7. Chłód.

1.1K 101 5
                                    

··················································································································

***

Ciemne chmury przysłoniły błękit nieba, gdy ujrzał go w krwistoczerwonej koszuli, która doskonale współgrała z marmurowym odcieniem jego skóry. I choć uśmiech nie widniał na ustach Malfoy'a, dla Potter'a wyglądał on idealnie.

Pierwsze krople deszczu wylądowały miękko na ciemnych włosach, gdy wspólnie przemierzali ulice. Cel ich podróży był odległy, a pogoda z każdą sekundą pogarszała się. Dlatego chwycił chłodne palce Malfoy'a i zaczął biec. Po kilku minutach ciasna uliczka stała się miejscem ich schronienia. Ciała mężczyzn dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Wzajemnie obserwowali swe oczy, pomimo przeszkadzającego deszczu.

— To niedorzeczne — szepnął Wybraniec, przybliżając się do twarzy blondyna — chyba się w Tobie zakochuję.

Naparł na jego mokre wargi, dzięki czemu poczuł smak nikotyny, ten który towarzyszył im za pierwszym razem. Ciepłe dłonie ulokował na biodrach rówieśnika, pogłębiając pieszczotę. Pragnęli więcej i więcej, dlatego szybko dotarli do mieszkania Malfoy'a. Przemoczone ubrania szybko znalazły się na ciemnym parkiecie, a sypialnia wypełniła się jękami. Wreszcie byli jednością.

***

Palce wplątane w jasnych kosmykach wywołały u blondyna niewielki uśmiech, a cisza dawała mężczyznom chwilę ukojenia, po upojnym zbliżeniu. Jednakże ciepło jego palców zniknęło, pozostawiając po sobie chłód. Ręka jasnookiego szybko ulokowała z powrotem dłoń Potter'a na głowie fretki, wywołując u młodszego cichy śmiech.

— Mogę o coś zapytać? — twierdzące skinienie głowy posłużyło za odpowiedź.

— Jaki był powód, dla którego porzuciłeś magię? Nie tęsknisz za nią?

Momentalnie oczy Dracon'a otworzyły się szerzej, a ciało spięło się. Nie był przygotowany na takie pytania.

— Wiesz, że... całe moje życie uciekam. Od niej również postanowiłem uciec.

To nie tak, że go okłamał. Po części tak było, więc po co miał wyjaśniać okoliczności, w jakich jego magia zniknęła. A on nie wnikał, próbował jedynie zrozumieć. Chciał znać powód jego smutku.

— Myślałeś kiedyś, żeby wrócić do Wielkiej Brytanii?

Myślę o tym każdego dnia.

— Nie wiem, Harry. Z jakiegoś powodu opuściłem tamto miejsce. Czy muszę do niego powracać?

Cisza ze strony Potter'a zabolała go, choć nie powinna. Brunet był ciekawy jego przeszłości. Miał do tego prawo, w końcu na tym polegają związki. Tyle, że Malfoy nie chciał rozdrapywać starych ran.

— Wiesz, że dzisiaj mija sto dni od naszego ponownego spotkania?

Sto dni.

— Myślałem nad wynajęciem jakiegoś małego mieszkania.

— Co? — chłodne tęczówki skrzyżowały się z zielonym spojrzeniem Wybrańca.

— Choć nasza relacja wciąż jest dość niepewna jesteś dla mnie ważny, Draco. Jeżeli nie chcesz wrócić do domu, ja powinienem tu zostać.

— Nie! — nagła reakcja blondyna wydała się dziwna zielonookiemu — Nie powinieneś. Ja.. Chcę, żebyś był szczęśliwy.

— Jestem szczęśliwy. Szczęśliwy z Tobą.

— Nie rozumiesz. Nie mogę Cię dalej krzywdzić. Zakończmy to.

Policzki blondyna szybko pokryły się łzami. Niedowierzanie owładnęło twarz bruneta. Nie tak wyobrażał sobie koniec tego dnia.

— Ale..

— Wiedziałem, że to się nie uda.

— Draco, poczekaj. Nie rozumiem co..

— Nie, proszę idź już. Idź i nigdy tu nie wracaj. Nie zasługujesz na cierpienie.

Spełnił jego prośbę, jednak nie mógł zapomnieć bólu w jego oczach. Tego chłodu.

***

Udawał, że wszystko z nim w porządku, choć izolował się od zabójczych oczu Potter'a. Udawał, że daje sobie radę, choć ból niszczył go od środka. Udawał, że żyje, choć tak naprawdę był martwy, a kolejna wiadomość od bruneta potwierdzała, że powinien odebrać sobie życie dawno temu.

Potter: Dlaczego zdecydowałeś się puścić moją dłoń?

Potter: Lubiłem chłód twoich palców.

Zamknął oczy.

— Muszę ją puścić, abyś mógł być szczęśliwy.

— Nie powinieneś lubić tego chłodu. Chłód nie jest niczym dobrym.

***

··················································································································

Wybaczcie, że tak późno.

czarna poetka. 

I. Chłopiec na pocieszenie  | Draco Malfoy/Harry PotterWo Geschichten leben. Entdecke jetzt