𝐍𝐮𝐞𝐯𝐞

2K 183 269
                                    

Parkowi bardzo dobrze wychodziło nie myślenie o Yoongim. Codziennie albo miał mało czasu i tylko się uczył, albo Taehyung lub Hoseok go czymś zajmowali.

Oczywiście do czasu, kiedy robiąc zakupy go nie zobaczył.
Brał właśnie mleko, kiedy to usłyszał nad sobą głos.

- Nie lubiłeś nigdy tego mleka, aniołku. Dla ciebie specjalnie kupowałem inne, bo z tym nie chciałeś pić kakao.

Jiminowi stanęło po raz setny serce i to przez tą samą osobę. Powoli się odwrócił i pierwsze co ujrzał to czarną koszulę, która według niego idealnie podkreślała sylwetkę Mina.
Potem spojrzał w górę i zobaczył roześmianą twarz, jego Lucyfera.

Park mógłby przysiąc, że zobaczył błysk radości u chłopaka, gdy ten go zauważył, ale zbyt szybko zniknął, by ten był tego pewien, że to nie było zwykłe przewidzenie.

Stali tak chwilę w ciszy i pewnie nadal by tak stali dopóki ktoś by do nich nie podbiegł.

- Yoonie, robimy dziś spaghetti czy lazanię? Bo nie wiem czy kupić makaron czy... - wtedy dopiero przybyły przed chwilą chłopak go zauważył i uśmiechnął się.

Jimin tak bardzo żałował, że go znał.

- Cześć, Park. Nie spodziewałem się, że nawet na zakupach, spotkam swojego ulubionego studenta - powiedział niejaki Jackson Wang, jego profesor i co najgorsze - chłopak Yoongiego.

- Ta.. dzień dobry, Panie Wang - odburknął patrząc się w tym momencie wszędzie tylko nie na niego.

- Jackie... znasz, Jimina? T-to znaczy, Parka? - zapytał Min, szybko się poprawiając. Przecież nie byli ze sobą blisko.

  - Tak, uczę go. Nawet ci o nim mówiłem, Minnie - odparł i cmoknął w tym czasie, jego poliki.

- Odpierdol się od mojego chłopaka, dziwko - mruknął cicho.

  - Hmm? Mówiłeś coś? - zapytał "Jackie", patrząc się na niego.

- Nie nic, zastanawiałem się tylko na głos, gdzie zniknął mój chłopak - i tylko jak te słowa opuściły jego usta, wiedział,.że będzie ich żałować.

- Ach, tak? Więc jak ma na imię, panie Park? - warknął Min, ściskając lekko swoją kurtkę.

Jimin przez chwilę pomyślał, że jest o niego zazdrosny. Ale to niemożliwe.

Milczał, bo nie mógł wymyślić żadnego sensownego imienia, a Yoongi go tylko pospieszał.

- No jak?

- Mino Yoongo - palnął szybko.

Chciał tak bardzo,  zapaść się pod ziemię. Kurwa, Mino Yongo? Jaki kretyn się na to nabierze?

- Ojeju, chcemy go poznać! - pisnął Jackson, uśmiechając się.

Czyli taki, kretyn.

- Mino Yoongo - powtórzył jego słowa, Min - dziwnie się nazywa.

- Jest Włoch. Pizzerman. Jego matka była koreanką, więc ma dosyć koreańskie imię i hm, wygląd.

Los naprawdę lubił się z niego śmiać, bo w tym momencie zza regału wyskoczył, Hoseok. I żeby tylko to, ale Hobi miał na sobie ponczo z frędzęlkami w kawałki pizzy i hiszpański kapelusz na głowę. Oczywiście, warto byłoby wspomnieć, że miał też sztuczne wąsy.

- Hola, chicos. Me llamo Mino Yoongo, I'm pizzerman!

ᴍʏ ғᴀᴠᴏᴜʀɪᴛᴇ ʟᴏᴠᴇ ʟᴇssᴏɴs |ʏᴏᴏɴᴍɪɴ|Where stories live. Discover now