Od czego się zaczęło? (część 1/2)

3.9K 190 73
                                    

Cześć! 😊

Kilka osób może kojarzyć mnie z poprzedniej książki "Nasz fit dzienniczek" (dajcie znać jeśli czytaliście), która została zgłoszona, ale... o tym później.

Dla tych, którzy mnie nie znają - jestem piętnastolatką (rocznik '04), która swoją przygodę z odchudzaniem zaczęła na poważnie w kwietniu 2018 roku. Gówniara, wiem 😂

Oczywiście miałam wcześniej mnóstwo podejść, ale jakoś nie wychodziło. Każdy z nas tak miał, co? 😂

Jakoś w wakacje 2017 zaczęłam coś tam ćwiczyć, czytać na temat odchudzania, ale wszystko skończyło się gdy doznałam bardzo poważnej kontuzji. Nie mogłam ćwiczyć, więc "dieta" zaczęła odgrywać najważniejszą rolę. W szkole bardzo mnie krytykowali, wyzywali od wielorybów, ale nie mogłam zrozumieć czemu - wagę miałam prawidłową. Zawsze miałam wcięcie w talii, ale niestety grube nogi. Brzuch względnie płaski, ale przecież nie było tego widać spod bluz, a nogi spod obcisłych spodni już tak - i dlatego stałam się klasowym pośmiewiskiem: "Grubasie, ile już dziś zjadłaś?", " Nie jedz tej bułki, bo przytyjesz", "Jesteś tłustym pasztetem". Wydawać się może, że to tylko słowa, ale jak przebywa się z takimi hejterami kilkadziesiąt godzin w tygodniu przez kilka lat? Można nie wytrzymać... i w pewnym momencie nie wytrzymałam. Zaczęłam się głodzić, pro ana - schudłam jakieś 5-6 kilogramów z tego co pamiętam. Na moje szczęście rodzina zauważyła i wybili mi z głowy głodówki i inne tego typu rzeczy. Nadal jednak kąpałam się w lodowatej wodzie i znalazłam "ratunek" w pro mii, ale prowokowanie wymiotów po prostu mnie obrzydza i nie jestem w stanie tego robić po kilka razy dziennie. Późnej na jakiś miesiąc przyszedł dziwny okres, bo na zmianę jadłam ile mogłam, a potem kilka dni jak najmniej. Potem przestałam przejmować się tym co jem (nie znaczy to, że się objadałam), kiedy i ile - po prostu byłam na diecie takiej jak przed tym całym odchudzaniem. Waga wróciła do 59/60 kilogramów przy wzroście 1,6m (wiem, że miałam prawidłową wagę, ale bmi w tamtym czasie wynosiło 23,44 - brakowało mi tylko 4kg do nadwagi).

Otrząsnęłam się dopiero w kwietniu 2018, kiedy objadłam się jak świnia podczas świąt Wielkanocnych. Wtedy, dokładnie 3 kwietnia powstał NFD i to był początek prawdziwych zmian w moim życiu. Gdyby nie dziennik to nic bym nie osiągnęła, moje małe sukcesy zawdzięczam NFD i osóbkom, które poznałam dzięki jego prowadzeniu. Nie mogłam przecież zawieść czytelników porażkami, a na snapie pisać z dziewczynami jak to jest super fajnie, a w rzeczywistości tylko się opieprzać i zjadać tony jedzenia. Od pierwszego rozdziału dziennika wiedziałam, że z osobami, które to czytają będę szczera aż do bólu. Jaki sens miałoby w ogóle prowadzenie dziennika, skoro byłabym nieszczera z tymi, którzy to czytają? Pisałam wszystko tak jak było naprawdę, udawanie i szukanie atencji na siłę nie jest w moim stylu.

Pisząc pierwszy rozdział nie sądziłam, że ktoś będzie czytał dziennik. Widziałam inne książki o tego typu tematyce, ale nie chciałam zamieszczać bilansów. Kilka pierwszych rozdziałów to było coś właśnie w stylu podsumowań treningu w danym dniu, ale szybko z tego zrezygnowałam, bo chciałam, żeby dziennik pomagał nie tylko mi, ale również czytelnikom. Postanowiłam, że książka będzie miała za zadnaie motywować, a także być źródłem informacji o tematyce związanej ze zdrowym stylem życia. Pamiętam, że moją pierwszą czytelniczką była sennass 💛
Tak naprawdę od Twojego pierwszego głosu NFD zaczął trafiać to większej liczby odbiorców i robić się trochę rozpoznawalny. Po jakimś czasie zaczęło się tworzyć grono stałych czytelniczek, które zawsze były na bieżąco, wspierały w trudnych chwilach i tak naprawdę dzięki Wam dziewczyny miałam ciągle motywację. To świetne uczucie mieć świadomość, że ktoś po drugiej stronie czeka na rozdział i zawsze wesprze w ciężkiej chwili.

Nigdy nie zależało mi na liczbach, ale nie macie pojęcia ile szczęścia dają ciągłe przyrosty wyświetleń, gwiazdek i komentarzy. To bardzo motywuje, bo widzisz, że to co robisz się podoba. Dlatego nie przestałam wierzyć, że mogę coś osiągnąć nawet w tak młodym wieku. Przez szukanie informacji do rozdziałów dowiedziałam się masę ważnych, a co najważniejsze istotnych rzeczy w życiu sportowca (jeśli można mnie tak nazwać 😂). Poprawna technika wykonywania różnych ćwiczeń, przepisy na zdrowe jedzenie i cały ten fit świat stały się moim zainteresowaniem, ale nie w złym stopniu. To jest moje życie, jednak nie przesadzam z treningami i zdrową dietą - wszystko robię w granicach rozsądku, w końcu jestem tylko nastolatką, która pozbywa się kompleksów i chce akceptować to jak wygląda. Myślę, że aktywność fizyczna już w nastoletnim wieku zaszczepia w młodych ludzich chęć dbania o swoją sylwetkę i kondycję, a przede wszystkim o zdrowie.





Co stało się z "Naszym fit dziennikiem"?

Został zgłoszony. Czemu? Nie mam pojęcia, bo ja i dziewczyny się z tym nie zgadzamy.

Propagowanie zaburzeń odżywiania? No błagam, to że chcę czuć się dobrze z tym jak wyglądam jest przestępstwem? Co takiego było w tym dzienniku, hm?

Przykro mi serio, bo było tam ponad 100 rozdziałów, które przez jedno kliknięcie osoby zgłaszającej po prostu rozpłynęły się. Masa czasu spędzona nad tą książką i motywacja jaką dawała mi, i niektórym z Was jest nie do opisania.

Mam nadzieję, że osoba zgłaszająca dobrze zastanowiła się nad tym co robi, bo według mnie większą krzywdę wyrządziła mi niż robiłam to ja osobom czytającym, które czytały to "propagowanie zaburzeń odżywiania". Naprawdę, co było nie tak? Co takiego pisałam, że mogłam przyczynić się do anoreksji czy bulimii którejś z czytelniczek?

Ponad 33 tysiące wyświetleń, ponad 4 tysiące gwiazdek w dziesięć miesięcy to obraz mojej pracy i tego, że dosyć sporej liczbie osób podobało się to co robię. Ale nie, bo nagle ktoś po prostu kliknął i wszystko się skończyło...





W tej części opisałam moją historię tak ogólnie, a w drugiej zamieszczę wymiary z poszczególnych miesięcy i po krótce podsumuję to co udało mi się osiągnąć do tej pory.

Musiałam podzielić ten rozdział na dwie części, bo wyszedłby zbyt długi - sama średnio lubię takie czytać, więc no 😂👌

Trzymaj się 💋

Licealny body goalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz