Prolog

1.8K 119 65
                                    

Znowu pada deszcz. Nie jest to dla nikogo nowość, gdyż deszcz w Seulu pada dość często. Seungmin od dziecka go lubił. "To tak jakby niebo płakało" - powtarzał sobie. Krople deszczu, symbolizują jego łzy.
Łzy spowodowane przykrościami tego świata.
Nienawiścią.
Podłością.
Wandalizmem.
Bestialskością.
Smutkiem.
Rozpaczą.
Depresją.

No właśnie: depresja.
17 letni chłopiec borykał się z nią już od paru lat. Mniej więcej od początku gimnazjum. Nie miał złego dzieciństwa. Rodzice go kochali.
Seungmin wiedział, że tak było. Zawsze poświęcali mu masę uwagi. Tym bardziej, że był jedynakiem. Nie musiał z nikim się nimi dzielić.
To nie ich wina.
Nie oni stworzyli społeczeństwo - a to właśnie ono go zniszczyło.
Nie oni są winni temu co go spotkało.
Oni go nie poniżali, ani nie wyzywali od najgorszych. Ba! Nigdy nawet nie podnieśli na niego ręki.
W szkole, jednak bardzo często, zdarzało mu się oberwać. A to od kolegi z klasy, a to od nauczycielki. Seungmin był wzorowym uczniem. Miał świetnie oceny. Nie dlatego, że dużo się uczył.
Nie.
Po prostu był cholernie zdolny. Nauka nowych rzeczy przychodziła mu od niechcenia.
Uczniowie nie lubili go z jednego, bardzo ważnego dla nich powodu: Seungmin pochodził z bardzo bogatej i zamożnej rodziny. Nienawiść kolegów spowodowana była zazdrością. Często okradali bruneta z pieniędzy, czy drogich, markowych przedmiotów, które posiadał. Potrafili zabrać mu dosłownie wszystko. Od przyborów szkolnych, po strój na lekcję wychowania fizycznego, której 17-latek tak bardzo nienawidził. Zwykle nie narzekał, gdy jego strój magicznie znikał. Wolał zarobić jedynkę i przesiedzieć dwie godziny na ławce, niż bać się, że podczas gry w zbijaka, piłka rozwali mu głowę. Jego "koledzy" z klasy uważali go za idealny, żywy cel i worek treningowy. Zdarzało mu się dostać piłką, nawet gdy nie ćwiczył. Pewnego dnia, siedząc na ławce i przyglądając się grze, "niechcący" oberwał w głowę od Heo Hyunjoona ze swojej klasy i musiał udać się do higienistki, aby ta opatrzyła krwawiącą ranę na jego czole.
Zazdrośni byli również o jego doskonałe wyniki w nauce. Posiadał wiedzę większą, niż nie jeden uczeń. Ich niechęć do Seungmina powodowała, iż chłopak nie miał kolegów. Żadnych. Nie miał się z kim spotykać po lekcjach. Nie miał z kim gadać, czy pograć w piłkę nożną, jak każdy, normalny nastolatek. Dlatego zwykle coś czytał, uczył się, albo pisał, dla zabicia czasu. W dodatku miał świetną pamięć. Wystarczyło, że przeczytał pierwszą, lepszą notatkę w książce raz, a już potrafił ją bezbłędnie wyrecytować.
Nauczyciele również się nad nim znęcali. Nie była to jednak jego wina. Skądże znowu.
Nie lubili go tylko dlatego, że był oczerniany przez innych uczniów. Ludzie z jego klasy jawnie przyznawali się przed Seungminem do gadania bzdur na jego temat do nauczycieli. Zdarzały się przypadki, kiedy to ośmieszali go w czasie lekcji. Zwykle to on obrywał od nauczyciela. Albo dostawał po łapach linijką, albo uwagą do dziennika.
Wszystko zależało od humoru danego nauczyciela.

Seungmin nigdy nie wyznał rodzicom prawdy na temat prześladowań w szkole. Wracając do domu po szkole, zakładał maskę pozornie szczęśliwego chłopca, posiadającego grono dobrych znajomych. Codziennie, gdy szedł spacerkiem do domu, wybierał jak najdłuższą trasę, aby móc dokładnie zastanowić się nad kolejną bajeczką odnośnie szkoły, którą przedstawi rodzicom, gdy tylko ci zapytają go: "Jak było w szkole?". Robili to codziennie. Seungmin - jako, że był oczytanym chłopcem, o bardzo bujnej wyobraźni - zawsze wymyślał nową historię. Ani razu nie zdarzyło mu się, żeby się powtórzyła. Marzenia i wyobraźnia były dla chłopca jedynymi rzeczami, które pozwalały mu na oderwanie się od tej przebrzydłej rzeczywistości. Często odpływał, aby znaleźć się w innym wszechświecie - z daleka od domu, szkoły, rodziny, swoich prześladowców, nauczycieli i swojego osiedla "bogaczy", którego tak bardzo nienawidził. Nigdy nie "przenosił się" myślami do jakiegoś konkretnego miejsca, chodź czasem przypominały one tereny, które Seungmin widział w książkach, czy na filmach. Najczęściej kojarzyły mu się z Australią, lub Florydą w Stanach Zjednoczonych. Obydwie te krainy bardzo go fascynowały i marzył, żeby chodź na chwilę się tam znaleźć w przyszłości. 

Siedemnastolatek rzadko wychodził z domu. Rodzice bardzo martwili się o jego kontakty z rówieśnikami poza szkołą. Często pytali: "Dlaczego nie wychodzisz z kolegami pograć w piłkę, albo na spacer?", na co Seungmin zawsze odpowiadał, że jest zmęczony, ma ważny sprawdzian i musi się uczyć, albo jego koledzy najnormalniej w świecie są zajęci i nie mają dla niego czasu. Matka i ojciec chłopaka ufali mu bezgranicznie i wierzyli w każdy kit jaki im wciskał. Czasem było mu wstyd przed samym sobą. Czuł jakby karmił swoich własnych, ukochanych rodziców kłamstwami. "To dla ich dobra" - powtarzał sobie. - "Nie chcę, żeby obwiniali się za wychowanie syna nieudacznika i wyrzutka". 

Chłopak bał się ludzi. Przynajmniej tak mu się wydawało. Nie lubił rozmawiać z innymi, a gdy już musiał - nigdy nie utrzymywał kontaktu wzrokowego na dłużej niż pięć sekund. Spojrzenie innych przerażało go. Cały czas czuł się obserwowany: w szkole, na ulicy, nawet we własnym pokoju. Dlatego też Seungmin zawsze i wszędzie przemieszczał się pieszo. Bał się wzroku innych ludzi w autobusach. Nie wspominając już o kontakcie fizycznym. "Przecież ktoś mógłby mnie nie chcący dotknąć, tracąc równowagę podczas jazdy" - wmawiał sobie. Bezpieczniej jest chodzić. Samemu. Na otwartej przestrzeni i świeżym powietrzu. Zdrowiej.

Tyle, że chłopak wcale nie martwił się o swoje zdrowie. Wręcz przeciwnie - na każdym kroku próbował się wyniszczyć. Unikał jedzenia jak ognia. Zawsze powtarzał sobie, że będzie jadł, tylko wtedy, gdy poczuje się źle. Gdy zacznie robić mu się słabo, czy głód zacznie być nie do wytrzymania. Nie miał zaburzeń odżywiania. Wcale nie chciał schudnąć. Nie zależało mu na swoim wyglądzie. Chciał po prostu jeszcze bardziej się wyniszczyć. Chciał, żeby jego organizm słabł z każdym dniem, aby nie miał siły do dalszego działania. Miał nadzieję, że pewnego dnia położy się spać i już się nie obudzi.
Chłopak zawsze ubierał się w za duże bluzy lub koszule, które dokładnie zasłaniały jego posiniaczone ramiona, pełne ran i blizn po ostatnich spotkaniach z żyletką.
Samookaleczanie  - kolejna rzecz jaką chłopak praktykował, aby się wykończyć.
Seungmin ją uwielbiał. Żyletki z czasem stały się jego najlepszymi przyjaciółkami. Zawsze miał je blisko. Mógł im się wygadać i zwierzyć. Zawsze mu pomagały.
Chłopak całe dnie spędzał na portalach społecznościowych, przeglądając posty ludzi, z podobnymi problemami. Nigdy jednak nie chciał nikogo stamtąd poznać osobiście. Po prostu lubił czytać o problemach innych. W jakimś sensie go to uspokajało. Najbardziej podobały mu się posty pewnej alkoholiczki z Busan.
Alkohol, papierosy, narkotyki - trzy rzeczy, od których Seungmin trzymał się z daleka. Dosłownie go obrzydzały. Można było powiedzieć, że był czymś w rodzaju abstynentem. Uważał używki za najgorsze zło tego świata. Wiedział, że pomogły by mu jeszcze bardziej zniszczyć siebie i swój organizm, lecz pałał do nich zbyt wielką niechęcią, żeby ich spróbować. Sam nawet nie wiedział, dlaczego tak bardzo ich nienawidził. Mimo wszystko, zaklinał ludzi, którzy wymyślili używki.

Seungmin często zastanawiał się, czy jego życie mogłoby stać się lepsze. Czy  istnieje ktoś lub coś co mogło by mu pomóc. Zmienić jego nastawienie i światopogląd. Ktoś kto by go zrozumiał i kochał takim jaki jest...
Miłość.
Pojęcie, które było dla chłopaka zupełną abstrakcją. Często obserwował w szkole "zakochane pary", obściskujące się na szkolnych korytarzach. Zdarzało mu się też widywać je na ulicy. Jego rodzice również nie ograniczali się w czułościach pomiędzy sobą. Seungmin nigdy jednak nie czuł pociągu seksualnego do nikogo. Ani do żadnej dziewczyny, ani do żadnego chłopaka. Czuł, że nie jest w stanie kochać. Uważał, że jeśli miałby się w kimś zakochać to tylko i wyłącznie w czyimś sercu. W czyimś sposobie bycia i duszy. Wygląd nie liczył się dla niego w żadnych stopniu.
Wątpił jednak w znalezienie miłości. Wiedział, że i tak nigdy nie uda mu się z nikim normalnie rozmawiać, czy pozwalać się dotknąć. Nie był przekonany, czy z kimkolwiek będzie umiał czuć się bezpiecznie i swobodnie. Wątpił, że uda mu się komukolwiek zaufać...
Mylił się.
Zmienił zdanie dopiero, gdy poznał jego...
On zmienił jego świat. Zmienił jego życie na lepsze.
Jednak, gdy Seungmin zdał sobie z tego sprawę, było już za późno...





--------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że się podobaaaaaaaa

btw wszystkiego najlepszego han_raesoo i love youuuuuuu

~  Maya 🥀

HURT || SeunglixWhere stories live. Discover now