14

787 42 10
                                    

Spotkanie z tajemniczym bohaterem postanowiłem rozpocząć sam. To znaczy, ja ruszyłem na zwiad, a Lilah pogoniłem do jej pokoju aby przygotowała się na spotkanie z mężczyzną. Czego zresztą podjęła się z zastanawiającą, przesadną pieczołowitością.

Widząc tak gwałtowną zmianę jej nastroju, w obliczu spotkania z przecież nowo poznanym osobnikiem, postanowiłem podwoić swoją nieufność i dopilnować by nie stało jej się więcej nic złego.

Wróciłem na szybko do domu po jakieś ciuchy bardziej odpowiednie na miasto niż dresy. Wcześniej poprosiłem Lilah aby podeszła pod mój dom i tam na mnie zaczekała. Było po prostu bliżej. Nie oglądając się za siebie, wbiegłem na górę, do swojego pokoju i szybko przebrałem się w czarne rurki, kremowy, dość cienki golf i lekki, ciemny płaszcz. Tak przygotowany ruszyłem do schodów.

W salonie, jak gdyby nigdy nic, siedział mój ojciec. Przesadna nonszalancja, z jaką obracał kolejne stronice gazety regionalnej, była tak ostentacyjna, że nie mogłem się nie zatrzymać.

- Co jest, ojciec? - Zagadałem. Wiedziałem, że nie będzie miał mi za złe, że wychodzę. Tym bardziej, że jeszcze niedawno, ledwo ubrany, wbiegłem z domu nawet nie zamykając za sobą drzwi. Nie wspominając już o moim niesławnym powrocie do domu, prosto z dziupli kartelu.

Starszy podniósł łaskawie wzrok i spojrzał na mnie lekko zaskoczony. Zaraz po tym na jego twarz zabłądził delikatny uśmiech. Zgrabnym ruchem złożył gazetę i odłożył ją na stolik kawowy.

- Nie wiem kiedy przyzwyczaję się do zmiany, jaka w tobie zaszła. - Odparł. A zaraz dodał. - Oczywiście na lepsze! Nawet nie wiesz, jak bardzo cieszymy się z matką, że sobie radzisz. Nigdy nie byłeś tak rozluźniony. Nawet w domu.

Cieszyła mnie ich troska. Zastanawiałem się tylko, czy gdyby wcześniej poświęcali tyle uwagi mojej osobie, to czy wszytko potoczyłoby się inaczej.

- Wychodzę. Niedługo przyjdzie tu moja koleżanka. Poczeka na mnie, dobrze?

- Ta ślicznotka z wczoraj? - Zainteresował się starszy. Kiwnąłem głową. - Chętnie ją ugoszczę. Może się czegoś dowiem? - Posłał mi zadziorne spojrzenie. Dobrze wiedziałem o czym myśli.

- Nie molestuj jej pytaniami, tato. - Zaśmiałem się pod nosem. Zamyśliłem się na chwilę i po chwili dodałem już poważniejszym tonem. - Bądź delikatny, proszę. Tą dziewczynę spotkało ostatnio dużo złego.

Moja mina dała mu nieco do myślenia ale nie zadawał pytań. Chyba wiedział, że więcej mu nie powiem. Gdy wychodziłem zatrzymał mnie na moment w drzwiach.

- Nie pakuj się w kłopoty. - Nakazał.

- Spróbuję. - Odparłem i zamknąłem za sobą drzwi. Do kawiarni dotarłem w ciągu chwili. Miałem szybkie tępo i chciałem też jak najszybciej zakończyć tą szopkę. Wszedłem do przytulnego lokalu i rozejrzałem się.

W środku było ledwie kilka osób, a za ladą stała blond włosa pracownica. Podszedłem do niej, zamówiłem kawę na wynos i usiadłem w rogu pomieszczenia. Obserwowałem.

Na obiekt mojego zainteresowania nie musiałem długo czekać. Wyłonił się z zaplecza, ubrany na czarno, w koszuli i fartuszku zawiązanym w pasie. Spod podwiniętych rękawów wystawały barwne tatuaże, a ruda czupryna lekko podrygiwała z każdym krokiem.

Na pierwszy rzut oka nie wyglądał na osobę godną zaufania. W końcu od zawsze słuchało się o więziennych tatuażach, kryminalnych znakach czy po prostu "Rude jest wredne". Ale sposób, w jaki mężczyzna rozmawiał z dopiero co przybyłą, starszawą klientką, szybko zmienił mój osąd. Nie znaczy to, że oddałbym mu swoją koleżankę. Na razie dostałby kredyt zaufania o ograniczonych warunkach ugody.

Teraz moja kolej IbxbITempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang