Jeszcze tej samej nocy obmyśliłem plan na następny dzień. Po pierwsze, ubrania. Po przejrzeniu swojej szafy mogłem stwierdzić jedno- moje dawne ja nie miało za grosz gustu. Wszystkie ubrania były do siebie podobne i przypominały najzwyklejszy w świecie mundurek. No ale co się dziwić, gdzie miałbym wychodzić jeśli każdy miał mnie za szmatę. Nie było zapewne sensu ryzykować. Nie spałem wiele więc już o 7 rano siedziałem w kuchni ubrany w te same ciuchy co wczoraj i popijałem czarną kawę. Tak, najwyraźniej lubię mocną czarną bez cukru. Taki wyrachowany smaczek, pomyślałem ironicznie i sam się do siebie uśmiechnąłem, jednocześnie biorąc kolejny łyk magicznego płynu. W tej samej chwili do pomieszczenia weszła moja rodzicielka. Zaskoczona obecnością kogokolwiek o tej porze, aż przystanęła w progu. A potem jakby wyrwana z letargu uśmiechnęła się i przywitała.
-Dzień dobry Rei, co cię tu sprowadza o takiej godzinie? Niestety, długo z tobą nie posiedzę bo mam na 8.30 ważne spotkanie w centrum...- Ostatnie słowa wypowiedziała już mniej pewnie jakby bała się, że mnie zrani. Kochana mamo, mam kawę, amnezję, jest super, nie przejmuj się!
-Wyspałem się, więc zszedłem na dół. To zrozumiałe, że masz pracę i nie możesz jej zaniedbywać. W sumie nawet dobrze, że cię teraz zobaczyłem . Mam prośbę. - Odezwałem się od razu. Ta natychmiast pokiwała głową i znów poweselała. Ekspres na blacie w rogu kuchni zapiszczał więc wstałem i nalałem kawy do kubka, który potem postawiłem przed nią zanim w ogóle zdążyła zareagować. Mile zaskoczona, upiła łyk.
-Dziękuję! Kochanie proś o co zechcesz, nie wiem czy będę kiedykolwiek w stanie zadośćuczynić ci wszystkiego co cię spotkało!- wykrzyknęła przejęta i wbiła we mnie wyczekujący wzrok. Aż zrobiła się lekko różowa co o dziwo tylko dodawało jej uroku i przyjemnie kontrastowało z błękitnym kostiumem, który miała na sobie.
-Ubrania. Przejrzałem swoją garderobę i szczerze nie mam tam nic poza mundurkami i eleganckimi koszulami. I przydały by się jakieś buty bo oprócz dwóch par lakierowanych mam tylko te trampki z wczoraj. Są nowe, co prawda ale lekko przyciasne.- Powiedziałem na jednym tchu. Trochę zaskoczyło mnie to, że miałem niedopasowane buty. Czyżbym nie umiał zrobić porządnie zakupów? Matka, jakby czytała mi w myślach, odpowiedziała.
-Trampki faktycznie mogą być niezbyt dopasowane bo sama ci je kupiłam po tym jak wylądowałeś w szpitalu. Nie masz żadnych sportowych ubrań ani obuwia więc musiałam coś szybko wymyślić abyś miał w czym wracać.- wyjaśniła. Sięgnęła do torebki i zaczęła w niej grzebać.- A jeśli chodzi o resztę to proszę.- Podała mi czarny, płaski kwadrat.- To moja karta. Kup wszystko co jest ci potrzebne, nie patrz na cenę. Cieszę się, że chcesz ułożyć sobie w życiu wszystko, nawet od takich podstaw jak nowe trampki.- Uśmiechnęła się ciepło i lekko objęła moją dłoń.- Jeśli chcesz, mogę podwieźć cię pod tutejszą galerię. Będziesz musiał wrócić sam, ale to nie jest daleko, a galeria oferuję wysyłkę zakupionych produktów do domu. Skorzystaj z niej żebyś nie musiał nosić tego wszystkiego ze sobą. To co, zbieramy się?
Na te słowa wstała i zabrała ze sobą torebkę z krzesła obok. Cicho podniosłem się ruszyłem do drzwi aby ubrać wcześniej buty. Wsiedliśmy do żółtego autka i już po 15min stałem przed drzwiami galerii. Do otwarcia zostało 5 min, a ja właśnie sobie coś uświadomiłem.
Ludzie mogą mnie rozpoznać. Nie wiedziałem nawet, jak wyglądają moi dawni oprawcy i ich znajomi. Uspokajał mnie jedynie fakt, że były wakacje, do tego weekend i nie ma szans żeby przykładny uczeń liceum był na nogach o tej porze. Mimo to musiałem znaleźć jakiś sposób aby ukryć się jak najlepiej. Mimo wszystko nie mam zamiaru siedzieć w domu, oj nie. Koniec z tym.
Moje myśli przerwał ochroniarz, który właśnie odblokował główne drzwi, a te cicho rozsunęły się przede mną. Jeszcze przed przyjściem mamy do kuchni sporządziłem listę produktów, które muszę zakupić. Przydała się.
![](https://img.wattpad.com/cover/182125165-288-k785974.jpg)
YOU ARE READING
Teraz moja kolej IbxbI
Short StoryRozdziały będę wstawiać raczej często, w tygodniu co najmniej raz jak się uda! Rei to dręczony przez rówieśników licealista bez szans na pomoc nawet od własnego brata. Gdy postanawia ze sobą skończyć, nie ma pojęcia, że los postanowił zagrać na jego...