¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.
Byłstyczeń, dlatego na ulicach leżałjuż puszysty śnieg.
Naszarandka nie wyszła perfekcyjnie, wiedzieliśmy o tym obaj. Widziałem Twoje starania, chciałeś, żebywszystko odbyło się, jak sobie zaplanowałeś czyli bez żadnychproblemów.
Nie miałem Ci za złe tego braku perfekcyjności. Podobało mi się, jak zawstydzony spoglądałeś na mnie, gdy coś szło nie po Twojej myśli. Zawsze wtedy śmiałemsię pod nosem i zapewniałem, żebawięsię dobrze.
Jedyne za co byłemzłyto o to, żewziąłeśśnieg na ręce dotknąłeś nim mojego i tak zimnego noska. Wtuliłem się w Ciebie, bobyło mi zimno, a ty wtedy wsunąłeś moje zmarznięte dłonie do swoich kieszeni.
Kołysaliśmy siępowoli, a śnieglądował subtelnie i z wielką gracją na naszych ramionach i głowach.
Przyłożyłeś popękane usta do mojego czoła i powiedziałeś, że okropnie mnie kochasz.