09| Być człowiekiem sukcesu

1.2K 135 490
                                    

Nazywają mnie diabłem, a ja przecież jestem tylko człowiekiem sukcesu.

Alexander Hamilton

WYDAJE mi się, że Angelica Schuyler jest trochę zbyt opiekuńcza. Ale tak tylko odrobinkę.

— Co to ma niby znaczyć? Masz chłopaka i nic mi o tym nie powiedziałaś?! Skąd wiesz, skąd ten typ się urwał? Pomyślałaś o tym w ogóle?

—  Angie, uspokój się...

— Nie będę spokojna! Nie ma takiej opcji!

Słyszę głośne stuknięcie obcasem i wzdrygam się. Co oczywiście nie znaczy, że przestaję podsłuchiwać pod drzwiami.

Jutro miną dokładnie dwa tygodnie od naszego wyjścia do wesołego miasteczka. Było kilka takich dni, które spędziłem na spokojnie z Elizą. To nie tak, że oficjalnie jesteśmy parą, ale...nie ukrywam, nasza relacja jest teraz czymś zdecydowanie więcej niż przyjaźnią. Daliśmy sobie spokój z ukrywaniem tego. O dziwo, Chopin nie lata za nami z aparatem tak jak za Słowackim i Mickiewiczem. Oni wciąż nie dostali w swoje ręce tych zdjęć, jestem z nas dumny. Kiedy wreszcie przerobimy je na album, to damy im to jako prezent ślubny, jeszcze zobaczycie.

Tymczasem mam na głowie wściekłą starszą siostrę swojej (mam nadzieję) przyszłej dziewczyny, która pojawiła się zupełnie znikąd i nie mam pojęcia jak dowiedziała się o mnie i Elizie.

— Angelica, Tadek jest w porządku!

— Och? Przecież ty nawet nie umiesz wymówić jego nazwiska!

— To nic nie zmienia! Jest naprawdę cudownym chłopakiem. Jeśli mi nie wierzysz, to z nim porozmawiaj!

Eliza, uwielbiam cię, ale to jest cholernie zły pomysł.

Odsuwam się od drzwi kiedy te się otwierają. Staje przede mną Angelica Schuyler w całej swojej świetności, a ja przełykam ślinę. Nagle czuję się jakiś taki malutki, chociaż do najniższych ludzi nie należę.

— Uhm — Uśmiecham się niepewnie, podając dłoń dziewczynie — Andrzej Tadeusz Bonawentura Kościuszko, ale możesz mi mówić Tadek. W najgorszym przypadku Andrew.

Angelica mierzy mnie wzrokiem, który spokojnie mógłby rozkruszyć głaz. Zarzuca swoje ciemne loki do tyłu i bez ostrzeżenia łapie mnie za rękę, wciągając do pokoju. Patrzę lekko skołowany na Elizę. Ta tylko uśmiecha się nieśmiało i niemo mówi mi, żebym zachował spokój.

— A więc Tadeuszu Kościuszko, porozmawiajmy. — Moja szczęka jest bliska opadnięcia, kiedy Amerykanka bezbłędnie wypowiada moje nazwisko. Staram się jednak żeby minimalna ilość emocji ukazała się na mojej twarzy. Siadam na krześle przy niewielkim stoliku, spojrzenie Angeliki wciąż uparcie wlepione we mnie. Eliza jak gdyby nigdy nic usiadła sobie na pufie kilka metrów dalej i wyjęła telefon, najprawdopodobniej wchodząc na Szepty. Po czym poznaję? Jej mina to coś pomiędzy "Lmao" a "Boże, chcę teraz umrzeć".

Swoją drogą, dzięki Betsey. Jesteś bardzo pomocna.

— Dobra, zacznijmy od tego, że nigdy nie miałem w planach się tu znaleźć, serio. Nie jestem stalkerem ani nikim takim, po prostu poznaliśmy się przez ten cały chat a potem jakoś samo tak wyszło-

— Jaki chat? Oczywiście jak zwykle dowiaduję się o wszystkim jako ostatnia! — Angelica fuka, po czym jej źrenice zwężają się nieco. — Tinder?

— Co?! Nie! — oboje z Elizą krzyczymy w tym samym momencie, powodując, że starsza Schuyler unosi ręce w obronnym geście dając nam do zrozumienia, że łapie i możemy być spokojni. Odchrząkuję.

Szepty Naszych Dusz ♧ modern au [zawieszone]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant