19. Zepsuty.

644 68 22
                                    

··················································································································

***

          Brak snu, wyczerpująca praca, a także całonocne przesiadywanie w oknie, to wszystko spowodowało wzrost temperatury jego ciała i męczący, mokry kaszel. Oddychanie stało się wręcz niemożliwe przez zatkany nos oraz bolące płuca, a kryształowe oczy przybrały czerwony kolor. W takim stanie ledwo trafił do pracy, chociaż nie potrafił unieść nawet szklanki, nie wspominając już o gorących daniach. Omal nie wpadł na stolik, gdy nagle zakręciło mu się w głowie. To dlatego po otrzymanym nakazie powrotu do domu wybrał numer Aleksandra. Co prawda był to wolny dzień mężczyzny, jednak Malfoy nie miał się do kogo zwrócić, a sam nie dotarłby do domu. Dlatego kilkanaście minut później, po okrutnej walce z własnym ciałem ujrzał pastelowe włosy i zmartwione czekoladowe oczy.

— Jedziemy do lekarza. Bez dyskusji.

I tak oto pół godziny później, dzięki znajomościom rówieśnika usłyszał diagnozę. Zapalenie płuc z dodatkowym paskudnym przeziębieniem. Antybiotyki, syropy, maści i spreje dołączyły do niekończącej się listy lekarstw dwudziestodwulatka, aż wreszcie powrócili do mieszkania na poddaszu. Różowowłosy pomógł brunetowi we wszystkich potrzebnych czynnościach, od ściągnięcia butów, poprzez połknięcie przerażającej ilości tabletek i ułożenie chłopaka do łóżka. Następnie zajął się przygotowaniem porządnego, ciepłego posiłku, który po kilku godzinach snu ciemnowłosego, zjedli razem. Potem razem obejrzeli odcinek serialu, aż starszy zaczął zbierać się do wyjścia. To właśnie wtedy długie, jakże zimne palce Malfoy'a spoczęły na nadgarstku drugiego chłopaka, a zachrypnięty głos zwrócił się z nietypową prośbą.

— Zostań ze mną. 

Resztkami sił pociągnął go do siebie, tak że jasnowłosy upadł na łóżko, a ich wzrok spotkał się ze sobą.

— Draco, ja nie jestem..

— Wiem, pamiętam twoją dziewczynę. Po prostu zostań tak jedną noc. Boję się, że mogę zrobić sobie krzywdę.

Więc został.

***

          Dał się namówić na krótkie oderwanie od rzeczywistości. Czterogodzinna podróż minęła im na śpiewaniu piosenek i śmiechu. Do samego końca Potter nie znał celu ich podróży, dopóki nie ujrzał niewielkiego, drewnianego domku. Uśmiech powiększył się na twarzy bruneta, gdy narzeczony z trudem wciągnął go do środka, ukazując przytulny salon. Aparat leżący na stoliku nie uszedł uwadze Potter'a, który natychmiast sfotografował swojego ukochanego, zaraz po tym ich wargi spotkały się ze sobą. Potrzebowali kilku chwil we dwoje.

           Podczas marszu trzymał jego ciepłą rękę i obserwował skupioną twarz młodszego. Zmarszczone brwi sugerowały, że blondyn odbiegł w świat myśli i nie miał zamiaru zwracać uwagi na Wybrańca.

— Skarbie, co się dzieje? — i nagle twarz chłopaka rozpromieniła się, a łagodne spojrzenie jakim obdarzył starszego wywołało uśmiech.

— Po prostu nie mogę uwierzyć, że.. Za trzy miesiące będę mógł nazywać Cię swoim.. mężem.

— Powtórz to.

Nie sądził, że jedno słowo może być tak cudowne.

— Co dokładnie?

— Mój mąż. Tylko mój.

Uwielbiał smak jego ust.

***

          Udawał. Przyodziewał się w uśmiech, choć nie miał sił na najmniejszy ruch. Z boku obserwował szczęście Aleksandra, który oddalił się od niego. Nie wytrzymywał, a i tak zachowywał spokój. Wiedział, że nie dawał rady i nic z tym nie robił. Łykał lekarstwa, jednak nic się nie działo. Był zepsuty. Nie należał do nikogo i nikt nie chciał tego zmienić. Dlatego mieszkanie na poddaszu stało się kolejnym więzieniem, miejscem, od którego uciekał.

Nienawidził siebie za to, że nie jest taki jak inni.

          Dostrzegał zmartwienie w czekoladowych oczach, jednak nic nie powiedział. Nic, dopóki Aleksander nie zaciągnął go na zaplecze, gdzie zażądał wyjaśnień.

— Co się dzieje?

— Nic.

— Przecież widzę. Znowu zacząłeś?

Nie spodziewał się po nim takich słów. Myślał, że znają się na tyle dobrze, że.. Z resztą, co on sobie myślał? Aleksander ograniczył ich relację, odkąd "spędzili wspólnie noc", choć nic się nie wydarzyło. Przestał odpisywać na wiadomości, jego jedynym śladem w życiu Malfoy'a pozostawał pluszowy miś.

— Co by to dało? Przecież w taki sposób Cię nie odzyskam.

— Draco, ja..

— Znowu chcesz mi powiedzieć, że nie jesteś gejem?

— Nie, znaczy.. też, ale..

— Tęsknie za Tobą, wiesz?

Łzy stanęły w kryształowych oczach. Zapomniał już, jak to jest być niechcianym, zapomniał uczucia samotności, która niegdyś towarzyszyła mu co dzień i co noc.

— Pytałeś co się dzieje. Cholernie za Tobą tęsknie.

Cisza zabolała go potwornie. Pragnął uśmiechu, a kolejny raz otrzymał ból.

— Przepraszam. Myślę, że nie ma już miejsca dla Ciebie w moim życiu. Z moją dziewczyną planujemy przeprowadzkę.

Pierwszy raz tak trudno było mu się uśmiechnąć.

— Rozumiem. W takim razie.. życzę Wam szczęścia.

Nie należał do nikogo i nikt nie chciał tego zmienić, a przez to nienawidził siebie, że nie jest taki jak inni.

***

··················································································································

Niestety przez wzgląd na klasę maturalną publikacja rozdziałów ulega zmianie: sobota w godzinach popołudniowych, wieczornych.

Dziękuję za uwagę.
czarna poetka.

I. Chłopiec na pocieszenie  | Draco Malfoy/Harry PotterWhere stories live. Discover now