EMPTY

40 1 0
                                    

Obojętność. 

 Jedno proste słowo które jest mi tak bliskie. Starając siebie naprawić obiecywałam sobie samej że nie pozwole nigdy wiecej stracić granicy w emocjach i uczuciach. Chciałam tą postawą zabić swoje własne demony żeby nie pozwolić im sie wydostać. To znowu zniszczyłoby mnie. Rozpadłabym sie i wiem ze nikt nie byłby mi w stanie pomóc.Miłość i nienawiść to dwa najgorsze uczucia w których trzeba zachować rozwage bo jak nie to Cie zniszczą. Chłód, znudzenie i objętność miały utrzymać mnie od nich. Chciałam przywyknąć do tego ze nie musze odczuwać przyziemnych wrażen jakie niosą ze sobą te uczucia. I wtedy właśnie pojawiłeś sie TY. Jednym swoim spojrzeniem pokazałeś mi to że kocham czuć całą sobą, że uwielbiam to jak targają mna emocje. Ożywiłeś mnie żeby potem odchodząc zostawić mnie martwą. Broniłam sie przed samą sobą przez dłuższy czas ze nic ani nikt nie jest w stanie mnie pobudzić tym bardziej Ty. A tak naprawdę? Zrobiłeś to przy pierwszym spotkaniu, skarbie. Żałuje że nie miałam Ci odwagi tego nigdy powiedzieć, mam nadzieję że to czułeś. 

Dzisiaj czuję to co tak bardzo chciałam odczuwać szczerze 5 lat temu. Obojętność. Nic nie jest w stanie ożywić mnie tak jak zrobiłeś to Ty. Staram sie normalnie funkcjonować ale pustka po twojej stracie mnie obezwładnia i niszczy każdego dnia. Staciłam dawną pasje. Dawałeś mi wszystko; adrealine, skrajne silne emocje, przy Tobie czułam, przy Tobie żyłam. Praca, szkoła, obowiązki, przyjaciele nic nie jest w stanie dać mi satysfkacji i możliwości do odczuwania silnych i intensywnych emocji. Szukam tego co dała mi Twoja osoba i tak cholernie sie boje że zrobie coś głupiego, nieodpowiedzialnego  żeby w koncu poczuć coś więcej niz pierdoloną pustke po twojej stracie.  Proszę o Jedna minute która dałaby mi t o czego szukam rok. Oderwanie, zapomnienie, cokolwiek. Oddałabym wszystko za jedno spojrzenie twoich błękitnych tęczówek które za kazdym razem były skierowane w moim kierunku i dawały mi iskry które mnie pobudzały do życia.

 Najgorsze było to że patrząc na Twoją postać odczuwałam dwa najsilniejsze uczucia które mnie karmiły każdego dnia. Nienawiść i miłość. Przeplatywały sie u mnie nawzajem robiąc toksyczną mieszakne zabijajac nas kazdego dnia. Nigdy bbym nie pomyślała że będziesz tym który odejdzie pierwszy i zostawi mnie samą pośrodku piekła które już nigdy nie będzie nasze.

5 lat temu.

Siędze w jednym z barów w naszej miejscowości. Nie staram sie nawet skupić na rozmowię moich przyjacioł. Rozglądam sie wokoł patrząc na ludzi którzy ze szczęścia upijają sie do nieprzytomności.  W pewnym sensie im zazdroszczę. Upijają sie beztrosko w gronie znajomych. Ja nie jestem w stanie cieszyć się towarzystem swoich przyjaciół ktorych naprawde kocham. Coś mnie hamuje i nie pozwala czuć więcej. Obrona; żeby znowu nie być skrzywdzonym Moje przemyślenia się urywają nagle czuje na sobie palące spojrzenie. Nie nusze się nawet obrócić. Wiem do kogo należa te tęczówki. Z jednej chwil staram  sie uspokoić swoje nerwy i ciało. To nie jest możliwe że ktoś kto jest mi obcy wyzywala we mnie tyle emocji których nie czułam od bardzo dawna. Chce wstać, wyjść na papierosa, odetchnąć. Ucieczka to co wychodzi mi najlepiej. Wstajac czuje szarpnięcie za rękę. To Viktoria. Moja Viktoria.

Na dworzę zaciągam sie papierosem kiedy nagle słyszę szept z ust brunetki:

-Lexi, nie pozwól mu na to.- Nie wiem co odpowiedzieć, zaciągam sie powoli papierosem Nie muszę długo myśleć żeby wiedzieć o kogo chodzi.

-Nic nie jest w stanie mnie poruszyć. Od dobrego roku czuję sie pusta i martwa. A raczej nie czuje, jestem taka.

-Dla nas Lexi taka jesteś i dla otaczającego Cie świata. Przy nim Ty-widze że sie zastanawia  co do doboru słów-budzisz sie, widzę dawną iskrę w twoich oczach. Może to trwa sekunde ale widzę to. Widze jak cale Twoje ciało reaguje na jego obecność.

Prycham na jej komentarz.

-Jedyne co odczuwam to obrzydzenie związku z jego osobą.

-To co słyszałam o Blacku nie jest prawdą.

-Viktoria co Ty niby o nim słyszałaś i powiedz czemu jest on dzisiejszym tematem naszych rozmów?-Czuje jak zaciskam pieści a całe moje cało sztywnieje i to nie tylko przez słowa szatynki.

-Black sie nikim nie nteresuje. Żadna kobieta nie zajmuje w jego życiu dłużej niż jeden wieczór, a Ty? Intrygujesz go. Widać to.

-Intryguje?-Mówię to śmiejąc sie gorzko- Viktoria ten człowiek mi grozi dla ciebie to zainteresowanie? Czy Ty sie słyszysz?-Buzuje we mnie ogrom emocji. Czuję to. Widzę jak brunetka mi sie przygląda.- Miedzy mną a Tym człowiekiem nie ma nic. Nie ma żadnej siły przyciągania ani niewidzialnej nici. To nie jest denna książka gdzie zakocham sie w bad boy i go zmienie magicznym uczuciem zwanym miłościa. Ten człowiek to jedne wielkie kłopoty. 

-Lexi, nie mówie o miłości. Cokolwiek odczuwasz w stosunku jego osoby to wciąż jakieś uczucia. Czujesz, Czujesz intensywnie. Tak jak kochałaś kiedyś.

Zamieram, ale wciąż staram zachować spokój i obojetność żeby nie pokazać n i c.

-Nie, Viktorio. Jest mi obojętny jak każdy kawałek głupiego mięsa. Nic nie jest w stanie obudzić do życia dawnej mnie, bo dawnej mnie po prostu już nie ma. Umarłam. Zrozum że..

Nie jestem w stanie dokończyć. Słyszę jak drzwi się otwierają a za nich wychodzi cała banda Blacka a on na czele.Lustruje całą jego sylwetke. Moge byc obojetna ale zadna kobieta nie bedzie w stanie nie zauwazyc tego że Black to jeden wielki seks. Moje spojrzenie przesuwa sie z umieśnionego torsu na jego twarz. Uwydatnione kości policzkowe, pełne malinowe usta. I oczy. W końcu nasze spojrzenia się krzyżują a ja wybucham. To co czuje a co najgorsze widzę w jego oczach to odbicie tego co dzieje sie we mnie. Nasilenie emocji jest intensywne, czuje że trace grunt pod nogami. Nie rusza sie z miejsca mimo że cała jego zgraja zdążyła zadowolić swoj ukochany głód nikotynowy. On po prostu stoi 5metrów ode mnie a  ja czuje sie jakby dzieliło nas  tylko 5cm. Jest za blisko. Czuję bijące od niego ciepło. To chore, wiem jedno; musze to przerwać. Odwracam głowe na Viktorie w celu uspokojenia sie.Nie powiedział nic przez cały ten czas. On po prostu sie patrzył i z każdą sekundą to coś miedzy nami rosło. Te dziwne silne uczucia. Nagle słyszę jedno proste zdanie które pada z ust mojej przyjaciółki i niszczy mnie doszczętnie.

-On Cie zniszczy, Wy sie zniszczycie.

Nie jestem w stanie nic powiedzieć. Podświadomie wiem że ja i Black obudzimy w sobie coś czego nie bedziemy w stanie zatrzymać i doprowadzi nas to do destrukcji. Nigdy nic nie będzie takie samo. My już nigdy nie bedziemy tacy sami. Staram sie uspokoić ale wiem że jego spojrzenie jest nadal uwieszone na mnie i to mnie paraliżuje. Black proszę, odejdz.

Gdybym 5 lat temu umiała powiedzieć mu te proste 3 słowa "Black proszę, odejdz." dzisiaj byłabym może szczęśliwe, może moje życie byłoby pełne czystej miłości a tak? Zbieram sie każdego dnia żeby chociaż troche normalnie funkcjonować i żyć. Żeby chociaż zachować pozory że żyje. Czy było warto? Czy było warto zakochać się tak że ktoś  był i jest nadal twoim jedynym powodem  do tego żeby ciągnąć to całą szopke zwaną życiem? Czy było warto poświęcić całe swoje życie tylko po to żeby chociaż utrzymac kogoś na kilka krótkich chwil przy sobie? Czy było warto umrzeć z miłości?

Było, cholernie warto było. Kochałam tak jak człowiek chociaż raz powienien kochać w swoim życiu; bez granic, bez barier, intensywnie, mocno, ponad swoje własne życie. Kochałam jak te wszystkie denne bohaterki z opowiadań, zapominając przy tym że to było prawdziwe życie, prawdziwe moje życie. Widziałam cały swój świat w Tobie, Ty byłeś moim światem. Dzisiaj? Wraz z Twoim odejsciem mój świat sie rozpadł na milion małych kawałków. Nie brałam pod uwage konsekwencji z tego co nasza ( moja) miłość mogła nam zabrać. A Zabrała nam to co najcenniejsze czyli życie.

I looked into your eyes and diedWhere stories live. Discover now