Tak się cieszę.

624 32 9
                                    

(Z perspektywy Axela)

Wstałem rano, Karin się przebudziła, gdy usiadłem na łóżku. Spojrzałem na nią i na jej coraz większy brzuszek.
-To już 5 miesięcy jak jesteś w ciąży.
- No tak. - odparła
- Pójdziemy jutro do lekarza i dowiemy się czy mamy córeczkę czy synka. Zrobi Ci USG
- A nie wolisz niespodzianki? - spytała
-I tak musisz iść na badania kontrolne.
-No dobrze, niech Ci będzie, ale to dopiero jutro-dodała.
- Wiem skarbie.
Zaczęliśmy się całować, gdy do pokoju weszła Julia.
-Wy się tu miziacie, a kto zrobi śniadanie? -spytała
- Masz dwie zdrowe ręce.
-W lodówce nic nie ma już. - odparła.
Wstałem z łóżka ubrałem się i wziąłem wściekły kluczyki do samochodu oraz pieniądze.
-A ty gdzie? -spytała Karin
-Do sklepu.
- Tylko nie rozwal się na pierwszym zakręcie, bo jesteś wściekły jak osa. - dodała Julia.
Zszedłem na dół, zamknąłem drzwi, otworzyłem samochód. Po odpaleniu silnika, ruszyłem.
W sklepie zrobiłem zakupy za 300 zł. Zrobiłem zapasy na obiady, śniadania i kolacje.
Spakowałem zakupy do samochodu i pojechałem do domu. Jechałem nie co za szybko, ledwo co wyhamowałem na czerwonym świetle. Potem jechałem już ostrożniej, gdy podjechałem pod nasz dom, wyciągnąłem zakupy i zabrałem do domu. Schowałem do lodówki i usiadłem na krześle.
-Julia! Karin!
Zeszły na dół.
-Możecie sobie zrobić śniadanie.
-Axel a Ty? - spytała Karin
-Nie jestem głodny.
Poszedłem do góry i jak zwykle położyłem się w naszym łóżku.
Wyciągnąłem laptopa i przeglądałem strony internetowe. Do pokoju weszła Karin.
-Przyniosłam ci kanapki jakbyś zgłodniał- oznajmiła
-Dziękuję.
- Nie masz humoru? -spytała
-Nie za bardzo.
-To weź sobie wejdź na czat, chłopaki napewno Cię pocieszą. -powiedziała
Spojrzałem na nią i wzruszyłem ramionami, wchodząc w czat.
Max: Co robicie ranne ptaszki?
Sam: Ja siedzę, mój ptaszek śpi.
Jude: Sam, załamka jemu nie oto chodziło.
Max: Nie chciałem tego wiedzieć.
Kevin: Myslisz, że ja chciałem.
Todd: O rany!
Jack: O czym mowa?
Steve: Mniejsza
Nathan: Już o niczym.
Mark: Koniec tematu.
Timmy: O namiocie.
Mark: Timmy!
Axel: Wy za nie długo skończycie 21 lat, a zachowujecie się jak 12 latki.
Jude: Popieram.
Eric: Fakt.
Bobby: Niestety.
Zamknąłem laptopa. Spojrzałem na Karin.
-Sama widzisz jaki mają temat.
- Widzę, ale twojego namiotu nikt nie przebije. -zaśmiała się.
-Karin...
Złapałem się za czoło. Nie wiedziałem czy chciała mi dopiec czy poprawić humor. Leżeliśmy w łóżku, całując się.
- Kochanie chce twe serce! Mieć twoje serce! - krzyknęła
-Przecież masz.
Nagle Julia krzyknęła z swojego pokoju.
-Bądźcie ciszej. Ja się uczę!
Zamknąłem pokój i wróciłem do Karin.
-Chyba jej przeszkadzamy.
- Przyzwyczai się, w końcu sama się też zakocha - odparła Karin.
-Masz rację.
Wstałem i zaczęłem grzebać w starym plecaku. Wyciągnąłem z niego, noże do rzucania.
- A ty co w Petera się bawisz? -spytała mnie narzeczona.
-Nie po prostu, muszą być do samoobrony.
Pokazałem jej jakie są ostre.
-Jesteś czasami powalony. -dodała
-Dlatego mnie kochasz.
Odłożyłem noże na miejsce.
-Może, tego się nie dowiesz- powiedziała.
- Skąd wiesz.
Zacząłem ją łaskotać.
-Skończ Axel - śmiała się jak oszalała.
-Nie- złapałem ją i przyciągnąłem do siebie, po czym pocałowałem w czerwony policzek.
Poszliśmy do kuchni robić zapiekankę. Siedzieliśmy w kuchni nad robieniem obiadu godzinę. Włożyliśmy zapiekankę do piekarnika. Gdy była gotowa zanieśliśmy Julii. Każdy jadł w pokoju.
- Dobry pomysł miałam z tą zapiekanką. - rzekła Karin.
-Tak kochanie, świetny.
Zjedliśmy, wyniosłem talerze do zmywarki. Uruchomiłem ją i poszedłem do pokoju, gdzie była Karin. Położyłem się obok niej. Zaczęła mnie całować, odwzajemniłem jej czułości.
-Kupiłeś mi lody? - spytała.
-Tak.
Była szczęśliwa, przysnęło mi się. Gdy się obudziłem, Karin grała na moim laptopie.
Poszedłem do Julii, by poszła się myć, ku mojemu zdziwieniu, spała wykąpana.
Karin poszła się wykąpać, ja po niej. Gdy wszedłem do łazienki, znowu poczułem zapach kokosu.
Wyszedłem i położyłem się obok niej.
-Jutro idziemy.
-Wiem-odparła.
Wtuliła się do mnie, ja do niej i zasnęliśmy.

Na drugi dzień, gdy wstaliśmy, zrobiliśmy śniadanie, zaniosłem Julii do pokoju i poszedłem się ubrać. Karin była już gotowa.
Zamknęliśmy dom i pojechaliśmy do lekarza. Weszliśmy do jednego z lekarzy.
Badał Karin.
-Widzi Pani oto Pani dziecko- powiedział lekarz
-Widzisz Axel, jakie maleństwo! - dodała Karin.
-Będziecie mieć Państwo syna- oznajmił lekarz.
Mało co nie zemdlałem, byłem szczęśliwy.
-No to to tyle, widzimy się za miesiąc na badaniu kontrolnym- powiedział lekarz.
Wyszliśmy. Z innego gabinetu wyszedł Nathan z Katie.
-Hej Nathan!
-O hej Axel, mam córeczkę- powiedział dumny Nathan.
-My mamy z Katie syna.
-Stary ty to masz szczęście.-odparł
-To nie szczęście to geny.
Uśmiechnąłem się pod nosem.
Jedziemy do domu, może was podwieźć?
-Miło z twojej strony, chętnie- odparł Nathan.
Poszliśmy do samochodu, podwiozłem Nathana i Katie i pojechałem z Karin do domu.
Weszliśmy do domu, weszliśmy na górę i poszliśmy na górę.
Położyłem się z Karin na łóżku.
-Co tak myślisz kochanie?
-Jak nazwiemy dziecko? - odparła Karin
-Hm, ja wiem Andy.
-Kochanie to jest wspaniały pomysł- ucieszyła się Karin.
-Idę robić obiad, twój ulubiony.
Zszedłem na dół, robiłem spaghetti Carbonara, była już 12 godzina, do 14 się wyrobię.
Gdy skończyłem, jak zwykle obiadu został jeszcze cały garnek.
Zaniosłem dziewczynom, jedzenie, wróciłem po swoje.
Zjedliśmy, każdy wziął dokładkę.
-Karin na dole, jeszcze masz na kolacje. Z resztą starczy dla każdego.
- Jesteś kochany. - pocałowała mnie w policzek.
Długo po obiedzie leżałem w łóżku, złapałem laptopa, otworzyłem czat, by sprawdzić co piszą.
Kevin: Co robicie?
Max: Piszę z wami.
Mark: Nudzę się.
Jude: Znajdziecie sobie w końcu jakieś zajęcie?
Nathan: Wątpię.
Eric: Ja też w nich wątpię
Bobby: Popieram.
Zamknąłem laptopa i spojrzałem na godzinę na zegarku dochodziła 16. Trzeba posprzątać, poszedłem odkurzyć cały dom, wróciłem do pokoju i go wysprzątałem. Gdy skończyłem była 19. Powiedziałem Julii, że ma się iść myć poszła, to samo zrobiła Karin. Gdy Julia wyszła, pocałowałem ją w czoło i wyłączyłem światło. Poszedłem do nas, po czym do łazienki, umyłem się i wyszedłem.
-Co jest Axel?
-Nic.
-Widzę, że coś cię boli. - powiedziała Karin
-Przy tobie? To nic.
Położyłem się obok niej. Puściłem muzykę i zasnąłem, nawet nie wiem czy ona też.

(Z perspektywy Petera)

-W końcu Cie dorwę Blaze.
Ciebie i Twoja rodzinkę!

Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części.
A. Karolak.

|Zakończone| Inazuma Eleven - Ogniste Serce | KsiążkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz