7

858 62 12
                                    

Od tamtego dnia przychodziłem na treningi codziennie. Wymykałem się o świcie, docierałem na miejsce biegiem i potem trenowałem z Yamatą dwie godziny lub dłużej. Czasem umawialiśmy się na wieczór bo nie zawsze miał czas. Dni mijały, a ja stawałem się silniejszy. Moje ciosy były coraz mocniejsze, precyzyjne. Jadłem zdecydowanie więcej i dzięki czemu nabierałem masy i energii do dalszego działania. Mój młody trener zaczął również uczyć mnie podstaw kendo i jo. Do domu wracałem cały siny ale szczęśliwy. Rodzice niczego nie dostrzegali no ale czego można się spodziewać? Ciągle pracują. A Nathan? Dalej próbuje mnie zeszmacić i jest coraz bardziej wkurzony moją obojętną postawą. Jeszcze się odegram sukinsynu.

Siedziałem właśnie w przedpokoju i ubierałem buty, miałem zamiar skorzystać z chłodnego wieczora i wreszcie wybrać się na miasto. Miałem na sobie czarne, wąskie spodnie na kant z miękkiej bawełny i bluzkę w nadrukiem pieseła wow wciśniętą za pasek w tym samym kolorze. Całkiem zabawnie. Na nogach miałem już tylko lekkie, cieniutkie, skórzane espadryle. Podciągnąłem lekko rękawy. Uhh jednak jeszcze grzeje, pomyślałem do siebie i westchnąłem głęboko. Starałem się dobierać ubrania tak, aby moja szersza i pełniejsza sylwetka wydawała się być efektem odzieży. Nie chcemy przecież zepsuć niespodzianki, prawda?

-Gdzie ty się wybierasz? I co masz na sobie? Wyglądasz jak pedał.- Warknął za mną znany mi już dobrze głos. Obróciłem się i lekko uśmiechnąłem.

-A co podobam Ci się? Pamiętaj, że jesteśmy braćmi.- odpowiedziałem niewinnie.

-Nie pierdol. Idziesz dać dupy czy jak? Gnie miałbyś nagle wychodzić, złamasie. Tylko siedzisz w swojej norze z nosem w książkach, jak kiedyś. Może sobie przypomniałeś, co? Bo ja pamiętam jak jęczałeś jak rasowa suka, a potem ze szlochem przyszedłeś do mnie po pomoc. Skoro tak Ci się podobało to po co potem skarżyć? Nie ładnie.-ciągnął, a ja czułem narastający gniew. Drań. Wzmianka o takich sytuacjach za każdym razem wzbudzała we mnie dziwne uczucia. Ból, strach, gniew. Nie mogłem sobie na to pozwolić. Jednocześnie odczuwałem lekki smutek i współczucie dla starego mnie. Nikt nie zasługuje na coś takiego.

-Nathan, powiedz, masz jakieś hobby?- spytałem spokojnym i pozornie lekkim tonem. Ten zaskoczony moim zachowaniem odpowiedział tylko.

-Nie...

-Tak myślałem. Bo widzisz nie mam ochoty być twoim wakacyjnym zajęciem. Znajdź sobie przyjaciół, pograj w gry czy podziergaj na drutach bo to się robi żałosne.- dodałem. Ten już miał mi odparować kiedy mój telefon wydał dźwięk przychodzącego powiadomienia. Wyciągnąłem telefon i odczytałem:

Sensei Yamata

Rusz dupę do parku, idziemy się poszlajać. To rozkaz, Buro! :3

-Debil- mruknąłem sam do siebie i obróciłem się do wyjścia.

-Gdzie leziesz?! Jeszcze nie skończyłem. Kto miałby pisać do takiej ofiary jak ty? Alfons? Przecież ty nie masz przyjaciół.-warknął. Idiota naprawdę nie potrafi się kłócić. I on mnie dominował?

-To pewny, chory na mózg człowiek, który postanowił zaryzykować znajomość ze mną. Nie zawracaj sobie tym główki braciszku. Stres źle wpływa na potencje.- pomachałem do niego i czym prędzej zatrzasnąłem drzwi. Naciągnąłem maskę i ubrałem okulary bo słońce wciąż jeszcze grzało i lekko mnie oślepiało.

Do Yamaty dotarłem po 10 minutach spokojnego marszu. Nie spieszyłem się, wiedziałem, że na mnie poczeka.

-Wolniej się nie dało?- szczeknął w moja stronę. Był ubrany inaczej niż zwykle. Pierwszy raz zobaczyłem go w jeansach, a nie szarych dresach i w czarnej koszulce. Tak jak ja podwinął rękawy bo wciąż było gorąco. Włosy zaczesał do tyłu ale kilka kosmyków i tak wymykało się z fryzury i opadało seksownie na czoło. Seksownie? Cholera Adams opanuj dupę. Nie teraz. Później będziesz fantazjował.

Teraz moja kolej IbxbIWhere stories live. Discover now