Louis

2.4K 251 22
                                    

Louis

24 kwietnia


Harry zadziwiająco dobrze zniósł podróż, a bardzo się o to martwiłem. Teraz jednak siedział sobie na kocyku w cieniu palmy, opierając plecy o jej pień i czytając, kiedy ja postanowiłem trochę posiedzieć w wodzie. Była tak przyjemnie ciepła, że Harry zdecydowanie powinien do niej wejść.

Było tylko trochę za jasno, a że nie mogłem za bardzo pływać w okularach przeciwsłonecznych, to czasami zamazywał mi się obraz. Chyba będę musiał poważnie pomyśleć nad jakimiś okularami.

Wyszedłem z wody i ruszyłem w stronę mojego męża. Położyłem się obok i pocałowałem w ten jego cudowny brzuszek. Problem w tym, że Harry upierał się, że będzie nosił przez cały czas koszulkę, bo jest gruby, a w niej tego aż tak nie widać.

– Fuj, jesteś mokry – odezwał się, odpychając mnie od siebie.

Zaśmiałem się. Jakbym przed chwilą wcale nie wyszedł z wody.

– I naniosłeś piachu na koc. O fuj. Louis – jęknął, pochylając się i próbując go strzepnąć.

Ostatnio był coraz bardziej marudny, ale mi coraz bardziej się to podobało. To jednak najprawdopodobniej zwiastowało nam trochę szybsze przyjście na świat chłopców. Zresztą nasz lekarz twierdził, że ciąża tego typu powinna zakończyć się około trzydziestego czwartego tygodnia, czyli w ostatnich dniach maja.

Idąc tym tokiem rozumowania, mieliśmy jeszcze miesiąc na zakupy i remonty, za które i tak weźmiemy się zaraz po powrocie.

– Chodź do wody – powiedziałem. – Jest ciepła.

– Nie będę się rozbierał – oznajmił od razu.

– Nie musisz się rozbierać.

Harry spojrzał na mnie, wyraźnie się zastanawiając. Może nie wstydziłby się tak, gdyby nie było tutaj tylu ludzi, chociaż dla mnie i tak był najpiękniejszą istotą na świecie.

– Nie – stwierdził w końcu.

– No proszę, tylko na chwilę.

Znowu zaczął się zastanawiać i po raz kolejny usłyszałem krótkie „nie".

Okej, inaczej to zrobimy.

Ukucnąłem obok niego i nawet nie zdążył zareagować, bo podniosłem go, biorąc na ręce. Zapiszczał cicho. Był ciężki, biorąc pod uwagę, że w ciąży przybyło mu ponad dziesięć kilogramów, ale do uniesienia.

– Louis nie, puść mnie – oznajmił, kiedy ruszyłem z nim w stronę wody. – Żądam, żebyś mnie postawił. Louis! – skarcił mnie.

– Okej, proszę bardzo.

Postawiłem go delikatnie na piasku, a on aż podskoczył, kiedy w kolejnej sekundzie niewielka fala oblała jego kostki, ale za chwilę zaczął się śmiać. Minąłem go i złapałem za ręce, ciągnąc coraz bardziej do wody. Szedł za mną do czasu, aż fale nie zaczęły sięgać mu do połowy ud, wtedy się zatrzymał.

– Co się dzieje? Boisz się wody? – zapytałem.

Pokręcił przecząco głową.

– Więc chodź, przecież nic się nie stanie, będę cały czas obok.

Harry stał jeszcze przez chwilę, zastanawiając się, co ma robić, aż w końcu znowu ruszył do przodu. Szybko zaczął się świetnie bawić i śmiać podskakując na falach.

– Chcesz się położyć na wodzie? – zapytałem, a Harry znowu spojrzał na mnie lekko przerażony. – Spokojnie, przecież będę cię trzymał.

– Okej, ale nie puścisz mnie?

– Nic ci się nie stanie – powiedziałem.

W życiu nie pozwoliłbym, żeby coś mu się stało.

Owinął ręce wokół mojej szyi, a ja pochyliłem się, łapiąc go pod kolana.

– Rozluźnij się, nie puszczę cię przecież – przypomniałem.

Coś mi się wydawało, że trzeba będzie wybrać się na jakieś małe zakupy. Kupić mu kółko i parę innych rzeczy do pływania, żeby czuł się pewniej, bo w wodzie już mu się spodobało. Nie wiem, czy bał się, że odkąd jest w ciąży, to jest za ciężki na pływanie, czy co?



~ ~ ~ ~ ~

Dzień dobry 😁💕

So let's count the starsWhere stories live. Discover now