Pełnia i Camp Campbell

56 3 0
                                    

David rzadko miał jakieś sekrety. Jednak jeśli jakiś posiadał ,nic nie było wstanie przekonać go , by wyjawił. Dlatego też , gdy pełnia była już za pasem, stawał się coraz bardziej zestresowany. Nie obawiał się ,że Gwen spanikuje , była już tego świadoma i przyzwyczajona, nie sądził, aby któryś ze skautów odkryje, większość z nich miała go gdzieś. Inna sytuacja była z pewną trójką. Z naukowego punktu widzenia ,Neil odrzuciłby ten pomysł ,jednak kto wie czy coś ,by go nie przekonało. Nikki ..... Nikki no cóż jest sobą i to wystarczy.Za to największym zagrożeniem jest właśnie Max.Jest on bardziej spostrzegawczy niż inni.Jako jedyny zauważa takie rzeczy jak to, że kły Davida się wydłużają, gdy jest zły, że jest energiczny i odporny na zmęczenie. A co najważniejsze, potwornie silny. Max sam widział na swoje oczy jak opiekun podnosi głaz niewiele mniejszy od niego samego i to gołymi rękami! Jednocześnie Gwen i David wiedzą jedną rzecz o Maxie.A dokładniej, że jego rodzice się nad nim znęcają. I choć tego nie wie już od końca wakacji zamieszka w nowym ,kochającym domu z dala od osób ,które nazywały się jego rodzicami.

Perspektywa Davida

Siedziałem w kabinie opiekunów starając się przekonać, że nic złego podczas pełni się nie stanie.Gdyby nie Max ,Neil i Nikki nie martwiłbym się oto ,ale znając tą trójkę to, by albo mnie śledziła ,albo znalazła coś innego co ,by zagrażało ich życiu. Jednocześnie zdaję sobie sprawę ,że w tym szczególnym okresie łatwiej mnie rozzłościć i sprowokować.

- Idę sprawdzić co robi szczeniak.... znaczy Max ! Tak ,Max z Neilem i Nikki-poinformowałem Gwen wychodząc.Kątem oka jednocześnie zauważyłem jak się uśmiecha. Po wyjściu odetchnąłem z ulgą. Jednakże po chwili z delikatnym niepokojem wyruszyłem szukać znaną mi trójkę dzieci. Dzisiaj był dzień wolny, więc każdy mógł robić co chciał. I to mnie niepokoiło. Dać drogę wolną tym dzieciom to jak skazać się na koniec świata. Mam nadzieję,że nie weszli do lasu.... W czasie pełni inne wilkołaki lubią się tu kręcić ,a znając ich ,któreś by go sprowokowało..Na szczęście okazało się ,że są na stołówce i nic nie przeskrobali.Uznałem ,że nie będę im przeszkadzał w rozmowie ,więc odszedłem trochę. Mimo to wciąż słyszałem o czym rozmawiali.Momentalnie zgłodniałem... kurczę Quartermaster znowu będzie na mnie zły ,że wyjadłem całe zapasy.No cóż powinien zrozumieć tą sytuację.To przecież nie tak , że stanie się to po raz pierwszy. Zanim jednak zdążyłem cokolwiek zjeść, do kuchni wpadł starszy mężczyzna i z ostrzegawczy spojrzeniem wyrzucił mnie z pomieszczenia, po czym zatrzasnął dzwi. Czyli.. Nic nie zjem.. Ehh znaczy to, że będę musiał wyjść i złapać sobie jakiegoś zająca.Oczywiście odgłos zatrzaskiwanych drzwi zwrócił uwagę trójki .Spojrzeli na mnie z dziwnym wzrokiem po czym wrócili do rozmowy. Przynajmniej tyle. Po chwili wstałem i ruszyłem powolnym krokiem w stronę lasu. Gdy byłem głębiej obejrzałem się i po upewnieniu się, że nikogo nie ma, przemieniłem się w wilka. W swojej wilczej formie osiągam dokładnie 198 cm. Moje futro jest koloru moich włosów i według Gwen jest puchate i gęste. I jeśli mam być szczery to do tej pory nie wiem jaki mam status w tej całej hierarchii. Nie należę do żadnej watachy i nigdy nie należałem. I nie sądzę, żebym w najbliższej przyszłości dołączył. Jestem szczęśliwy z tego co mam. Z moich myśli momentalnie wyrwał mnie szelest po mojej lewej. Przyczaiłem się i po chwili pod moimi łapami znalazł się zając. Miałem już ugryźć swoją ofiarę, gdy wyłapałem delikatne dźwięki z dziury niedaleko. Małe zające...? Obwąchałem swoją zdobycz i tak, to musiała być matka. Spojrzałem w stronę dziury a potem na zajęczycę. Dobra jestem głodny, ale nie potrafię zabić matki. Puściłem ją, a ta szybko wbiegła do dziury. Czas ruszać dalej...

~~ 2 godziny później ~~
Jestem już niedaleko obozu, więc wróciłem do swojej ludzkiej formy. Na szczęście nie tracę swoich ubrań w trakcie przemiany. Inaczej było by niezręcznie. Powoli, równym krokiem ruszyłem w stronę mojej kabiny delektując się spokojem otoczenia. Niestety cały ten spokój burzy myśl o dzisiejszej pełni.
-David!
Głos Gwen wyrwał mnie z myśli.
-Tak?
-Max i reszta wymyślili dziś wieczorem ognisko.
-Ale że dzisiaj, dzisiaj?! Tego wieczoru?!
-Tak! Powiedzieli mi, że dzisiaj będzie idealny czas na "noc grozy".
-To się źle skończy... - wymruczałem cicho
-Też tak myślę - spojrzałem na Gwen, która wyglądała na złamaną - A wogóle, gdzie byłeś?
- Na polowaniu, zostałem wyrzucony ze stołówki, więc sam musiałem sobie coś upolować - poinformowałem ją ściszonym głosem.
-Nie dziwne, po ostatnim razie było to do przewidzenia.

One-shotyWhere stories live. Discover now