21

3.5K 186 80
                                    

Po krótkiej rozmowie i czterech kieliszkach wina skończyliśmy kolację i teraz moje kochanie zabiera wszystkie brudne naczynia do kuchni, ale zostawia nasze kieliszki, w których jest jeszcze trochę tego dobrego trunku.

Wstaję sobie i powoli zaczynam ruszać biodrami w rytm melodii. Mam wrażenie, że ją znam, ale nie mogę sobie jej przypomnieć. Słyszę ciche miauknięcie pod moimi nogami, więc schylam się, aby podrapać małego kotka za uszkiem. Takie miękkie...

Prostuję się szybko, ciągle bujając się na boki, i tracę równowagę. Zamykam oczy, szykując się na bliskie spotkanie z podłogą, ale zamiast tego czuję przyjemne ciepło dużych ramion wokół mnie.

- Znowu mnie ratujesz? - chichoczę i otwieram oczy, aby zobaczyć piękne, niebieskie tęczówki. Aż robi mi się trochę gorąco...

- Widocznie zawsze lecisz w moje ramiona – puszcza mi oczko i posyła mi flirciarski uśmiech, co tylko potęguje mój chichot.

Wstajemy powoli i w końcu dociera do mnie, skąd znam tę piosenkę. To była ulubiona piosenka moich rodziców. Kurde, jak ja jej dawno nie słyszałem... Zaczynam mamrotać tekst, chociaż praktycznie nie pamiętam żadnych słów. Lance dołącza do mnie i teraz razem śpiewamy, patrząc sobie w oczy.

Take my hand... – zakładam mojemu chłopakowi ręce na szyję.

- ... Take my whole life too... - Latynos łapie mnie w pasie i przysuwa do siebie, poruszając naszymi biodrami w rytm piosenki.

- ... For I can't help... - zbliżamy do siebie usta, a ja patrzę na jego czerwone, pełne wargi, pragnąc poczuć je na swoich, które oblizuję nieznacznie.

- ... Falling in love with you...

Kończymy razem i w tym samym momencie nasze usta napotykają na siebie. Mruczę cicho, całując te słodkie, smakujące winem wargi, i daję się ponieść. Podnoszę jedną nogę i opieram mu ją na biodrze, a on w odpowiedzi chwyta mnie mocno za udo. Skaczę na niego i oplatam go ciasno, wpijając mu się w usta.

Mój niebieskooki mężczyzna obejmuje mnie, jakby bał się, że za chwilę znowu upadnę, przez co uśmiecham się ledwie wyczuwalnie, pogłębiając pocałunek i powoli kręcąc biodrami. Lance wzdycha cicho, opadając ze mną na kanapę.

W końcu może puścić moje nogi i zając się resztą mojego ciała ...ale tego nie robi.

Marszczę trochę brwi, ale nie przestaję okupować ciepłych warg. Kładę dłonie na jego rozgrzanych policzkach i przyciągam je bliżej swojej twarzy, dociskając swoje ciało do jego piersi i naciskając zachęcająco na jego kroczę. Dalej nic. Jedyne co dostaję, to ciche westchnięcie.

Odsuwam się nieznacznie od szatyna i patrzę mu w oczy z niezrozumieniem, dysząc lekko.

- Co jest...? - pytam, a Latynos tylko kręci delikatnie głową.

- Nie możemy w łóżku za każdym razem, jak tylko się pocałujemy. To nieodpowiednie.

Co?

- Ale... Przecież... - gubię się w słowach, a wcześniej wypite wino mi w tym nie pomaga. - Nie robimy nic złego! - krzyczę jak małe dziecko.

Lance uśmiecha się delikatnie i kładzie swoją dużą, ciepłą dłoń na moim policzku, który gładzi kciukiem.

- Nigdzie nam się nie spieszy. Będziemy mieć jeszcze dużo okazji na te sprawy...

Nie! Nie zgadzam się! A co jeśli jutro spotkasz jakąś seksowną laskę, z którą nie będę miał żadnych szans?! I zapomnisz o mnie?!

Gryzę się w język i zamiast wykrzyczeć mu to wszystko w twarz, przyciągam go do siebie i przyciskam swoje usta do tych naprzeciwko.

Niegrzeczny UczeńDonde viven las historias. Descúbrelo ahora