Złamanie

96 10 0
                                    


  BOŻE WYBACZCIE MI TO! Jak ja mogłam zostawić was bez kontynuacji gdzie tyle się działo :O Jestem chora i w sumie nie mam co robić to napiszę wam rozdział :D Nie będę wam obiecywać, że wiele się zmieni bo mam napierdzielonych obowiązków i celów do osiągnięcia w tym roku szkolnym, dlatego rozdziały będą dodawane nieregularnie.
Uwaga! Styl pisania może się trochę zmienić!

                                                                                ***

  Siedziałam na łóżku i wpatrywałam się pustym wzrokiem w ścianę. Za oknem padał deszcz obijając się cicho o szklaną szybę. Do pomieszczenia wlatywało minimum światła zza lekko odsłoniętych firan. W pokoju panowała grobowa cisza. Nagle przerwał ją dźwięk przychodzącej wiadomości na komórkę. Przejechałam dłonią wzdłuż koca aż napotkałam znajome urządzenie. Odblokowałam komórkę i beznamiętnie spojrzałam na ekran.

"Od: Mei_Aka_LamkaXOXOXO

Asai ostatnio zachowujesz się jeszcze dziwniej niż przedtem... Coś się stało? To znowu przez tego dupka?!"

Dupka? Skurwiel to dla niego za mało, a co dopiero dupek... Przebiegło jej przez myśl. Uśmiechnęła się krzywo, bez wyrazu i zaczęła wystukiwać wiadomość do przyjaciółki. Tak bardzo chciała jej o wszystkim powiedzieć. Tak desperacko w głębi siebie szukała pomocy. Mimowolnie łzy spływały po jej policzkach. Już wszystko jej opisywała, cały ból i frustrację. To wszystko co się działo miała zapisane na ekranie telefonu, jedną, długą wiadomość do osoby, której najbardziej ufa...

"Do: Mei_Aka_LamkaXOXOXO

Wydaje ci się! Wszystko gra tylko ostatnio jakieś choróbsko mnie bierze i trochę mnie ścina ;P :D"

  Zaśmiała się z własnego kłamstwa i braku siły. Po chwili śmiech zaczął zmieniać się w płacz. Taka głupia. Taka bezradna i naiwna. Heh, naiwna była już na początku kiedy wierzyła, że Shogo jest taki jak w tych głupich romansidłach, gdzie to chłopak jest okropny, a okazuje się, że tak naprawdę tylko udaje i to wspaniały książę z bajki.

Idiotka...

Nie mogła nic powiedzieć. O czymkolwiek wspomnieć. Haizaki od razu by się dowiedział, a upokarzający ją filmik wylądował by na komórkach całej szkoły. Tańczyła jak jej zagra. Przez myśl przebiegł jej pomysł zrobienia tego na co chłopak czeka i po co ją tak męczy. Danie "dowodu miłości"... Szybko wyparła ten głupi pomysł. Jaką gwarancję będzie mieć, że skasuje film, a co najważniejsze, czy jest w stanie poświęcić to co dla niej jest najważniejsze i czego tak nieustannie chroni? Czy jest w stanie poświęcić swoją czystość i niewinność? Nie. Na pewno nie. Jest zbyt dumna aby się ugiąć. Może ją nawet zabić w ataku szału, ale ona tego nie zrobi.

 Nagle w pokoju rozległo się ciche pukanie po czym do środka ktoś wszedł. Zdziwiona, aczkolwiek dalej z bez emocjonalną twarzą spojrzała w kierunku przybysza. Był to Daiki. Zauważyła jego lekkie zmieszanie, a zarazem pewność w oczach. Westchnął cicho i powoli zbliżył się do niej. Ona jedynie obserwowała jego ruchy.

-Asai, muszę z tobą porozmawiać...

Domyśliła cię po co przyszedł i z głośnym westchnięciem pokazała mu ręką aby usiadł obok niej. Chłopak już lekko wyluzowany skorzystał z zaproszenia.

-Nawijaj makaron na uszy...-mruknęła i zwróciła wzrok w kierunku okna obserwując krople spływające z szyby.

-Cholera... Jako możesz być tak wyluzowana po tym co się dzisiaj stało...- zdenerwował się mulat.- Asai, MUSISZ dać sobie spokój z Haizakim. On cię wyniszcza! Spójrz na siebie. Gdzie jest ta pogodna i otwarta dziewczyna! 

-Co cię to tak nagle interesuje co...? 

-Ha?! Jak możesz się jeszcze pytać?!

-No kurwa pytam się! Daiki! Ty też się zmieniasz i jakoś nie robię ci wyrzutów! Zajmij się końcem własnego nosa i nie wpierdalaj mi się w życie!

Zapadła cisza. W końcu pękła. Wszystko co się w niej kumulowało zaczęło uderzać prosto na Bogu winnego Daikiego.

-Nie wpierdalać ci się w życie tak...?-zakpił chłopak.- Chcę ci pomóc, wesprzeć cię i dobrze doradzić, a ty...-urwał.- Heh... Masz rację. Nie mam w co się wpierdalać. Ty i tak nie masz już życia...

Krach

Coś pękło. Obydwoje to poczuli, ale Asai najbardziej. Co miała mu odpowiedzieć. Jak miała mu dopiec. Poczuła się tak bezradnie. Wściekłość, smutek i żal do brata wypełnił ją całą. Powiedział prawdę i to najbardziej bolało... Szeroko rozszerzone oczy zacisnęły się mocno, a uchylone usta zaczęły drgać. Wzięła głęboki wdech i wydech. Drżącą ręką wskazała drzwi.

-Wyjdź...

-Asa-

-Wyjdź!!!

Krzyk przeszedł po całym pokoju. Daikiego przeszedł dreszcz, ale nie pokazał tego po sobie.

-Wynoś się stąd...

Westchnął cicho, spojrzał na złamaną brunetkę, pokręcił głową i ruszył w kierunku drzwi. Bolało. Cholernie bolało... I jego i ją. Kiedy stał już w drzwiach rzucił pod nosem tylko:

-Zobacz do czego on doprowadził...

Kiedy drzwi się zamknęły z jej oczu poleciał strumień łez. Z całą swoją frustracją uderzała w poduszki. Z gardła powoli wychodził bolesny krzyk. Nie hamowała się. Powoli się rozkręcała, wyładowując to wszystko co w niej było.

Daiki stał oparty o drzwi i ze spuszczoną głową słuchał co dzieje się w środku. Bolało go całe ciało. Miał wrażenie, że każdy jej krzyk i uderzenie w cokolwiek tak naprawdę uderza w niego tylko ze zdwojoną siłą. Niewiele, ale starszy brat i nie potrafi pomóc siostrze, a ona mimo jego starań jeszcze bardziej go dobija. Może się zmienia. Może zaczęli się od siebie oddalać, ale dalej ją kochał i dalej chciał dla niej dobrze. Ale ona widziała tylko jego wady. Haizaki całkowicie ją opętał. A on nie mógł nic zrobić...                                                                                                                                   Kiedy zza drzwi dobiegał już tylko głośny szloch po jego policzku spłynęła samotna łza...

-------

Mój. Tata. Mnie. Zaraz. Zabije. XD Miałam już dawno leżeć w łóżku, lulu i te sprawy, a ja piszę rozdział. Dzisiaj trochę smutno i krótko ale prosz. Wena to wena, nie ważne o której porze XD Mam nadzieję, że się podoba i do zobaczenia <3

Bayooo~

Królowa Cudownej Generacji.- Kise x OCWhere stories live. Discover now