- W końcu mogę się pozbyć tej cholernej sukienki - mamrocze cicho, ciągnąc mocno za suwak. Śmieję się na to i podchodzę do niej od tyłu, pomagając jej z tym. Nie wiem, czy kiedykolwiek była bardziej urocza.
Ściąga z siebie sukienkę, stając przede mną tylko w bieliźnie. Obserwuję ją uważnie, nie mogąc oderwać wzroku od tego widoku. Jest taka piękna i seksowna.
- A ja się cieszę, że jesteś w końcu moja - mówię, patrząc na nią. - Ale teraz się ubierz, bo muszę zabrać cię w jedno miejsce.
- Na pewno chcesz, żebym się ubrała? - marszczy lekko brwi, podchodząc do mnie. Przejeżdża palcem po mojej dłoni i unosi głowę, żeby spojrzeć mi w oczy. - Teraz jestem tylko twoja, możesz to śmiało wykorzystać, Lo.
- Cwaniaczek - mruczę, a policzki dziewczyny oblewają się rumieńcem. Mimo wszystko w dalszym ciągu patrzymy sobie w oczy, nic nie mówiąc. Chwilę później obejmuję ją w talii i napieram lekko na jej usta.
Od razu zarzuca mi ręce na kark i oddaje pocałunek. Unoszę ją za biodra i sadzam na komodzie, ciągnąc lekko za jej wargę.
- Ale to będzie naprawdę szybkie, kochanie - mruczę i wyciągam z kieszeni prezerwatywę. Zsuwam spodnie wraz z bokserkami do kolan, a następnie rozrywam foliową paczuszkę zębami i zakładam gumkę na sterczącego już chuja. Co ta dziewczyna ze mną robi?
W tym samym czasie Camila ściąga swoje majtki i rozsuwa uda. Przyjmuję to jako zaproszenie i wchodzę w nią gwałtownie, jednak staram się być przy tym delikatna. Łączę nasze usta w czułym pocałunku, zaczynając się powoli poruszać. Brunetka jęczy cicho, mocno się na mnie nabijając i drapie mój kark. Poruszam się w niej nieco chaotycznie, wbijając się w nią do końca. Odchyla głowę do tyłu, skomląc i chwilę później zaciska się na moim penisie.
- Oh, Camz - jęczę cicho w jej szyję, przygryzając jej skórę, kiedy wypełniam prezerwatywę.
- Moje kochanie - uśmiecha się i głaszcze delikatnie mój policzek.
- Twoje - oblizuję usta i spoglądam jej w oczy, a następnie całuję ją czule. - Musimy się już zbierać.
***
- Babciu, to jest właśnie Camila - uśmiecham się, przyciągając dziewczynę blisko do siebie. Posyła mi nerwowy uśmiech, ale kobieta wygląda na szczęśliwą, że przyjechałyśmy.
- Lauren mówiła, że jesteś piękna, ale nie sądziłam, że aż tak - śmieje się i przytula ją delikatnie. Bardzo mnie cieszy ten widok. - Witam cię, moja droga. Czuj się jak u siebie.
- Dziękuję - unosi kąciki ust, a ja biorę babcię pod rękę i powoli kieruję nasz w stronę werandy. Pomagam staruszce usiąść, uśmiechając się do niej.
- No to kiedy ślub? - pyta, uderzając mnie przy tym w kolano, na co się krzywię. - Nic się nie starasz, wnuczko, oj nic. Nawet żadnego potomstwa nie widać. Kiedy to w ogóle były inne czasy.
- Babciu... - mówię błagalnie, posyłając Camili minę zbitego psa. Chichocze na to, kręcąc lekko głową, ale cieszę się, że chociaż na chwilę poprawiłam jej humor. - To nie po bożemu.
- A kto by się tam nim przejmował - przewraca oczami, dając mi kuksańca w bok. - Jak konar nie płonie to...
- Babciu! - rumienię się mocno, przerywając kobiecie jej wypowiedź, na co brunetka śmieje się głośno. Mamroczę cicho pod nosem, zakładając ręce na piersi. - Będziesz coś chciała, Cabello.
- Ki diabeł? - staruszka marszczy lekko brwi, kiedy na podwórko wjeżdża samochód moich rodziców, przez co kulę się nieznacznie. - Michael? Clara?
CZYTASZ
Love's to blame - Wszystkiemu winna jest miłość || Camren FF || ✅
FanfictionByła taka skomplikowana. Nikt jej nigdy nie rozumiał. Ale dostrzegłam w niej coś, co ukrywała pod maską perfekcji - małą okaleczoną duszę.