25 listopada

1K 146 27
                                    

- Cześć, Tae! - przywitał się Hoseok, gdy wszedł do mieszkania kolegi. - Jak się czujesz?

Taehyung stał i patrzył na niego. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Był zły, cholernie zły, a optymizm jego przyjaciela jeszcze bardziej go irytował.

- Co się tak patrzysz? Stało się coś? - spytał po chwili nieco zmartwiony Jung.

- Tak, stało się.

- No to mów, a nie owijasz w bawełnę - zaciekawił się starszy.

- Możesz mi, kurwa, powiedzieć, dlaczego nagadałeś tych bzdur temu doktorowi? - spojrzał na niego z gniewem.

- Ale jakich bzdur?

- Nie udawaj idioty! Powiedziałeś mu, że potrzebuję jakiejś pierdolonej pomocy! - wybuchł Taehyung. - Nikogo więcej u mnie nie było, nikt nawet nie wiedział, że siedziałem w szpitalu, więc nie próbuj kłamać!

Hoseok wypuścił powietrze z ust i opuścił ramiona. Pomasował sobie ręką skronie i zaczął mówić.

- Tae... Ty potrzebujesz pomocy - spróbował łagodnie.

- Ah tak? Czyli według ciebie też jestem jakimś popierdolonym wariatem, którego należy w psychiatryku zamknąć, huh?!

- Nie, Tae, nie. Nie o to mi chodzi. Po prostu, martwię się o ciebie, tak? - podszedł bliżej szatyna. - To normalne, że jest ci ciężko, bo Jeongg-

- Nie waż się nawet wypowiadać tego imienia - zagroził Taehyung.

- Bo Jeongguk odszedł - mimo wszystko kontynuował. - Ale ty nie jesteś w normalnej żałobie, Taehyung. Ty poważnie potrzebujesz iść do psychologa.

- Wynoś się stąd i nie pokazuj mi się więcej na oczy - wskazał wyjście, a zaszklone spojrzenie wlepił w oczy Junga. Było mu kurewsko źle w tamtym momencie. Ale czy miał inne wyjście?

- Tae, co ty-

- Kurwa, wynoś się! - wrzasnął ile sił.

Hobi westchnął ciężko i jedyne co mógł zrobić to wyjść. Zabrał swoje rzeczy i opuścił mieszkanie przyjaciela.

Taehyungowi właśnie puściły bariery. Zostały bezlitośnie zniszczone, a on znów płakał. Oparł się plecami o ścianę i zsunął się na ziemię, gdzie skulił się możliwie jak najbardziej.

On zaczynał bać się tego świata. Przerażało go to, jak ludzie w bezpośredni sposób potrafią powiedzieć komuś, że jest chory. Zmieszać go z błotem i wysłać do wariatkowa. Nie chciał, żeby ktoś go oceniał. Chciał schować się w ramionach swojego mężczyzny, ale nie mógł. Pozostawało mu jedynie ukryć się w najciemniejszych kątach mieszkania, tak, aby nikt nie mógł go znaleźć.


25.11.2018

Nienawidzę ludzi.
Ty już człowiekiem nie jesteś, więc Ty się nie zaliczasz.
Już nawet Hoseok próbuje zrobić ze mnie chorego, rozumiesz? Bezczelny...
Czułem się dzisiaj nieco inaczej, wiesz? Bo, hm... Nigdy nie zachowywałem się w ten sposób, co nie? Nigdy nie byłem aż tak zły, agresywny czy choćby głośny. A dziś bez żadnych skrupułów krzyczałem. Wcześniej się to nie zdarzało. Może to jest moja reakcja obronna na ludzi?
Wyrzuciłem Hoseoka za drzwi. Próbował się do mnie dodzwonić, cały czas wysyła mi smsy, ale go zbywam.
Nie chcę mieć takiego przyjaciela, który robi ze mnie jakiegoś wariata.
Chociaż, może pytanie powinno brzmiec; czy to ja zasługuję na bycie jego przyjacielem?
Ostatnimi czasy ciągle się kłócimy i... i to lepiej. Nie będzie musiał się już ze mną męczyć i tak bardzo się mną przejmować i martwić.
Dzisiaj krócej, bo jestem przeokropnie zmęczony, króliczku.
Chciałbym znów zasnąć tak spokojnie, kiedy byłeś obok.
Kocham Cię, Kookie.
Śpij dobrze, słoneczko.












wake up, honey || taekook✓Where stories live. Discover now