𝐃𝐨𝐜𝐞

1.8K 166 210
                                    

Sytuacja była naprawdę niezręczna.
Hoseok patrzył się to na Yoongiego, to na Taehyunga, za to Kim tylko uśmiechał się bezczelnie do Mina, a Jimin chciał się tylko zapaść pod ziemię.

- Czemu mówisz o moim un poco loko, jako swoim "dziubdziusiu"? - odezwał się w końcu Jung, przerywając ciszę.

- To moje małe, sugar baby, a co!

- Co?! - krzyknęli w tym samym momencie Jimin wraz z nauczycielem.

- No właśnie, Taehyung. Co? - powiedział głos, wydobywający się zza pleców Kima.

Każdy spojrzał się w kierunku właściciela, owego głosu i zauważyli wysokiego, młodego mężczyznę.

Chłopak miał czarne włosy, które idealnie współgrały z oczami, które przypominały demona, który przybył z czeluści piekła. Również czarny garnitur i koszula, która odkrywała lekko obojczyki i mleczną skórę.

- J-Jeonggukie? - wyszeptał cicho Kim, od razu się rumieniąc.

  - A widzisz tu kogoś innego, skarbie? Nie ładnie tak kłamać wiesz, Taehyung? Myślę, że byłeś bardzo złym, chłopcem - powiedział Jeon z lekką chrypką, która zdecydowanie działała na wspomnianego chłopaka.

- Przepraszam, Kookie! - krzyknął chłopak i rzucił się na tego drugiego, całując go od razu.

To byłaby bardzo romantyczna scenka, gdyby nie głos Mina.

- Czy ktoś może mi wyjaśnić, co tu się kurwa dzieje? - warknął Yoongi, patrząc się wprost w oczy Parka.

- Yoongi, ja...

- Idźcie stąd - zwrócił się do wszystkich, patrząc się wciąż na zakłopotanego chłopaka - ty też, Jackson - powiedział gdy zauważył, że tylko jego mniemany chłopak, nie ruszył się z miejsca.

Takim sposobem zostali sami, a pomiędzy nimi można było zauważyć, że oboje nie wiedzą jak zareagować na dzisiejszą sytuację.

- Yoongi, tak bardzo przepraszam, nie wiedziałam, że tak się wszystko potoczy, przepra...

- Och, zamknij się w końcu, Jiminnie - syknął Min i jednym ruchem zgarnął mniejszego w swoje ramiona i połączył swoje usta z tymi drugimi.

Pocałunek był słodki, mimo słów starszego, nie był on brutalny. Był czuły, wyrażający całą tęsknotę i uczucia. Mimo całego gniewu i zazdrości, Park poczuł się kochany.
Oderwali się od siebie, przykładając do siebie czoła.

- Nie musisz tyle gadać, Jimin. Wiem. Oboje wiemy jak to wszystko wyszło. Będę szczery skarbie, na początku chciałem zabawić się tak samo Tobą, jak kilka lat wcześniej ty mną. Ale nie mogę Park. Kurwa nie mogę, patrząc na Ciebie widzę tylko to co do Ciebie czuję. Zazdrość o tego cholernego Mino Yoongo, który jak oboje dobrze wiemy, to ten idiota Hoseok - zaśmiał się na chwilę cicho, powodując tym ruch motyli w brzuchu Jimina - tęsknotę, za twoimi ustami, ciałem, za tym słodkim marszczeniem noska na chwilę gdy chcesz kichnąć, za zniknięciem tych twoich cudnych oczu, gdy się śmiejesz. I miłość, kochanie. Czuje niewyobrażalną miłość do Ciebie, a to uczucie nie znika od dobrych kilku lat, dlatego, słoneczko - spojrzał się na niego, a Jimina po raz trzeci zobaczył jak starszy ma łzy w oczach - proszę, zostań znowu mój, tym razem na zawsze.

Wszyscy mogliby teraz zwyzywać Jimina, za to jaki jest łatwo wierny, lub idiotyczny, ale on tak bardzo kochał tego starszego mężczyznę, że jego serce omało nie wybuchło z tych wszystkich emocji.

- Będę twój, Yoongi. Na zawsze - wyszeptał i znowu pocałował tego swojego idiotę. I tylko jego.

Wszyscy przyglądali się młodej parze zakochanych, którzy uśmiechając się, skradali co chwilę delikatny pocałunek.

Więc młody kelner zrobił to, co było najlepsze w tym wypadku. Bo on był idealnym kelnerem.

- To ja może od razu przyniosę rachunek?

Och i trzeba wspomnieć, że ta restauracja była tą samą, w której byli na pierwszej randce.

a/n xoxo, wiecie, że już za chwilę koniec tego ff?  Myślę, że jeszcze z jeden rozdział, lub dwa. Całuski, miłych wakacji!!!

ᴍʏ ғᴀᴠᴏᴜʀɪᴛᴇ ʟᴏᴠᴇ ʟᴇssᴏɴs |ʏᴏᴏɴᴍɪɴ|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz