Rozdział 4

444 31 1
                                    

Zatrzymali się przy kamienistym brzegu . Wstała z ławki w łódce i zeskoczyła na kamienie , które zachrzęściły , gdy dotknęła ich butami . Za nią wyskoczyło rodzeństwo Pevensie i Zuchon . Karzeł wpił kołek w ziemie , by łódka nie odpłynęła , a chłopcy zajęli się przeciągnięciem jej bardziej na brzeg . 

- O ! Witaj . - powiedziała Łucja na co wszyscy się spojrzeli w jej stronę . Alyssa wytrzeszczyła oczy . Łucja podchodziła do niedźwiedzia . Niedźwiedź ryknął , raczej nie wyglądał na miłego stwora . - Nie , spokojnie my z wizytą .

- Proszę się cofnąć wasza wysokość . - krzyknął Zuchon , a ona się odwróciła i w tym momencie . Misiek zaczął biec w jej stronę . 

Z powrotem spojrzała na zwierzę . Zaczęła uciekać przed dużym , czarnym niedźwiedziem . Zuzanna od razu napięła cięciwę łuku, ale nie strzelała. Najmłodsza Pevensie potknęła się o coś i upadła na ziemie . 

- Strzelaj Zuza strzelaj . - krzyczał Edmund .

Niedźwiedź był maksymalnie dwa metry od niej . Alyssa nie mogła czekać , aż Zuza się zdecyduje strzelić . Zwinnym , szybkim ruchem wzięła w dłonie duży kamień i rzuciła nim w zwierzę . Dostało prosto w głowę . Zwróciło się w jej stronę i pobiegło z tą samą prędkością do blondynki .

- O cholera . - wydusiła z siebie dziewczyna .

Nagle niedźwiedź upadł na kamienie . W jednej chwili podbiegła do Łucji . Co prawda nie zna jej długo , ale ma w sobie ciepło , które zdążyła polubić . Przytuliły się obie . Były wstrząśnięte , jedna i druga przed chwilą były o włos od śmierci . 

- Nic ci nie jest?- spytała z troską szatynka .

- Nie , a tobie ? 

- W porządku . - odparła . Obie wstały . Piotr objął siostrę ramieniem .

- Zwykły niedźwiedź ? - spytał Edmund .

- Chyba wcale nie umiał mówić . - oznajmił Piotrek .

- Tak długo traktowano go jak dziką bestie , że w końcu się nią stał . - rzekł Zuchon .

Samotna łza spłynęła blondynce po policzku . Żal jej było niedźwiadka , mimo tego , że chciał ją zabić  . W końcu on też ma uczucia .

***

-  Gdzie my w ogóle jesteśmy ? - spytała Zuza .

- Bo wy kobiety nie macie kompasów w głowie .

- No mózg zabiera strasznie dużo miejsca . - odgryzła się Łucja . 

- Czemu on nie słucha co mówi nasz PK. - spytała Zuzia dziewczyn .

- Jaki PK ? - spytał Edmund .

- Przewodnik kieszonkowy . - zaśmiały się .

- Ale w ogóle to traktujecie mnie poważnie , co ? - zapytał Zuchon , ale nikt mu nie odpowiedział .

- Przecież się nie zgubiłem . - myślał na głos Piotrek .

- Nie ... Za to zgubiłeś drogę . - powiedział wrednie Zuchon .

- Z tego co wiem ... - zaczął Piotr . - Widziałeś chłopaka w Drżącej Puszczy , a żeby się tam dostać trzeba przejść przez Bystrą rzekę .

- Ale jeśli się nie mylę , to w tej okolicy nie ma brodu . - powiedział Zuchon .

- Czyli wszystko jasne . - odrzekł Piotr . - Mylisz się . 

- A myślałam , że to osły są uparte . - zwróciła się do karła Alyssa , na co ten parsknął śmiechem . 

- Racja . - potwierdził Edmund - On jest osłowato uparty .

***

- No tak , to się naukowo nazywa erozja ... - zaczęła Zuzia . - Woda stopniowo ...

- Możesz przestać ? - Piotr przerwał wypowiedź Zuzy .

- Można się tam dostać ? - zwrócił się do Zuchona , Edek . 

- Pewnie , spadając . - powiedział sarkastycznie karzeł .

- Ale nie zgubiłem drogi . - oznajmił blondyn .

- Na Berunie jest Bród macie ochotę popływać ? - spytał Zuchon .

- Chodzenia mam już dość . - odparła brunetka .

Jedynie Łucja i Alyssa pozostały miejscu . Czuły , że powinni iść tędy . Rozejrzały się po drugim brzegu i Alyssa zawiesiła na czymś wzrok . Dokładniej na lwie , majestatycznym i większym niż inne . Jego złocista grzywa lekko powiewała , choć wiatru nie było wcale . Kiwnął głową na znak , aby szli za nim .

Nie no teraz to już kompletnie zwariowałam . 

- Aslan ? - spytała Łucja . - To Aslan , jest wreszcie zobaczcie ! - zachwyciła się szatynka , jednak gdy krzyczała lew zawrócił i odszedł w krzaki , co zmartwiło Alyssę . - Nie widzicie ?! Tam , przecież  ..... stoi . 

- Ciągle go widać ? - powiedział ironicznie karzeł .

  - Nie śniło mi się . Widziałam go , kazał nam iść za sobą .  

- W tych lasach , jest pewnie dużo lwów , tak jak niedźwiedzi . - starał się ją uspokoić Piotr .

- Aslana nie da się pomylić z nikim . - zaprzeczyła .

- Słuchajcie , nie skoczę w przepaść za kimś kto nawet nie istnieje . - oznajmił Zuchon .

- Ostatnio kiedy Łucji nie posłuchałem wyszedłem na niezłego pacana . - powiedział smutno Edmund .

- Czemu ja go nie widziałem ? - blondyn kucnął przed najmłodszą Pevensie .

- Bo akurat nie patrzyłeś . 

- Łucja to bez sensu . - wstał i odszedł . 

Popatrzyły jeszcze raz na miejsce w którym stał lew potem smutnym wzrokiem na Edka , on tylko kiwnął głową , żeby poszły z nimi . 

***

- Chyba musimy znaleźć inną drogę . - powiedziała Zuzanna wychylając się za desek .

Całą szóstką kucali za stosem belek i przyglądali się mężczyzną . Budowali coś . Most . Nie wróżyło to nic dobrego . Zdecydowanie nie . Woren przeleciała wzrokiem po najbliższych mężczyznach . Rąbali drewno , wiązali , wiercili . Przełknęła ślinę . To nie wróżyło nic dobrego .

***

- No to gdzie niby widziałaś Aslana ? - spytał Wielki Król .

- Moglibyście w końcu przestać udawać dorosłych , nie niby ale naprawdę go widziałam .

- Ja jestem dorosły . - stwierdził Zuchon na co Alyssa z Edmundem prychnęli . Podeszły z Łucją do krawędzi .

- To było chyba .... - dziewczynki pisnęły . Wylądowały trochę niżej .

- Łucja ! - wrzasnęła Zuzia .

- Tutaj . - odpowiedziały spokojnie .

Przypadek || Edmund PevensieWhere stories live. Discover now