Od tamtego dnia przychodziłem na treningi codziennie. Wymykałem się o świcie, docierałem na miejsce biegiem i potem trenowałem z Yamatą dwie godziny lub dłużej. Czasem umawialiśmy się na wieczór bo nie zawsze miał czas. Dni mijały, a ja stawałem się silniejszy. Moje ciosy były coraz mocniejsze, precyzyjne. Jadłem zdecydowanie więcej i dzięki czemu nabierałem masy i energii do dalszego działania. Mój młody trener zaczął również uczyć mnie podstaw kendo i jo. Do domu wracałem cały siny ale szczęśliwy. Rodzice niczego nie dostrzegali no ale czego można się spodziewać? Ciągle pracują. A Nathan? Dalej próbuje mnie zeszmacić i jest coraz bardziej wkurzony moją obojętną postawą. Jeszcze się odegram sukinsynu.
Siedziałem właśnie w przedpokoju i ubierałem buty, miałem zamiar skorzystać z chłodnego wieczora i wreszcie wybrać się na miasto. Miałem na sobie czarne, wąskie spodnie na kant z miękkiej bawełny i bluzkę w nadrukiem pieseła wow wciśniętą za pasek w tym samym kolorze. Całkiem zabawnie. Na nogach miałem już tylko lekkie, cieniutkie, skórzane espadryle. Podciągnąłem lekko rękawy. Uhh jednak jeszcze grzeje, pomyślałem do siebie i westchnąłem głęboko. Starałem się dobierać ubrania tak, aby moja szersza i pełniejsza sylwetka wydawała się być efektem odzieży. Nie chcemy przecież zepsuć niespodzianki, prawda?
-Gdzie ty się wybierasz? I co masz na sobie? Wyglądasz jak pedał.- Warknął za mną znany mi już dobrze głos. Obróciłem się i lekko uśmiechnąłem.
-A co podobam Ci się? Pamiętaj, że jesteśmy braćmi.- odpowiedziałem niewinnie.
-Nie pierdol. Idziesz dać dupy czy jak? Gnie miałbyś nagle wychodzić, złamasie. Tylko siedzisz w swojej norze z nosem w książkach, jak kiedyś. Może sobie przypomniałeś, co? Bo ja pamiętam jak jęczałeś jak rasowa suka, a potem ze szlochem przyszedłeś do mnie po pomoc. Skoro tak Ci się podobało to po co potem skarżyć? Nie ładnie.-ciągnął, a ja czułem narastający gniew. Drań. Wzmianka o takich sytuacjach za każdym razem wzbudzała we mnie dziwne uczucia. Ból, strach, gniew. Nie mogłem sobie na to pozwolić. Jednocześnie odczuwałem lekki smutek i współczucie dla starego mnie. Nikt nie zasługuje na coś takiego.
-Nathan, powiedz, masz jakieś hobby?- spytałem spokojnym i pozornie lekkim tonem. Ten zaskoczony moim zachowaniem odpowiedział tylko.
-Nie...
-Tak myślałem. Bo widzisz nie mam ochoty być twoim wakacyjnym zajęciem. Znajdź sobie przyjaciół, pograj w gry czy podziergaj na drutach bo to się robi żałosne.- dodałem. Ten już miał mi odparować kiedy mój telefon wydał dźwięk przychodzącego powiadomienia. Wyciągnąłem telefon i odczytałem:
Sensei Yamata
Rusz dupę do parku, idziemy się poszlajać. To rozkaz, Buro! :3
-Debil- mruknąłem sam do siebie i obróciłem się do wyjścia.
-Gdzie leziesz?! Jeszcze nie skończyłem. Kto miałby pisać do takiej ofiary jak ty? Alfons? Przecież ty nie masz przyjaciół.-warknął. Idiota naprawdę nie potrafi się kłócić. I on mnie dominował?
-To pewny, chory na mózg człowiek, który postanowił zaryzykować znajomość ze mną. Nie zawracaj sobie tym główki braciszku. Stres źle wpływa na potencje.- pomachałem do niego i czym prędzej zatrzasnąłem drzwi. Naciągnąłem maskę i ubrałem okulary bo słońce wciąż jeszcze grzało i lekko mnie oślepiało.
Do Yamaty dotarłem po 10 minutach spokojnego marszu. Nie spieszyłem się, wiedziałem, że na mnie poczeka.
-Wolniej się nie dało?- szczeknął w moja stronę. Był ubrany inaczej niż zwykle. Pierwszy raz zobaczyłem go w jeansach, a nie szarych dresach i w czarnej koszulce. Tak jak ja podwinął rękawy bo wciąż było gorąco. Włosy zaczesał do tyłu ale kilka kosmyków i tak wymykało się z fryzury i opadało seksownie na czoło. Seksownie? Cholera Adams opanuj dupę. Nie teraz. Później będziesz fantazjował.
![](https://img.wattpad.com/cover/182125165-288-k785974.jpg)
YOU ARE READING
Teraz moja kolej IbxbI
Short StoryRozdziały będę wstawiać raczej często, w tygodniu co najmniej raz jak się uda! Rei to dręczony przez rówieśników licealista bez szans na pomoc nawet od własnego brata. Gdy postanawia ze sobą skończyć, nie ma pojęcia, że los postanowił zagrać na jego...