48. Ucieczki

30.2K 1.1K 256
                                    


Z okazji tego, że wybiło 145tys. wyświetleń, dodaję nowy rozdział😘😘

Savannah

Paszport - jest

Leki - są

Nowa karta w telefonie - jest

Torba Jacksona - jest


To już Savanno. Nadeszła pora. Ty i Jackson uciekniecie. Daleko od niego.

Odwróciłam się i spojrzałam na śpiącego Adriana. Kochałam go. Nawet nie wiecie jak bardzo. Jednak musiałam odejść. Miałam do wyboru albo moje dzieci albo on.

Podeszłam do kanapy i usiadłam wolno, aby go nie obudzić. Wyglądał tak spokojnie. Tak grzecznie. Nie było śladu po tym wścibskim mężczyźnie, którego kochałam. Był jak niewinne dziecko ukryte pod męskim ciałem.

Przejechałam dłonią po jego czole, odgarniając włosy opadające na jego oczy. Pochyliłam się, po czym pocałowałam go w głowę.

Żegnaj, Adrianie.

Wzięłam głęboki wdech, wstałam, wzięłam moją torbę, po czym ruszyłam do pokoju Jacksona.

Wyglądał na zasmuconego. To wszystko przeze mnie. Pozwoliłam sobie i jemu zostać tu na tyle, aby zakochać się w Donati. I teraz było trudno zostawić to wszystko za sobą.

- Savvy, naprawdę musimy odchodzić?

Pogłaskałam go po twarzy, po czym przytuliłam.

- Musimy, Jack. Nigdy bym cię o to nie prosiła, gdybym nie była tego pewna.

Przygryzł wargę. Chyba nauczył się tego ode mnie.

- Czy mogę chociaż pożegnać się z Adrianem? Za nim będę najbardziej tęsknił.

- Ja też, mistrzu. Ja też. Ale nie możesz tego zrobić, śpi i nie chcemy go obudzić.

- Nie podoba mi się to, Savannah. Wcale.

Westchnęłam.

- Tak bardzo cię przepraszam, że cię w to wciągnęłam, Jack, ale musimy odejść. Przykro mi, mały.


Wolnym krokiem ściągnęłam torby po schodach, po czym wpisałam kod do bramy.

K-O-T-E-K

Uśmiechnęłam się, Alessio i Lorenzo przez długi czas mieli z tego ubaw. Będę za nimi tęsknić. Łamało mi serce też to, że nie mogłam pożegnać się z Eve. Jednak znając ją, pobiegłaby do Adriana i powiedziała mu prawdę, gdyż nie chciała słyszeć kolejnego epizodu z Sebastianem.

Zamówiony przeze mnie Uber już czekał. Kierowca uśmiechnął się do mnie i pomógł mi spakować torby do bagażnika. Podałam mu adres, po czym kierowca ruszył, zabierając mnie z daleka od tego wszystkiego. Zabierajac moje dzieci z tego miejsca. Z dala od mężczyzny, którego kochałam.


Auto nagle zatrzymało się, po czym kierowca odebrał dzwoniacy telefon.

- Tak, proszę pana. Oczywiście.

- Jest jakiś problem?

- Nie, proszę pani. Muszę tylko zatankować.

- Oczywiście. Muszę zdążyć na samolot, mam nadzieję że nie zajmie to dużo czasu.

- Dojedzie pani na czas.

Skinęłam głową, po czym pogłaskałam śpiącego Jacka po głowie.


Dwanaście minut - tyle zajmuje zatankowanie w środku nocy.

Kierowca wrócił do auta i ruszył w stronę lotniska, teraz jednak jechał wolniej.

Hypnotic - Tłumaczenie PLOù les histoires vivent. Découvrez maintenant