46

4.9K 369 110
                                    

Jimin nie bez powodu chciał wybrać miejsce. W przeszłości, gdy byli jeszcze nierozłącznymi przyjaciółmi mieli swój własny cichy raj, o którym nie miał pojęcia nikt, poza nimi samymi. Może nie było nic wyjątkowego w małym moście nad wolno płynącym strumykiem, ale fakt, że nikt tędy nie chodził i zawsze byli tutaj sami, w ciszy i spokoju, rozkoszując się tylko swoją obecnością dodawał mu plusów.

A tego właśnie różowowłosy chłopak chciał. Aby byli sami i nikt im nie przeszkadzał. Poza tym liczył też, że ich stare miejsce wzbudzi wspomnienia w starszym.

Ale, ale. Przecież to nie miał być wywiad, a randka. I z tego właśnie powodu Jimin niósł ze sobą wielką torbę, którą gdy tylko zobaczył Yoongi, to wybałuszył oczy i całą drogę próbował dowiedzieć się co takiego skrywa w środku. Nie dowiedział się, a gdy stanął na przestarzałym moście jego serce zabiło szybciej.

Obserwował strumyk, który prezentował się pięknie na tle zachodu słońca. Wydawało mu się, że odleciał tylko na chwilę, ale gdy odwrócił wzrok i ujrzał Jimina siedzącego na rozłożonym kocu z pizzą i jego ulubionym piwem - zastanawiał się ile czasu minęło tak naprawdę.

- Siadaj, póki jest jeszcze w miarę ciepła - poklepał miejsce obok, a drugi wykonał jego polecenie w zwolnionym tempie, obserwując młodszego ze zmrużonymi oczami.

- Kto ci sprzedał alkohol? - spytał bacznie obserwując chytry uśmieszek swojego towarzysza.

- Nikt - wzruszył ramionami - Jungkook kupił.

Yoongi westchnął, kręcąc głową i bez zbędnych komentarzy chwycił w dłoń kawałek pizzy, która też swoją drogą była jego ulubioną. Jak młodszy mógł aż tak trafić w jego gusta?

Zajadali się w spokoju, co chwila posyłając sobie ukradkowe spojrzenia. Min był zafascynowany pomysłem młodszego, a dodatkowo czuł, że właśnie dzisiejszego dnia może dojść między nimi do czegoś więcej. Bo skoro Jimin sam tak się starał i jeszcze sam przyznał, że mógł się w nim zakochać, to coś znaczyło, prawda? Niestety myśli Parka były kompletnie odmienne od tych swojego towarzysza. Dzisiejszy dzień mimo romantycznej scenerii nie był dobry. Musiał dowiedzieć się wszystkiego ze szczegółami i jeszcze postarać się wydusić z siebie to kim kiedyś dla niego był. Wiedział, że Yoongiemu ten temat wcale się nie spodoba i zapewne znów zepsuje im randkę, ale nie miał wyjścia.

Pizza nie była duża, a po chwili nie było jej już wcale. Jedyne co im pozostało to ostatnie łyki piwa. 

Jimin trzymał w dłoniach swoją puszkę, nerwowo ją obracając i szykując się na rozpoczęcie możliwe, że najtrudniejszej rozmowy w jego życiu.

Odwrócił się, gdy w miarę zebrał się w sobie, jednak cała ta odwaga wyleciała, gdy dostrzegł jak blisko jest chłopak.

- P-poczekaj - wyjąkał, gdy zrozumiał co tamten zamierza zrobić - Musimy najpierw coś wyjaśnić - odchrząknął, starając się brzmieć stanowczo, co spowodowało zmarszczenie noska Yoongiego. Zdecydowanie nie spodobało mu się, że Park przerwał w takiej chwili, ale pozwolił mu mówić - Tylko proszę, nie gniewaj się - odsunął delikatnie twarz starszego, bo ta bliskość zawstydzała go - Jak doszło do tego wypadku?

Yoongi słysząc do pytanie warknął pod nosem i odsunął się jeszcze dalej. Wzrok wbił w wodę przed nimi, a wargę boleśnie zagryzł, znów kłócąc się z samym sobą w myślach.

- Chyba miałem przyjaciela - zaczął, nie będąc pewnym czy może go tak nazwać, bo niestety pamięć zostawiła po nim tylko jedno wspomnienie - Miał... wypadek, a ja nic z tym nie zrobiłem - przegryzał swoją wargę coraz bardziej, a Jimin zmarszczył brwi - Nie żyje - zaśmiał się niezręcznie, a oczy młodszego nie mogły otworzyć się szerzej.

- Przecież jest...

- Moja matka po tym zaczęła być jeszcze dziwniejsza, niż zwykle - przerwał mu, jakby nawet nie zauważając, że różowowłosy chciał się wtrącić - Ciągle się kłóciliśmy, on był chyba też tematem tych kłótni. Nie wiem czy dobrze zrozumiałem, ale jego śmierć ją ucieszyła, bo twierdziła, że robił ze mnie geja - Yoongi sam nie wierzył, że wszystko mu przechodzi przez gardło tak gładko. Jakby wypłakał już wystarczająco łez na tą historię - Broniłem go, a ona... - zawahał się, a Jimin położył dłoń na jego ramieniu - Chyba chciała mnie zabić - zaśmiał się głośno - Nigdy nie uwierzę w to, że to był wypadek, nigdy.

Jimin nie mógł w to uwierzyć. W jego gardle powstała ogromna gula. Zawsze uważał matkę swojego przyjaciela za cudowną kobietę. Gdy go odwiedzał posyłała mu ciepłe uśmiechy i zanosiła im do pokoju ciasta. Czy to wszystko były tylko pozory? Czy po tym jak wychodził odkrywała swoją prawdziwą twarz, o której jego najlepszy przyjaciel nawet mu nie wspomniał? Wiedział, że zapewne nie chciał go martwić, ale bardziej od tego wszystkiego zastanawiał go jeden fakt. Czy pani Min zauważyła jego zachowania wobec starszego? Sam Yoongi zdawał się wtedy nie widzieć w ich relacji nic poza przyjaźnią. A może nie chciał widzieć przez homofobiczną matkę?

Łzy spłynęły po jego policzkach. Był zły na siebie, bo przez tyle lat patrzył na Yoongiego złowrogo. Myślał, że zostawił go specjalnie, a na korytarzu usilnie stara się go nie dostrzec, a tak naprawdę to on miał większe problemy od niego.

I wciąż jedna kwestia pozostawała niewyjaśniona.



➵➵➵

Powiem wam, że następny też będzie opisowy;)

invariably • yoonminWhere stories live. Discover now