Rozdział 6

450 28 3
                                    

- Nadciąga armia wroga . - oznajmił Piotr . - Miraz rzucił przeciwko nam wszystkie siły . Możliwe , że jego zamek , został bez załogi . 

Wszyscy zebrali się w sali ze stołem i słuchali co mówił blondyn. Alyssa siedziała na jednym z kamieni , obok Edmunda wspierając głowę na łokciu . 

- Co , więc proponujesz, wasza wysokość ?- spytała mysz , Ryczypisk .

- Trzeba ... - zaczęli wspólnie z Kaspianem . Edmund i Alyssa wymieni ze sobą spojrzenia i uśmiechnęli się do siebie , to zabawne gdy tak sobie dogryzają . Zaczęli się mierzyć wzrokiem w końcu Kaspian odpuścił i Piotrek wrócił do mówienia . - Wyjście jest jedno , uderzyć na nich , nim oni uderzą na nas . - odparł pewnie .

- Szaleństwo , nikt nigdy nie zdobył fortecy . - wtrącił Kaspian .

- Bo może nikt nie próbował . 

- Tego się nie spodziewają . - dodał Zuchon .

- Ale tu mamy przewagę . - bronił swego Książę .

- Dobrze zaopatrzeni , możemy się tu bronić bez końca . - poparła go Zuzia .

- Szczerze mówiąc ja też lepiej czuję się pod ziemią . - powiedział borsuk .

- Słuchajcie , podziwiam wasze dzieło , ale to nie jest twierdza , to jest grób .

- Tak , jeśli nie są głupi , po prostu poczekają , aż wymrzemy z głodu . - prychnął Edek . 

- Mogę skoczyć po orzech ? - zaoferowała wiewiórka .

- Świetnie , może z nich postrzelamy , cicho siedź . - uciszył Ryczypisk wiewiórkę . - Ja naturalnie wolę ruszyć w pole .

- Alyssa , a ty ? - zapytał Piotr . - Co o tym myślisz ? - sprostował . Trochę się spięła , ponieważ znów była w centrum uwagi . Wszyscy spojrzeli na nią wyczekująco . Przeszły ją ciarki , ale tym razem już wcale nie przyjemne .

- Z jednej strony masz rację , ale z drugiej ... Tam może zginąć sporo osób ... Wystarczy jeden błąd ... - chłopak nadal patrzył się na dziewczynę z pytaniem w oczach . - ale jeśli muszę wybierać , to lepiej spróbować . - niebieskooki uśmiechnął się do blondynki co odwzajemniła .

- Gdy wejdziemy do środka , pokonacie wartowników ? - zapytał Piotr przywódce centaurów .

- Lub zginiemy w walce , wodzu . - rzekł centaur . 

- Tego się właśnie obawiam . - oznajmiła Łucja .

- Słucham ?

- Dlaczego sądzicie , że są tylko dwa wyjścia . Zginąć tu , lub gdzie indziej . - wyraziła swoją opinie szatynka .

- Chyba nie słuchałaś uważnie .

- To ty nie słuchasz . Zapomniałeś kto naprawdę pokonał Białą Czarownicę ? - zadała pytanie .

- Myślę , że czekaliśmy na Aslana już dość długo . - powiedział wrednie i wyszedł z sali .

W Anglii wojna tutaj też wojna , co jest z tym światem nie tak ? 

Poczuła ciepłą dłoń na kolanie . Otworzyła oczy . Szczerze ? Nawet nie wiedziała kiedy je zamknęła . Spojrzała na bruneta smutnym i przepełnionym żalem wzrokiem . Nie miał jak jej pocieszyć . Co miał jej powiedzieć ? Szykuje się wojna , ale wszystko się ułoży ? Jedynie uśmiechnął się pocieszająco . Dziewczyna z bezsilności oparła się o jego ramię .

- Muszę się nauczyć walczyć , bo nie przeżyję tutaj bez prywatnego księcia na białym koniu . - szepnęła .

- Wiesz ja tam nie mam nic przeciwko . Tylko , że jestem królem . - parsknęli śmiechem .

Przypadek || Edmund PevensieWhere stories live. Discover now