Rozdział 20

557 9 2
                                    


~Leon
-Miałem ci powiedzieć...-mówię patrząc kiedy ona dotyka mojej płyty...Znalazła ją sprzątając salon w jeden z szafek. Miałem ją dać Ludmili by mi ją przechowała
-Nie potrafię, zniknij z mojego życia...raz na zawsze...Jak mogłeś...?!-mówi płacząc. -Dlatego ty mnie tak zbywałeś kiedy byliśmy w galerii jak podeszły do nas dziewczyny jakieś...-uderza mnie w twarz i wybiega.
----------
-Violetta ! -krzyczę, budząc się. Nagle podchodzi do mnie szatynka
-Leon, wszystko okey...? Krzyczałeś..-biorę ją w objęcia. Był to okropny sen co raz bardziej dokucza mi ta moja sława. Nie wiem jak powiedzieć o tym jej. W końcu jesteśmy razem od tygodnia i wszystko układa się idealnie , lecz nie mogę jej oszukiwać. Łamie tym samym jej serce jak i moje... Po chwili ciągną ją, tak by położyła się obok mnie i opatulą kołdrą.
-Ty nie jesteś za stary bym z tobą spała..?
-Nie...-zaciągam się zapachem jej włosów. Kocham ją nad życie i gdybym ją stracił nie dałbym rady żyć dalej..

*rano

-Ja idę odprowadzić Oliwkę do szkoły, zajrzę do mojej matki i pójdę do pracy...a potem wezmę rzeczy stąd i nie będziemy się narzucać.- jest niesamowita, pomimo tego wszystkiego ona nadal opiekuje się swoją rodzicielką.

-Przecież kochanie....nie musisz to też jest twój dom. Ja odbiorę Oliwię i pomogę jej z lekcjami..-całuję mnie w policzek

-Kochany jesteś..-wychodzi wraz z dziewczynką.

*30 minut później

Nagle ktoś zapukał do drzwi. Pewnie Violetta znów zapomniała czegoś, idę otworzyć. W drzwiach widzę jakiegoś mężczyznę w średnim wieku.

-Oddawaj moje córki gnoju...!-mówi do mnie

-Nie rozumiem...-po chwili zrozumiałem-a pan musi być ojcem dziewczyn. Sami zasłużyliście na to, by odeszły.

-Uważaj do kogo mówisz..!-krzyczy-Jeżeli nie oddasz mi córek z powrotem, zadzwonię na policję...

-Ciekawe...Violetta jest pełnoletnia, a jak jeszcze się dowie że nie opiekował się pan nimi, to może być z panem źle...

-A weź sobie tę gówniarę w cholerę...!Przez nią nasza rodzina się rozjebała. Ona nawet nie jest moją córką, chcę tylko tą młodszą...-miałem ochotę mu przyjebać, nawet mój ojciec nie jest, aż takim chamem. Choć mnie się wyrzekł...ale wiem , że może w nim jednak jest coś z człowieka i nigdy by takiego czegoś nie zrobiłby swojemu dziecku i nie zafundowałby takich przeżyć nam..

-Nie oddam ich. Zasługują na szczęście, a nie na taką patologię jaką możecie im zafundować...

-jeszcze tu wrócę..!-mówi, wychodząc i zostawiając mnie w spokoju. Teraz to ja na pewno im nie pozwolę tam wrócić, ale jak namówić Violettę nic jej nie mówiąc by nie martwić jej...

-------------------------------------------------------------------------------------

Hello to znów ja <3 Czy ojciec Violetty jeszcze powróci..? Komentujcie, głosujcie <3Bajo do następnego <33

Leonetta - Ty jesteś moim ryzykiem...Where stories live. Discover now