- Chciałabym cię pragnąć, ale wiem, że nie mogę - wzdycha cicho, kiedy schodzę po drabinie i wpadam prosto w jej ramiona. Przyciągam ją bliżej do siebie, zaciskając palce na bluzie. - Dlaczego, Camz...?
- Masz mnie, Lo - spoglądam w jej załzawione oczy i opieram nasze czoła razem. - Masz mnie zawsze i wszędzie. Tak jak nikt nigdy dotąd mnie nie miał.
Dziewczyna przyciąga mnie mocno do swojego ciała i głaszcze mnie po plecach, oddychając głęboko. Zaciągam się mocno jej zapachem, ponownie czując się bezpiecznie.
- Razem damy jakoś radę - mruczy mi do ucha, zostawiając długi pocałunek na moim policzku.
- W szkole już pewnie gadają, prawda? - odchylam się lekko do tyłu, patrząc na nią uważnie.
- Wiedzą, co zrobili twoi rodzice. I o ślubie ze Shawn'em też - pociera skronie, wzdychając cicho.
- Tak myślałam - zawieszam głowę, ale szatynka nawet na chwilę nie pozwala mi się smucić.
Przyciąga mnie blisko do siebie, napierając lekko na moje usta swoimi. Mruczę na przyjemną pieszczotę, która wydaje się być taka odległa. Zdążyłam się stęsknić za dziewczyną przez ten czas.
Nie wiem, ile się całujemy, ale Lauren w pewnym momencie ciągnie mnie na szczyty bloku. Stajemy z boku, ukrywając się za jedną ze ścian. Wtedy zielonooka przypiera mnie do niej i przyciąga do namiętnego pocałunku. Zarzucam jej ręce na kark i pogłębiam pieszczotę, muskając czule jej wargi.
Dziewczyna unosi mnie za uda, a ja oplatam ją nogami w talii i przyciągam bliżej. Dłonie szatynki zaczynają wędrować pod moją koszulką, zahaczając o zapięcie stanika.
- Zróbmy to szybko, Lo - szepcze jej do ucha, wyginając się pod jej dotykiem. Dziewczyna mi przytakuje i stawia na ziemi, a następnie wyciąga z kieszeni foliową paczuszkę.
Niemal od razu sięgam do jej rosnącego wybrzuszenia i pocieram lekko przez spodnie. Lauren jęczy, wypychając biodra w moją stronę i ściska mój tyłek.
- Chcę ci zrobić loda - mamroczę cicho z niewinnym uśmiechem. - Mogę?
- Śmiało, Camz - uśmiecha się łobuzersko. Rozpina jednak spodnie i wyciąga penisa, ale nie ściąga ich w razie, gdyby ktoś szedł.
Klękam przed nią i łapię członka w dłoń. Powoli nią poruszam, patrząc na dziewczynę z niewinnym uśmiechem i składam drobny pocałunek na czubku główki. Lauren jęczy cicho, odchylając głowę w tył w momencie, gdy biorę ją w usta. Kręcę językiem przy napletku, wykonując rytmiczne ruchy głową i pomagam sobie ręką u podstawy.
- Cholera, Camz - skomli, zaciskając palce na moich włosach i porusza lekko biodrami. Biorę ją głębiej i dodaję pieszczoty, patrząc jej przy tym w oczy. - Zaraz dojdę - mamrocze, więc przestaję i unoszę się do góry.
Dziewczyna przywiera ustami do moich, całując mnie namiętnie i ściąga odrobinę moje spodnie wraz z majtkami. W ekspresowym tempie zakłada prezerwatywę, unosząc mnie za uda do góry i wchodzę we mnie bardzo powoli. Przymykam powieki, odchylając się lekko i muskam czule jej usta, poruszając delikatnie biodrami. Dziewczyna jęczy cicho wprost do mojego ucha i wchodzi we mnie głębiej, ale pozostaje przy tym ostrożna i czuła. Nabijam się na nią bardzo powoli, z każdym pchnięciem biorąc ją głębiej. Przyjemne ciepło rozchodzi się po moim ciele, kiedy szatynka daje mi klapsa i przyspiesza swoje ruchy.
Wbijam jej paznokcie w ramiona, odchylając się bardziej i powoli się na niej zaciskam. Dziewczyna dyszy ciężko w moje ramię, a chwilę później wchodzi we mnie gwałtownie, co jest ostatnim bodźcem do tego, że dochodzę. Szatynka wypełnia prezerwatywę, lekko cofając biodra.
- Cholernie dobrze było cię czuć, Camz - oddycha głęboko, dając mi buziaka w czoło i stawia na ziemi. Przytulam się do niej mocno, chowając głowę pod jej brodę.
- Stęskniłam się - mruczę cicho, tuląc się mocno.
- Będę przychodzić do ciebie każdego dnia - całuje mnie lekko w usta. - Kiedy twoi rodzice będą spać. Nie chcę spędzać czasu bez Ciebie.
- Razem damy radę - obiecuję, przyciągając szatynkę do pocałunku, a chwilę później wracam do swojego pokoju.
CZYTASZ
Love's to blame - Wszystkiemu winna jest miłość || Camren FF || ✅
FanfictionByła taka skomplikowana. Nikt jej nigdy nie rozumiał. Ale dostrzegłam w niej coś, co ukrywała pod maską perfekcji - małą okaleczoną duszę.