis.
– Jesteś cudowny – oznajmiłem przechodząc obok niego i całując go mocno.
~ ~ ~ ~ ~
Jeszcze trochę i rodzimy 👀
YOU ARE READING
So let's count the stars
Fanfiction[[ Written in the stars - część 1 ]] Louis nigdy nie przypuszczał, że któregoś dnia obudzi się w hotelowym pokoju z obcym chłopakiem w łóżku i obrączką na palcu... ...i to kilka dni przed tym, jak zamierza opuścić Ziemię, a przynajmniej na najbliższ...